25

50 6 1
                                    

THOMAS

- Kurwa, stary co to za akcja w sklepie? Zachowujesz się jak idiota! - Paul chodził po moim pokoju, wyraźnie wkurzony. Wpadł do mnie jak burza, zaraz po tym jak wróciłem do domu ze sklepu, w którym moja zazdrość wyszła spoza kontroli. Siedziałem na rogu łóżka, nie odpowiadając a jedynie słuchając krzyków kumpla.
- No dalej! Wyjaśnij mi! Wtedy jakoś potrafiłeś drzeć mordę, a teraz się nie odezwiesz?! Człowieku, co ci odbija?!
- Kocham ją, kurwa! Szlag mnie trafia na samą myśl, że jakiś facet może się do niej zbliżyć!
- Czekaj, co? - Mój przyjaciel wpił we mnie wzrok pełen niedowierzania. Cholera, czy ja to powiedziałem na głos?
- Tom, serio? Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej?
- Sam nie wiedziałem, co czuje. Z początku szczerze jej nienawidziłem, jednak z czasem, gdy poznawałem ją lepiej, moja nienawiść przemieniła się w miłość. Nawet nie wiem kiedy to się stało. - Moje tłumaczenia brzmiały żałośnie. Ja, niebezpieczny, chamski i samolubny Thomas Miller, który do tej pory nie darzył nikogo żadnym uczuciem, właśnie oznajmia i wyjaśnia, iż zakochał się do szaleństwa.
- Stary, ja wiedziałem ze jesteś jebnięty ale teraz przechodzisz samego siebie. Chciałeś ją wykorzystać do zarobienia kasy, a skończyło się na tym, że się zakochałeś. To karma, mordo. - Paul usiadł koło mnie, klepiąc mnie po ramieniu. Wkurwiłem się na jego słowa. Gwałtownym ruchem odskoczyłem od niego, stając na równe nogi i to teraz ja chodziłem po pokoju, jak jakiś popieprzony.
- Wiem kurwa, że zjebałem! Nie musisz mi tego wypominać! Jebany zakład, jebany Joe! - moje krzyki były tak głośnie, że pewnie wszyscy sąsiedzi to słyszeli. Jednak miałem to w dupie. Nie mogłem się opanować. Paul nic nie mówił, jedynie obserwował mnie z uwagą, więc kontynuowałem.
- Mogłem mieć idealną kobietę! Wiedziałem, że ona też coś do mnie czuje. Widziałem to w jej pięknych oczach, ilekroć nasze spojrzenia się spotkały. A ja to wszystko zjebałem. Dla pierdolonej kasy, rozumiesz?! Przecież mam jej na pęczki, po cholerę się zgadzałem na ten zakład?! Jestem idiotą! Ona... Ona nigdy mi nie wybaczy... - Bylem załamany i wściekły. Usiadłem na fotelu przy biurku, i złapałem się za głowę, próbując się uspokoić. Zatroskany przyjaciel podszedł do mnie, ukucnął tuż obok mnie i zaczął pocieszać.
- Thomas.. Ja jestem w szoku. Ty naprawdę się zakochałeś. Ty naprawdę kochasz Nicole.. Zjebałeś, to prawda, jednak musisz o nią walczyć. Musisz zrobić wszystko, by ci wybaczyła, stary...
- Tylko jak ja mam to niby zrobić, co? Ona mnie nienawidzi. Nie chce mnie znać, widzieć, rozmawiać ze mną. Pierwszy raz w życiu jestem na przegranej pozycji i nie wiem jak się z niej wydostać. Jestem kurwa bezradny. Bezradnym, zakochanym idiotą.
- Słuchaj, mam pomysł. Za niecałe dwa tygodnie kończą się wakacje. Pojedźmy gdzieś na weekend, co? Ja, ty, Beth i Nicole. Może uda ci się do niej zbliżyć na nowo?
- Myślisz, że to się uda? Nicole pewnie się nie zgodzi. Tym bardziej, gdy padnie moje imię... - bolało mnie to, iż dziewczyna tak bardzo mnie nienawidzi i to z mojej winy i głupoty.
- Nie masz nic do stracenia. Możesz jedynie zyskać. Zadzwonię do Beth. Daj mi chwile. - Paul chwycił za telefon i wykonał połączenie do siostry. Gdy tylko odebrała, chłopak odrazu przeszedł do sedna. Chwile później się rozłączył, by znów skierować się do mnie.
- Załatwione. Beth jedzie do Nicole, by ją namówić na wyjazd. Pomożemy ci i odzyskasz ją. Tylko przestań się zachowywać przy niej, jak skończony palant.
- Wiem, przepraszam. Odbija mi. Nigdy nie kochałem nikogo, tym bardziej tak cholernie mocno. Nie wiem jak sobie radzić z tymi uczuciami.
- Spoko stary, ogarniemy to. Muszę iść ale zadzwonię wieczorem, okej?
- Jasne, dzięki. Naprawdę. - Wstałem z fotela, by pożegnać się z przyjacielem, który zaraz po tym wyszedł. Musiałem się uspokoić i dojść do siebie, więc postanowiłem wziąć relaksacyjną kąpiel.

Gdy wyszedłem z wanny, chciałem chwycić za ręcznik, jednak dźwięk dzwoniącego telefonu spowodował, iż odrazu pobiegłem do pokoju z głupią nadzieją, że osobą która próbuje się ze mną skontaktować, jest piękną, niebieskooką blondynką. Jednak nadzieja umarła błyskawicznie a na jej miejsce wkroczył niepokój. To James. Szlag. Z tego wszystkiego zapomniałem, że miałem zająć się zleceniem. Na samą myśl o dłużniku, którym okazał się Luke, były facet Nicole, zacisnąłem pięści z wściekłości. Wziąłem głęboki wdech i odebrałem połączenie.

- Siemasz, Tom. Dzwonię aby ci podziękować za kolejne wykonane zlecenie. Ten fiut oddał mi kasę i to z odsetkami. W sumie już dawno temu to zrobił ale zapomniałem dać ci znać. Jeszcze raz wielkie dzięki. Kasę powinieneś mieć już na koncie. - Byłem w szoku. Przecież nawet nie kiwnąłem palcem w tej sprawie. Serio wystarczyło wspomnieć imię Jamesa, żeby ten skurwiel oddał hajs? Ten cały Luke to jeszcze większe ścierwo i pizda, niż myślałem.
- Spoko, nie ma sprawy. Dzięki za przelew. Sorry James ale muszę spadać. Jak by co, to dawaj znać.
- Okej, dzięki wielkie jeszcze raz. - Po tych słowach, rozłączył się a mi ulżyło, że mi się tak pofarciło. Nie dość, że nie będę mieć przejebane u mojego pracodawcy, to nie będę musiał spotykać się z Lukiem nigdy więcej. Już chciałem odłożyć telefon, jednak komórka zawibrowała, a powiadomienie na wyświetlaczu sprawiło, iż o mało nie dostałem zawału.

WIADOMOŚĆ OD: NICOLE
- Musimy porozmawiać. Spotkajmy się w parku, koło restauracji za godzinę. - Jej wiadomość dawała mi totalnie sprzeczne uczucia. Niesamowitą radość i jednocześnie niewyobrażalny niepokój. Mimo to, odpisałem w sekundę.

WIADOMOŚĆ DO : NICOLE
- Dobrze, będę na czas. - rzuciłem się w wir przygotowań, podniecony jak jakaś głupia nastolatka. Co ta kobieta ze mną robi...

——-

Hejka, zapraszam was na kolejny rozdział i jednocześnie przepraszam, ze musieliście czekać :(

Miłego czytania❤️

Ocal mnie przed złem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz