27

44 5 1
                                    

   THOMAS

- To już dzisiaj. - Powiedziałem sam do siebie, zaraz po przebudzeniu. Dziś jest piątek, a wieczorem, kiedy Beth i Nicole skończą zmianę, wyjeżdżamy. Kierunek, który mamy obrać to San Francisco. Przekonało nas pełne życia miasto, jak i wybrzeża nieopodal. Denerwowałem się tym, jak to będzie wyglądać. Od tygodnia nie miałem kontaktu z Nicole. Widywałem ją jedynie w pracy, chociaż myśle, że słowo widywanie jest użyte nad wyrost. Codziennie, celowo przejeżdżałem obok restauracji, by chodź na moment, móc ją zobaczyć. Każdego dnia wyglądała zjawiskowo, chodź mam świadomość tego, iż nie jestem w tej kwestii zbyt obiektywny. Wiem, jest to nienormalne, jednak już dawno przestałem się zachowywać racjonalnie, jeśli chodzi o tę blondynkę. Zwariowałem na jej punkcie. Czuje się, jakbym wsiadł do karuzeli uczuć, która za nic w świecie nie chce się zatrzymać a wręcz przeciwnie, z dnia na dzień przyspiesza. Na moment zatraciłem się w myślach, jednak szybko wróciłem na ziemie i zacząłem się szykować. Na szczęście pakowanie miałem już za sobą. Zazwyczaj robię to zaraz przed wyjazdem, jednak moje podekscytowanie wzięło górę i zrobiłem to już wczoraj. Poszedłem więc pod pobudzający i odświeżający prysznic, by w następnej kolejności ubrać się w przygotowane wcześniej ubrania.

  Po kąpieli, otarłem swoje mokre ciało ręcznikiem, umyłem zęby, przeczesałem włosy i wyszedłem z łazienki. Zrobiłem pare kroków i znalazłem się tuż obok łóżka, które stało na środku dużej sypialni z wielkimi oknami i wyjściem na balkon. Chwyciłem za ubrania, które leżały  na owym łożu i zacząłem się ubierać. Na dzień dzisiejszy wybrałem czarne spodnie i tego samego koloru koszule, zostawiając jednak dwa górne guziki rozpięte. Wiem, że nie jest to stylizacja odpowiednia na podróż, bo nie jest to wygodna wersja ubioru  a bardziej wyjściowa, jednak w planach mieliśmy iść do klubu, zaraz po przybyciu na miejsce a nie chciałem marnować czasu na przygotowanie się  w hotelu, stąd mój wybór. Na samą myśl, iż Nicole będzie dziś w jakieś opinającej jej zgrabne ciało sukience, przeszedł mnie prąd podniecenia i wściekłości. Nie chciałem, by jakikolwiek facet pożerał ją wzrokiem, bądź co gorsza, zbliżył się do niej. Wiedziałem, że muszę nad sobą panować i nie mogę odwalić żadnej krzywej akcji, jednak kiedy tylko pomyśle o czyiś łapach na jej talii, krew mnie zalewa i mam ochotę coś rozwalić.

- Siema, Stary. Co ty taki wkurwiony od rana? - Bylem tak skupiony na rozmyślaniu, że nie zauważyłem otwierających się drzwi w których pojawił się Paul.
- Weź mnie nie strasz, chłopie. Siema. Nic, nieważne. O której wyjeżdżamy?
- Dziewczyny powinny skończyć o 22 ale Beth urobiła ojca i o 19 mamy już być pod knajpą.
- Nie wiem Paul, jak ja to wytrzymam. Jak zobaczę tańczącą Nicole z jakimś typem, to ja przecież wyjdę z siebie. - Rzuciłem nagle, nie mogąc już opanować swoich emocji, ani chwili dłużej.
- Wrzuć na luz, Thomas. Wiesz, jaka ona jest. Jeśli jakiś facet będzie chciał do niej zarywać, ona zareaguje szybciej od ciebie. Chodź, jedziemy do mnie. Muszę się jeszcze spakować.
- Dobra, idę po walizkę i będę gotowy.
- Czekam w samochodzie. Pośpiesz się. - Po tych słowach Paul wyszedł z mojego pokoju a ja skierowałem się w stronę biurka, przy którym stała walizka a następnie również opuściłem to powiedzenie i ruszyłem schodami w dół w stronę wyjścia.

   Gdy byliśmy już na miejscu, mój przyjaciel biegał po swojej sypialni jak poparzony, szukając idealnych ciuchów na wyrywanie lasek a ja, jedynie przyglądałem się mu z rozbawieniem.
- Którą wybrać? - Zapytał z wielkim przejęciem, jakby od tego, którą koszule wybierze, zależało jego życie.
- Paul, co ty kurwa, żony będziesz tam szukać? Haha - Ogarnął mnie niekontrolowany wybuch śmiechu. Koleś zachowywał się jak typowa laska, która debatuje nad stylizacją na randkę.
- Ha ha ha.. Bardzo śmieszne. Wezmę tę. - wskazał na granatową koszule i spakował ją do torby, posyłając mi groźne spojrzenie.
- Dobra, sorry stary. Już się nie oburzaj. Idę na fajkę. I prośba. Pakuj się szybciej, już 18 i za chwile trzeba jechać po dziewczyny. - Podniosłem ręce do góry w akcie poddania się i skierowałem się na podjazd dla samochodów.
Po chwili, stałem oparty o pojazd przyjaciela, kończąc papierosa, kiedy ten w końcu do mnie dołączył.
- Pakujesz się dłużej, niż moja matka. - rzuciłem żartobliwe, na co Paul odpowiedział mi szturchnięciem w ramię.
- Odwal się, debilu. Wskakuj do samochodu, trzeba jechać. - Odpadł, wchodząc do środka pojazdu, zajmując miejsce kierowcy. Nie zwlekając, usiadłem tuż obok niego.

  Droga minęła szybko i przyjemnie. Gadaliśmy o głupotach a w tle grała skoczna muzyka, która wprowadzała nas w imprezowy nastrój. Zatrzymaliśmy się tuż przed wejściem do restauracji, przy którym stały już nasze towarzyszki z walizkami. Gdy zobaczyłem Nicole, moje serce na chwile stanęło, by zaraz zacząć bić jak szalone. Ta kobieta jest idealna w każdym wydaniu. Wysiedliśmy z samochodu, by przywitać się z dziewczynami i pomóc im z bagażami.
- Siema, dziewczyny! - rzucił radośnie Paul, jednocześnie chwytając za walizkę siostry.
Niepewnie podszedłem do blondynki aby zabrać od niej walizkę.
- Hej, Nicole. Pozwól ze Ci pomogę.
- Cześć, nie trzeba. Poradzę sobie. - niebieskooka złapała za walizkę w dokładnie tym samym momencie co ja, przez co nasze dłonie się spotkały, a pod wpływem jej dotyku, moje ciało przeszedł prąd. Ona najwyraźniej też to poczuła, ponieważ momentalnie odsunęła rękę, jakby się poparzyła. Spojrzałem na nią z zakłopotaniem i zauważyłem pojawiające się na jej pięknej twarzy, wypieki. Z rumieńcem wyglądała bardzo uroczo i jednocześnie piekielnie pociągająco.
- Dziękuje. Ja już może wejdę do samochodu. - Odparła, po czym zrobiła to, co powiedziała. Odprowadziłem ją wzrokiem na tylne siedzenie, a kiedy tylko dziewczyna wsiadła, moja wyobraźnia zaczęła płatać mi figle. W mojej głowie pojawiły się obrazy, w których siedzimy tam razem, całujemy się do utraty tchu, pieścimy nasze gorące ciała i doprowadzamy się do niesamowitej rozkoszy.
- Ej, Thomas, halo tu ziemia. - machająca dłoń Paula przywróciła mnie do rzeczywistości.
- Sorry, już pakuje walizkę i możemy jechać. - otrząsnąłem się, wykonałem moje zadanie i już chciałem dołączyć do reszty pasażerów, którzy już zdążyli zająć swoje miejsca, więc pewnym krokiem podszedłem do przednich drzwi, jednak Beth już zdążyła się tam rozgościć.
- Zajebiście... - Powiedziałem pod nosem sam do siebie, kiedy dotarło do mnie, że muszę usiąść koło Nicole. Otworzyłem drzwi i zauważyłem, iż blondynka nawet na mnie nie spojrzała. Westchnąłem ciężko i wszedłem do środka.
W końcu ruszyliśmy a ja już widziałem, iż ta podróż będzie trwała wieki mimo, że droga wcale nie jest długa.

——— —-

Witam w nowym rozdziale 🩷

Życzę miłego czytania i mam prośbę. Zostawcie coś po sobie jeśli wam się podoba 🩷

Ocal mnie przed złem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz