18

49 8 3
                                    

NICOLE

- Obudź się, Nicole. Jesteśmy na miejscu. - obudził mnie szept Thomasa, skierowany prosto do mojego ucha i dotyk jego dłoni, spoczywający na mym policzku.
- Zasnęłam? Przepraszam, nawet nie wiem, kiedy to się stało. Dziękuję, że mi pomogłeś i zabrałeś mnie do domu. Lepiej już pójdę. Dobranoc, Tom. - Czułam pojawiający się rumieniec na moich policzkach, aż piekły z zawstydzenia. Chciałam wyjść z pojazdu, jednak ręka mężczyzny zatrzymałam mnie, łapiąc za ramię.
- Zaczekaj, czy ty się zarumieniłaś? - spojrzał ma mnie z pożądaniem w oczach, a jego twarz została ozdobiona zadziornym uśmiechem.
- Czy to z mojego powodu, Nicole? Czy to moja bliskość, mój dotyk, tak na ciebie działa? Odpowiedz mi... - Kontynuował zadowolony, zbliżając się twarzą do mojej. Jego dłoń znów złapała mnie za policzek, by pieścić go delikatnie opuszkami palców. Pod wpływem jego dotyku, moje ciało przeszedł dreszcz. Pragnęłam poznać smak jego ust. Jego piękne, duże, piwne oczy kipiały pożądaniem. Na moment zatraciłam się w jego spojrzeniu, jednak gdy jego twarz była na tyle blisko, iż nasze nosy spotkały się, a oddech połączył się w jeden, odsunęłam się gwałtownie.
- Przestań, nie baw się mną. Nie chce przeżyć tego samego, co wcześniej.. - Jego gwałtowna reakcja na moje słowa, zaskoczyła mnie oraz przestraszyła. Odskoczył ode mnie, i z całej siły uderzył pięściami w kierownice. Był wściekły, tak jak podczas naszych pierwszych spotkań.
- Ja się tobą bawię?! Serio, kurwa?! Latam za tobą jak jakiś pies, wspierając cię mimo, że mnie odtrącasz! - krzyczał, na cały głos i kipiał z wściekłości. Jego ton spowodował, że sama zagotowałam się od środka. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem i zaczęłam kontynuować kłótnie, która skończyła się jeszcze gorzej, niż mogłam podejrzewać.
- Nie krzycz na mnie! Prosiłam cie o to wszystko?! Nie, do cholery! Wręcz przeciwnie, mówiłam, żebyś mnie zostawił! Po to mi pomagasz?! Żebyś później mógł mi to wypominać?! Obejdzie się. Odwal się ode mnie!
- Z miłą chęcią! Jesteś jebnięta! Nie wiesz czego chcesz! Luke pewnie zaczął ćpać, bo nie mógł z tobą wytrzymać! -
Gdy tylko dotarły do mnie jego słowa, z moich oczu zaczęły wypływać pierwsze łzy. To już było za wiele. Wiedząc, jaki był Luke, jak mnie traktował i co mi robił, Thomas miał czelność powiedzieć coś takiego? W tym momencie przekroczył granice. Nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz.
- Wypierdalaj, Nicole. Przez te kilka dni zdążyłem zapomnieć, jak bardzo wkurwiająca jesteś.. - rzucił, odwracając wzrok ode mnie, w stronę przedniej szyby.
- A ja zapomniałam, jaki z ciebie palant. - Skwitowałam, otwierając drzwi pojazdu. Idąc w stronę wejścia na klatkę schodową, odwróciłam się ostatni raz w jego kierunku i widząc, że mnie obserwuje, niewiele myśląc pokazałam mu środkowy palec. Jego reakcją było odjechanie z piskiem opon.
- Kutas.. - powiedziałam sama do siebie, wchodząc do budynku. Byłam wściekła. Jak on mógł coś takiego powiedzieć. Cholernie mnie to zabolało, jednak musiałam się uspokoić, zanim przekroczę próg domu. Nie chciałam martwić mamy, wiec odczekałam chwile, aż mój oddech się unormuje a z oczu przestaną lecieć łzy.

  - Cześć mamo, już jestem. Dlaczego nie śpisz? - Przywitałam się z rodzicielką, która siedziała na krześle w kuchni, popijając herbatę. Zdziwiłam się, iż kobieta jeszcze nie śpi.
- Cześć córcia. Czekałam na ciebie. Jak się czujesz? Wszystko w porządku? - momentalnie do mnie podeszła, czuło przytulając.
- Tak, już lepiej. Nie musisz się o nic martwić. Ciężko mi jest pogodzić się z tym, że Lily już nie ma, jednak wiem ze przyjdzie taki dzień. Potrzebuje tylko trochę czasu. - posłałam jej delikatny uśmiech.
- Nie gniewaj się mamo, ale ten dzień był bardzo ciężki. Wezmę prysznic i położę się spać, ty tez już się połóż, dobrze?
- Oczywiście kochanie, jeśli bym zasnęła zanim skończysz się kąpać, życzę ci dobrej nocy. Kocham cie, córeczko. - mama pocałowała mnie w czoło, i poszła się położyć, a ja skierowałam się w stronę łazienki.

     Wzięłam szybki prysznic, by zmyć z siebie brud i złe emocje, które nadal mną władały. Zaczęłam się ubierać w piżamę, gdy mój telefon zadzwonił. Zdziwiłam się, ze ktoś o takiej porze może dzwonić, jednak kiedy zobaczyłam, kto próbuje się ze mną połączyć, moje zdziwienie wyparowało.
- Halo? Co tam Beth? - Odebrałam, jak tylko przeczytałam na ekranie telefonu, że to właśnie ona dzwoni.
- Cześć, chyba mamy problem.. - Zaniepokoiłam  się słysząc to, tym bardziej w tak zmartwionym głosem.
- Co się dzieje? - wypaliłam odrazu, nerwowo chodząc po łazience, czekając na odpowiedź.
- Chodzi o Thomasa.. On.. - Nie dałam jej dokończyć. Kiedy usłyszałam jego imię, odrazu cały mój  gniew wrócił i to z zdwojoną siłą.
- Stop. Nie obchodzi mnie nic, co jest związane z tym idiotą. - wysyczałam, czując jak gotuje się od środka z nerwów.
- Posłuchaj, nie wiem co między wami zaszło, ale najwyraźniej było to coś poważnego. Wpadł do nas tak wkurwiony, że nie dało się go uspokoić. W sumie nadal się nie da. Musieliśmy wyprowadzić go na ogród bo myśleliśmy, że zaraz zdemoluje nam cały dom. Chodzi nabuzowany, jakby miał zaraz wybuchnąć. Mój brat próbuje go uspokoić, ale jak narazie, idzie mu to fatalnie. Domyślamy się, że chodzi o ciebie. Gdy tylko padło twoje imię, zwariował do reszty. Chleje wszytko, co ma procenty i znajduje się w zasięgu jego wzroku, a sama wiesz ze ostatnio była impreza i trochę tego mamy.. - zatkało mnie. Dlaczego, aż tak gwałtownie zareagował na naszą kłótnie? To ja powinnam być na niego wściekła, po tym co powiedział. On nie miał powodów, by się tak zachowywać. Z myśli wyrwał mnie głos Beth.
- Halo, słyszysz mnie? Proszę przyjedź. Może ty go jakoś ogarniesz. Nie dajemy sobie rady z nim. W życiu nie widziałam go w takim stanie. Proszę, jeśli nie dla niego, to dla mnie. - poprosiła, a jej wypowiedź była niczym błaganie.
- Dobrze, będę za pół godziny. Pilnujcie by nic głupiego nie zrobił. - dziewczyna jedynie przytaknęła, a ja zaczęłam się zbierać do wyjścia. Miałam nadzieje ze nie będę musiała go nigdy więcej oglądać, jednak nie chciałam zostawić Beth samej z tym problemem. Tym bardziej, iż to moja wina. Ubrałam zwykle jeansy, jasnoniebieską bluzę i trampki. Wyszłam po cichu z mieszkania, nie chcąc budzić mamy, która już zdążyła spokojnie zasnąć, kierując się do taksówki, która już na mnie czekała. Jadąc już na miejsce zalewała mnie krew, na samą myśl, że muszę zaraz znów go zobaczyć.
- Niech cie szlag, Thomasie. - Powiedziałam sama do siebie, wchodząc do pojazdu.

Ocal mnie przed złem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz