13

60 8 2
                                    

THOMAS

Nie chciałem być dla niej niemiły. Ba, nie chciałem nawet się do niej zbliżać. Jej obecność działała ma mnie jak żadna inna nigdy dotąd i nie potrafiłem nad tym panować. Jednak gdy zobaczyłem ją piękniejszą niż kiedykolwiek, tańczącą z jakimś typem, myślałem że wyjdę z siebie i stanę obok. W życiu nie byłem o nikogo zazdrosny, jednak Nicole miała w sobie to coś, co budziło we mnie nowe, dotąd nieodkryte uczucia. Cały wieczór przyglądałem się jej jak spragniony wody rozbitek na pustyni. Gdy tańczyłem z tą szatynką, zerkałem na dziewczynę by mieć pewność ze to widzi. Co za dziecinne zachowanie. Ale nie mogłem się powstrzymać. Pragnąłem by była zazdrosna. By czuła się jak ja, kiedy widziałem ją z tym facetem.

  Wystarczyła chwila nieuwagi by stracić ją z oczu. W sekundę odszedłem od dziewczyny z którą tańczyłem i nie zwracając uwagi na to co do mnie mówi, ruszyłem w poszukiwania niebieskookiej piękności. Nie mam pojęcia dlaczego ale zacząłem się martwić gdy nie mogłem jej znaleść, jednak kiedy tylko wszedłem  do salonu i zobaczyłem ją siedzącą na kanapie, całą, zdrową i uśmiechniętą, kamień spadł mi z serca.

   Dołączyłem się do gry, bacznie obserwując Nicole. Kurwa, była taka piękna. Pociągała mnie niesamowicie. Po krótkiej chwili doszło do sprzeczki między nami. Ta sama pyskata Nicole wróciła i przypomniałem sobie jak bardzo ta kobieta umie doprowadzać mnie do szału. Na ostatnią z jej wypowiedzi nie dane było mi odpowiedzieć. Dziewczyna wstała i wyszła jak gdyby nigdy nic. Zaraz wybuchnę, jestem tak cholernie wkurzony. Wszyscy uczestnicy śmiali się z tej sytuacji do łez, a mnie krew zalewała. Po chwili jednak odpuścili i wróciliśmy do gry.

  Kiedy Nico nie wracała zbyt długo, znów zacząłem się martwić. Chciałem bez  słowa wstać by pójść jej poszukać jednak jeden z moich kumpli Joe,  który brał udział w grze poprosił mnie na bok by porozmawiać.

- Stary, ty coś z tą blondynką ten? Wiesz, ciężko nie zauważyć ze wpatrujesz się w nią jak wygłodniały wilk. - zaczął a ja poczułem jak stres zaczyna nade mną panować. Aż tak było to po mnie widać?

-  Z tą żałosną kelnerką? Ja? Błagam cie..-
Odpowiedziałem, próbując brzmieć najbardziej przekonywująco jak tylko się da.

- Dobra dobra, ale założę się o 1000 dolarów ze nawet jej nie przeliżesz. - Czy to wyzwanie spoza gry? Ciekawa oferta, nie zaprzeczę. Nie dość ze pokaże iż  żadna mi się nie oprze to jeszcze będę mógł posmakować  jej ust o których marze bez przerwy od jakiegoś czasu  i do tego dobrze zarobię . Nie musiałem zastanawiać się ani chwili.

- Wchodzę w to. - potwierdziłem moje słowa, podając mu dłoń. Zaczynamy zabawę.

  Po zawarciu umowy z kumplem, postanowiłem ją znaleść jak najszybciej. Powiedziała ze idzie do toalety wiec to będzie pierwsze miejsce które sprawdzę. Z prędkością światła znalazłem się przy wejściu do górnej łazienki. Zapukałem  raz, drugi, trzeci lecz nie usłyszałem odpowiedzi. Zacząłem panikować. Chwyciłem za klamkę by otworzyć drzwi jednak były zamknięte.

- Nicole? Jesteś tam? Odezwij się. - mówiąc to z głosem pełnym troski przyłożyłem ucho do drzwi by nasłuchiwać i nabrać pewności ze ktoś tam jest.
- Jestem, czego chcesz? - kiedy tylko usłyszałem jej głos, kamień spadł mi z serca. Jednak gdy usłyszałem ton w którym to powiedziała, kamień wrócił na swoje miejsce w klatce piersiowej. Czy ona płakała? Co się stało? Czy to przez tę głupią sprzeczkę? Cholera, płakała przeze mnie?
- Otwórz, proszę Cie.. - moje słowa brzmiały niemalże jak błaganie. Odpowiedziała mi cisza. Zaraz zwariuje z nerwów.
- Nicole, otwórz te cholerne drzwi albo je wywarze! - Zacząłem panikować. Szlag, co ta dziewczyna ze mną wyprawia. Już chciałem brać zamach by wpaść tam jak dynamit jednak w ostatniej chwili się zatrzymałem bo drzwi zostały otwarte. Niewiele myśląc wszedłem do środka, zamykając nas na zamek by nikt nam nie przeszkodził. Kiedy tylko spojrzałem na dziewczynę myślałem ze serce mi pęknie. Była cała roztrzęsiona i zapłakana. Tak bardzo mnie to bolało.
- Nicole? Co się dzieje? Co się stało? To przeze mnie? Jeśli to moja wina, przepraszam.
- To nie twoja wina, to ja przepraszam ale muszę stąd wyjść. - cała zapłakana, chciała mnie ominąć by opuścić to pomieszczenie jednak ją zatrzymałem, łapiąc za ramiona i przyciągając do siebie. Chwyciłem jej piękną twarz i kierując jej wzrok pełen bólu na mnie, jedyne czego pragnąłem, to dowiedzieć się, co się stało tej kruchej dziewczynie
- Proszę, spójrz na mnie. Powiedz mi co się dzieje. Błagam, bo zwariuje - mój ton głosu wyraźnie wskazywał na strach, troskę i zmartwienie. Nagle Nicole zrobiła coś, co sprawiło ze na moment znalazłem się w innym świecie. Objęła mnie z całej siły, jakby szukała w moim ciele ukojenia i bezpieczeństwa.
- Do...dostałam telefon... moja.. moja przyjaciółka miała wypadek... o.. ona.. ona nie żyje. - gdy tylko te słowa wypłynęły z jej ust zaczęła coraz bardziej płakać. Tak bardzo mnie to bolało. Widok Nicole w takim stanie zabijał mnie od środka.
- Tak mi przykro Nicole. Mogę Ci jakoś pomóc? - naprawdę było mi przykro. Nie chce sobie wyobrażać co ona teraz czuje. Tak bardzo chciałbym jej pomóc. Tuląc ją do siebie i głaszcząc uspokajająco po głowie, czekałem na odpowiedź. Dla mnie trwało to wieki
- Zabierz mnie stąd proszę. Nie chce tu być. Zabierz mnie stąd, Thomasie. - Moje serce zaczęło jeszcze szybciej bić gdy tylko usłyszałem jak wymawia moje imię.
- Dobrze. Zabiorę Cie gdzie chcesz. Tylko nie płacz proszę.. - głos mi się łamał jakbym ja również miał zaraz się popłakać. Od dawna nie płakałem a w tej chwili musiałem się powstrzymywać. Musiałem być silny by ją wspierać. Chwyciłem ją za rękę i skierowaliśmy się w stronę parkingu gdzie stał mój samochód. Pomogłem wsiąść dziewczynie do pojazdu a zapijając jej pasy bezpieczeństwa, nie mogąc się powstrzymać, pocałowałem ją w czoło. Ta tylko na mnie spojrzała i widziałem jak delikatnie jej kącik ust unosi się ku górze.
- Dziękuje. - spojrzałem na nią również się uśmiechając niepewnie.
- Nie masz za co, kelnereczko. Już cie zabieram z tego miejsca. - Zamknąłem jej drzwi i skierowałem się na miejsce kierowcy. Zerkając na nią ostani raz, odpaliłem samochód i wyjechaliśmy z terenu posiadłości naszych znajomych. Już wiem gdzie chce ją zabrać. Tam gdzie sam jeździłem gdy było źle. Tam gdzie jeszcze nikogo innego nie zabrałem.

————
Hejo :) kolejny rozdział w dniu dzisiejszym :) jutro kolejny ❤️ miłego czytania ❤️

Ocal mnie przed złem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz