24

52 7 1
                                    

     NICOLE

   Byłam oszołomiona tym, co właśnie przed chwilą się wydarzyło. Chodziłam po mieszkaniu, próbując się opanować. Ten człowiek doprowadzi mnie kiedyś do szaleństwa. Nie chciałam, by mnie dotykał. Nie po tym, co stało się między mną a Lukiem. Kiedy zaczął zadawać bolesne pytania na temat mojego byłego partnera, czułam jak zaczynam panikować. Ta cała sytuacja mnie przerastała, a fakt, iż piwnooki posunął się do szarpaniny i popchnięcia mnie, postawiło kropkę nad i. Nie było już odwrotu. Mimo tego, że jakaś część mnie pragnęła mu wybaczyć, nie potrafiłam tego zrobić, tym bardziej po tym, co tu zaszło. Nadal roztrzęsiona, położyłam się do łóżka, a po długiej chwili wiercenia się, na szczęście udało mi się zasnąć.

  Zaraz po pobudce, zdałam sobie sprawę, że jestem sama w mieszkaniu. Zmartwiło mnie to, ponieważ moja mama powinna wrócić do domu nad ranem. W panice chwyciłam za telefon, w celu skontaktowania się z nią, jednakże wiadomość którą dostałam, uspokoiła mnie i nawet troszkę rozbawiła.

WIADOMOŚĆ OD: MAMA
- Córeczko, nie martw się o mnie. Wrócę dziś wieczorem. Miałaś racje, Adam oszalał! Zaprosił mnie do siebie na noc, a później porywa mnie na jakąś romantyczną wycieczkę! Jestem taka szczęśliwa, kochanie. Buziaki! - ucieszyłam się na tę wiadomość. Odkąd ojciec nas zostawił, moja matka z nikim się nie spotykała. Wychodzi na to, że nie tylko ja potrzebowałam tego wyjazdu.
WIADOMOŚĆ DO: MAMA
- Tak się cieszę, mami! Tylko uważaj na siebie i dawaj znać, że wszystko w porządku! - po wysłaniu sms-a, skierowałam się w stronę łazienki, by zacząć przygotowywać się do pracy. Poranna zmiana była czymś, czego nienawidziłam, jednak muszę się powoli przyzwyczajać do bycia porannym ptaszkiem, w końcu już za dwa tygodnie zaczynam studia na wydziale języka angielskiego i literatury. Od zawsze kochałam zatracać się podczas czytania książek. Dawało mi to spokój ducha, którego tak bardzo potrzebowałam. Po chwili, byłam gotowa do wyjścia, wiec bez zbędnego przedłużania wyszłam z mieszkania, biorąc rower stojący przed naszymi drzwiami i wyszłam z budynku, by wyruszyć w stronę restauracji.

   Droga zleciała mi dosyć szybko i przyjemnie. Poranna przejażdżka dobrze mi zrobiła. Wyciszyłam się i na moment uciekłam od natłoku myśli, który powodował ból głowy. Nie zwlekając, przypięłam rower do bramki, tuż przy wejściu dla personelu i udałam się do środka. Dziś nie było Beth w pracy co mnie zdziwiło, jednak jej ojciec a mój szef wyjaśnił, iż dziś rano obudziła się z wysoką gorączką i kaszlem. Kiedy tylko się dowiedziałam o tym, zadzwoniłam do niej. Chciałam się upewnić, że to tylko zwykłe przeziębienie. Na szczęście miałam racje. Dziewczyna z przerażającą chrupką, wyjaśniła co dokładnie jej dolega i poleciła, bym nie zawracała sobie tym głowy. Faktycznie, z jej słów wynikało, iż to nic poważnego. Z poczuciem ulgi, rozpoczęłam swoją dzisiejszą zmianę.

  Przez cały dzień było dosyć spokojnie, co bardzo mnie cieszyło. Po wczorajszej rozmowie z Thomasem, szargały mną nerwy, przez które nie mogłam zasnąć prawie całą noc. Z powodu niewielkiej ilości snu czułam się okropnie, więc dzisiejszy, mały ruch w restauracji, był dla mnie niczym zbawienie. Gdy moja zmiana dobiegła końca, wystrzeliłam niemal jak z procy w stronę kantorka dla kelnerek, szybko zabierając swoje rzeczy i żegnając się z pracownikami. Wychodząc z budynku, chwyciłam za telefon, by sprawdzić czy mama się odzywała i na całe szczęście, czekała na mnie wiadomość, która zapewniała mnie, że kobieta jest cała, zdrowa i przede wszystkim szczęśliwa. Z poczułem ulgi, włożyłam telefon do koszyka w rowerze i odjechałam w stronę sklepu spożywczego, który znajdował się po drodze do mojego mieszkania. Lodówka świeciła pustkami, więc mimo dużego zmęczenia, postanowiłam zrobić zakupy. Miałam tylko nadzieje, że zdążę przed ulewą, która zbliża się wielkimi krokami.

   Cholera, niestety nie udało mi się uciec przed deszczem. Cała przemoczona weszłam do sklepu, zwracając na siebie uwagę kilku osób, będących przy kasie. Olałam to jednak i skupiłam się na tym, po co tu przyszłam. Mijając kolejne alejki z przeróżnymi produktami, trzęsłam się z zimna. Miałam na sobie jedynie swój uniform, który powiedzmy sobie szczerze, nie nadawał się na deszczowe i chłodne dni. Wchodząc na dział z pieczywem, wpadłam na kogoś z impetem.
- O jejku! Przepraszam... O cześć Paul. Wybacz, nie chciałam.
- O hej, Nicole. Nic się nie dzieje, to ja przepraszam, mogłem patrzeć przed siebie a nie w telefon. - Chlopak uśmiechnął się radośnie, jednoczenie skanując mnie wzrokiem od stóp do głów.
- Kurwa, jesteś cała przemarznięta i mokra. Czekaj, dam ci swoją bluzę. - Nie dając mi czasu na odpowiedź, brat mojej przyjaciółki zaczął zdejmować z siebie ubranie a następnie pomógł mi się ubrać, nadal się uśmiechając.
- Dziękuję, nie musiałeś. - mówiąc to, moje kąciki ust delikatnie skierowały się ku górze.
- Nie ma za co, mała. Cieplej ci? - zapytał z troską w głosie. Było to bardzo miłe z jego strony.
Przytaknęłam, kiwając głową i kiedy chciałam zapytać o Beth, męski i bardzo dobrze znany mi głos przerwał mi, zanim zdążyłam otworzyć usta.
- Co tu się, do cholery dzieje?! Nicole, dlaczego masz na sobie jego bluzę? - nie odwracając ode mnie wzroku, pokazywał palcem na Paula, stojącego między nami.
- Wyluzuj stary. Nie widzisz? Jest tak przemoczona, aż z niej woda kapie. Dałem jej bluzę, by chociaż trochę się ogrzała. - odpowiedzi udzielił mu jego przyjaciel, próbując uspokoić Thomasa, który ewidentnie był wpieniony.
- Zdejmij to, natychmiast. Dam ci swoją. - rzucił to wściekłym tonem, jednocześnie zdejmując z siebie bluzę.
- Nie trzeba, obejdzie się. - wypaliłam, z nutą bezczelności w głosie, co nie do końca mu się spodobało.
- Nie wkurwiaj mnie bardziej, ściągaj to albo ci pomogę. - zrobił krok w moją stronę, jednak Paul go zatrzymał.
- Hola, hola. Stary uspokój się, to tylko głupia bluza. Co ci odwala chłopie? O co Ci chodzi?
- O gówno. Wiecie co? Pierdole to, pierdole was. Spierdalajcie oboje.. - Byłam w szoku. Co tu się właśnie wydarzyło? Thomas jest jakiś nienormalny. Najpierw  przeprasza po to, by za chwile zacząć  wojnę i zachowywać się jak kutas.
- Nicole, wyjaśnisz mi, co tu jest grane?
- Nieważne, nie chce o tym rozmawiać. Może innym razem.
- No dobrze, nie nalegam. Chodź do kasy, zawiozę cie do domu.
Po zapłaceniu za zakupy, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy w ciszy. Byłam zażenowana tą chorą sytuacją.  Będąc już pod blokiem, pożegnałam się z kolegą, jednocześnie przepraszając, za to czego był świadkiem i ruszyłam w stronę wejścia. Na klatce schodowej spotkałam swoją mamę, uradowaną od ucha do ucha, więc założyłam na siebie przysłowiową maskę z uśmiechem i po przywitaniu się, poszłyśmy razem do mieszkania. Miałam tylko nadzieje, że limit przygód na ten dzień został już wyczerpany.

————-
Hejka :)
Przychodzę z kolejnym rozdziałem, który mam nadzieje, że sie spodoba. Miłego czytania ❤️

Ocal mnie przed złem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz