8

78 10 0
                                    

  NICOLE

    Moja zmiana zaczęła się spokojnie. Dnia dzisiejszego klienci  byli wyjątkowo zadowoleni z mojej obsługi, mój słoiczek z napiwkami pękał w szwach. Nawet właściciel restauracji osobiście do mnie podszedł by mi pogratulować. Cieszyłam się z tego powodu. Tak jak zawsze, w połowie zmiany, poszłam do kantorka dla pracowników na przerwę. Beth też tam była. Ostatnie kilka dni sprawiło ze naprawdę zbliżyłyśmy się do siebie. Można powiedzieć ze tworzy się między nami bardzo silna przyjacielska więź. Była naprawdę kochaną i przemiłą dziewczyną. Rozmawiałyśmy o różnych głupotach aż nagle zadała pytanie
- Nico, może przyjdziesz dzisiaj na moją imprezę,co? Proszę zgódź się! - mówiła podekscytowana i nalegała bym się zgodziła
- No nie wiem, Beth. Nie byłam nigdy na żadnej imprezie, to raczej nie dla mnie.. - to prawda, nigdy nie uczestniczyłam w takim wydarzeniu. Nie miałam zbyt dużo znajomych wiec nie miałam tez okazji zostać zaproszona na jakąkolwiek imprezę.
- Proszę, są moje urodziny! - cholera, nie miałam o tym pojęcia. Teraz nie miałam wyjścia i musiałam się zgodzić.
- O matko, Beth! Dlaczego nic nie mówiłaś? Wszystkiego najlepszego, kochana! Oczywiście ze przyjdę! - mocno ją przytuliłam a ta zaczęła skakać, cieszyć się jak dziecko i dziękować jakbym zrobiła niewiadomo co. Urocza osóbka.

      Reszta zmiany minęła szybko i przyjemnie. Zadzwoniłam do mamy, chciałam dać jej znać ze nie wrócę dziś na noc. Wyjaśniłam ze koleżanka z pracy ma urodziny i zaprosiła mnie z tej okazji do siebie na noc. Mama z początku była przeciwna, martwiła się ale po chwili zgodziła się mówiąc
- No dobrze córeczko. Ale uważaj na siebie. Cieszę się ze masz już jakąś koleżankę. - uspokoiłam kobietę, pożegnałam się z nią i rozłączyłam. Beth była wniebowzięta. Ja również się cieszyłam jednak z drugiej strony martwiłam. Nie wiedziałam czy się tam odnajdę ale jednak to nie był mój największy problem
-  Beth! Przecież ja nie mam dla Ciebie prezentu! I nie mam w co się ubrać! Tak mi głupio.. - spuściłam głowę na dół ze wstydu. Ona jednak szybko podeszła do mnie i obejmując mnie zaczęła uspokajać
- Nico, weź przestań, nie potrzebuje prezentów, wystarczy mi ze ty tam będziesz! Ciuchami się nie przejmuj, podejrzewam ze mamy ten sam rozmiar wiec coś  ci  pożyczę i zrobimy cie na bóstwo! - krzyczała rozweselona i podekscytowana. Chwila moment a jechałyśmy już w stronę jej domu. Cała droga była pełna śmiechu. Żartowałyśmy i śpiewałyśmy. Było naprawdę sympatycznie aż udzielił mi się klimat imprezowy. Gdy tylko dojechałyśmy na miejsce, zatkało mnie. Czy ona chce mi powiedzieć ze tu mieszka? Ten dom był ogromy. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak luksusowy hotel a nie dom w którym mieszka dziewczyna, pracująca w restauracji jako kelnerka. Na podjeździe znajdowała się piękna fontanna, na prawo był parking na którym stały same drogie samochody. Schody po których wchodziło się pod drzwi wejściowe, kilka balkonów które były wielkości mojego całego pokoju w starym mieszkaniu. Okien było więcej niż ustawa przewiduje wiec podejrzewam ze pomieszczeń w tym domu było pod dostatkiem. Cały ten budynek wyglądał jak zamek, naprawdę robił wrażenie. Popatrzyłam na nią zszokowana aż szczęka mi opadła a ona się tylko zaśmiała
- Hahaha Nicole, jakbyś widziała swoją minę! Zanim zaczniesz zadawać pytania, tak to mój dom. Właściciel restauracji w której pracujemy, to mój ojciec. Pracuje u niego by szczebel po szczeblu poznać tajniki każdej z pozycji bym jak najlepiej prowadziła restauracje gdy już będę menagerką a z czasem włascicielką. - powiedziała to zupełnie normalnie, jakby to nie było coś wyjątkowego. A mnie zatkało
- Beth! Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - zapytałam, nadal zszokowana tyloma nowymi informacjami na jej temat
- Nie chciałam żebyś się stresowała przy mnie i zachowywała inaczej niż zwykle tylko dlatego ze jestem córką właściciela. Nie chciałam żeby to jakoś wpłynęło na ciebie i naszą relacje bo bardzo cie polubiłam. Nie chciałam być tylko „córką szefa", chciałam być sobą - przy ostatnim zdaniu trochę posmutniała. Rozumiałam ją. Złapałam ją za rękę by pokazać ze rozumiem i ją wspieram.
- Ej, nie smuć się, rozumiem. Jesteś cudowna, taka jaka jesteś. Głowa do góry! To twój wielki dzień! - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko na moje słowa i krzyknęła
- Masz racje! Chodź, trzeba się wyszykować! - rzuciła radośnie, wyszłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do środka.

   Tak jak się spodziewałam, w środku było mnóstwo miejsca, drzwi więcej niż byłam w stanie w tamtej chwili policzyć. Było jasno i przytulnie. Na ścianach wisiały obrazy i zdjęcia rodzinne. Piękne żyrandole i różne inne dodatki dopełniały ten luksusowy klimat. Było tu naprawdę pięknie. Dziewczyna chwyciła mnie za rękę, prowadząc do swojego pokoju który był na piętrze. Wielkie i piękne schody z pozłacaną balustradą prowadziły na górę. Gdy tylko tam się znalazłyśmy, ukazał się nam piękny korytarz. Od lewej, pierwsze drzwi prowadziły do łazienki, następne do sypialni jej rodziców, później pokój gościnny i na samym końcu jej pokój. Wchodząc do środka, poczułam się jakbym znalazła się w innym miejscu niż reszta domu. Na środku było zwykle, drewniane, duże łóżko. Zaraz obok stała mała półka nocna. Po drugiej stronie pokoju stała toaletka na której walały się różne kosmetyki. Biorąc pod uwagę poziom zaawansowania mojego makijażu, nie znałam połowy rzeczy które tam leżały i nie miałam pojęcia do czego służą. Koło toaletki było wyjście na balkon z którego można było zobaczyć ogród. Był niesamowity. Duży taras z eleganckimi meblami ogrodowymi, basen przy którym znajdowały się leżaki, miejsce na ogniska, po prostu wszystko, czego dusza zapragnie. Na miejscu już znajdowali się goście którzy bawili się, tańczyli, śpiewali i pili do muru. No tak, skończyłyśmy zmianę dość późno wiec jak się dowiedziałam, Paul który był bratem bliźniakiem Beth już zaczął imprezowanie, w końcu to tez jego urodziny.

  Byłyśmy już gotowe do zejścia na dół wiec bez zbędnego przeciągania, ruszyłyśmy podbić imprezę. Beth była ubrana w czarne, krótkie spodenki, różowy top i trampki. Makijaż również miała wykonany w kolorach różu co dopełniało jej stylizacje. Ja jednak poszłam w mniej wyzywający look. Miałam na sobie białą sukienkę na ramiączkach która sięgała mi nieco ponad kolana, która była idealnie dopasowana do mojej figury. Białe trampki, i makijaż w kolorach brązu i delikatnej brzoskwini który ładnie podkreślał moje niebieskie tęczówki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a falowane pasma włosów zwisały swobodnie przy mojej twarzy. Muszę przyznać wyglądałam dobrze.

  Będąc już na dole, Beth zaczęła ciągnąć mnie w stronę swoich znajomych. Przedstawiła mnie wszystkim i po chwili zatraciła się w rozmowie z przyjaciółmi. Nie wiedząc dokładnie o czym rozmawiają, zaczęłam się rozglądać dookoła. Było bardzo tłoczno. Masa pijanych ludzi, bawiąca się jakby jutro miało nie być. Nagle moje spojrzenie spotkało się z spojrzeniem jednego z gości. Z jego twarzy na której  jeszcze kilka sekund temu gościł uśmiech, pojawiła się poważna mina a oczy pociemniały. Po chwili zrozumiałam kto to. To ten sam palant z którym kilka dni wcześniej kłóciłam się w restauracji. Byłam zszokowana i on najwyraźniej tez.
- Zapowiada się udana impreza... - powiedziałam sama do siebie, kiedy wściekły chłopak zaczął się kierować w moją stronę..

————————
Hejka :) jest nas malutko ale i tak się cieszę ze ktoś czyta :) mam nadzieje ze spodoba wam się ta książka :) wieczorkiem kolejny rozdział ❤️

Ocal mnie przed złem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz