2

114 10 6
                                    

NICOLE

- Co ty sobie do cholery wyobrażasz?! Nie odbierasz ani nie odpisujesz! W szkole mnie olałaś! Co to ma znaczyć?! Mówiłem ze masz być grzeczna! - Luke krzyczał na mnie, patrząc mi prosto w oczy tym swoim wściekłym wzrokiem. Źrenice miał powiększone do tego stopnia ze jego oczy stały się całkowicie czarne. Byłam przerażona. Bałam się go. Stałam całkowicie sparaliżowana strachem, gdy nagle jedną dłonią złapał mnie za szyje i pochylił się by zacząć szeptać mi do ucha słowa które spowodowały ze zaczęłam się trząść.

- Jesteś bardzo niegrzeczna ostatnio i cholernie mi się to nie podoba Nicole. Musisz zrozumieć ze przede mną nie uciekniesz bo jesteś moja. To jest moje. - zaczął drugą dłonią dotykać mnie po ustach, i  schodził coraz niżej przez szyje, ramiona, piersi, brzuch robiąc krótkie przerwy w tych miejscach by powtórzyć „ to jest moje" , jednak gdy tylko zaczął się zbliżać do mojego podbrzusza, odrazu się otrząsnęłam i z całej siły odepchnęłam go od siebie.

- NIE DOTYKAJ MNIE! Nigdy więcej! - wykrzyczałam mu prosto w jego oczy przesiąknięte wściekłością. Momentalnie doskoczył do mnie, wziął zamach i uderzył mnie w twarz. Siła uderzenia spowodowała ze moja głowa odleciała na bok. Gdy tylko dotarło do mnie ze znów mnie uderzył złapałam się za bolące miejsce a z mych oczu popłynęły pierwsze łzy. W sekundę znów przy mnie był, dociskając mnie do ściany za mną i łapiąc za nadgarstki by zaraz umieścić je nad moją głową.

- Nigdy więcej nie podnoś na mnie ręki, idiotko. Zapłacisz mi za to. - wysyczał przez zęby patrząc na mnie z mordem w oczach. Puścił moje nadgarstki, złapał za ramiona by mną potrząsnąć i ostatni raz skierował jakiekolwiek słowa do mnie przybliżając swoją twarz do mojej niebezpiecznie blisko.

- Pożałujesz, zobaczysz. - odszedł, popychając mnie ostatni raz a kiedy tylko zniknął z mojego pola widzenia, osunęłam się plecami po ściśnie budynku, złapałam się za kolana w których ukryłam twarz i zaczęłam płakać. Nie mogłam do siebie dość. Jak on mógł. Jak mógł znów mnie uderzyć. Ostania iskra miłości do niego znikła bezpowrotnie. Nienawidziłam go z całego serca. Tego samego serca które kochało go do nieprzytomności.

Nie wiem ile czasu tak siedziałam, ale chyba dłuższą chwile, ponieważ zrobiło się już ciemno.
Gdy już trochę ochłonęłam, wstałam i ruszyłam najszybciej jak umiałam by znaleść się już w domu. Kiedy dotarłam i otworzyłam drzwi moja mama odrazu przybiegła by mnie przytulić.

- Dziecko, gdzie ty się podziewałaś?! Dzwoniłam, pisałam a Ty nic! Dopiero później zobaczyłam ze zostawiłaś telefon na blacie w kuchni. Myślałam że oszaleje ze strachu! - krzyczała przerażona jednocześnie mocno mnie przytulając. W końcu mnie puściła i zrobiła krok do tylu by mi się przyjrzeć. Nagle moja mama zbladła, jakby zobaczyła ducha. Jej wzrok zatrzymał sie na szyi.
- Matko jedyna, Nicole?! Co ci się stało?! Kto Ci to zrobił?! Płakałaś?! Co się dzieje?! - robiła sie coraz bardziej blada a jej głos przy każdym słowie łamał się coraz bardziej. Pękłam. Musiałam w końcu to z siebie wyrzuć. Ten cały ból, strach, przerażenie które towarzyszyło mi od kilku miesięcy. Nie mogłam już tego ukrywać. Nie mogłam sobie już z tym poradzić. Nie mówiłam nigdy nic mamie by jej nie martwić bo kocham ją nad życie i wiem ze ona również mnie kocha. Od 18 lat udowadniała mi to codziennie. Przytulam się mocno do niej i zaczęłam płakać. Matka objęła mnie z całej siły.
- Mamo, ja już nie dam rady. Pomóż mi. - załkałam, odrywając się od niej by spojżeć jej w oczy pełne niepokoju, miłości i troski. Złapała mnie za rękę i zaprowadziła do małej skórzanej kanapy i poprosiła gestem ręki bym usiała. Gdy tylko zajęłam miejsce, moja rodzicielka usiała tuż obok mnie i trzymając za rękę, skierowała swoją twarz w stronę mojej.
- Kochanie, proszę powiedz mi co się dzieje. Co Ci się stało i kto Ci to zrobił. - powiedziała to z błaganiem w głosie, wskazując na moją szyje na której zaczęły pojawiać się siniaki od siły ucisku osoby która stała się moim największym koszmarem. Luke...

Gdy tylko skoczyłam opowiadać mamie całą historie była w szoku. Złapała się za twarz i zaczęła płakać.
- Jak ja mogłam tego niezauważyć?! Przez tyle czasu?! Co ze mnie za matka?! Kochanie tak bardzo Cie przepraszam. - gdy tylko usłyszałam jej słowa objęłam ją mocno i zaczęłam tłumaczyć ze to nie prawda. Ze jest najlepszą matką na świecie i to nie jest jej wina. Ze nie mogła wiedzieć bo ukrywałam to przed nią a Luke idealnie udawał cudownego chłopaka gdy mama była blisko nas. Nagle wstała, otarła łzy i kierując wzrok na mnie, powiedziała coś co absolutnie mnie zaskoczyło.
- Idź do pokoju i spakuj najpotrzebniejsze rzeczy. Rano wyjeżdżamy. - powiedziała to w tak stanowczym tonie ze aż zaniemówiłam. Musiała minąć chwila zanim zrozumiałam ze się nie przesłyszałam.
- O czym ty mówisz mamo? A co z twoją pracą? Co z mieszkaniem? Gdzie chcesz jechać? Gdzie będziemy mieszkać? Za co będziemy żyć? - zapytałam z niedowierzaniem i niepewnością.
- I tak za półtorej miesiąca musisz wyjechać do Kalifornii by zacząć tam studia. Znalazłam tam prace by być przy Tobie i móc Ci pomagać. Mam odłożone pieniądze wiec na start damy sobie rade. Jutro w drodze zadzwonię do restauracji w której mam zostać zatrudniona jako kelnerka. Musimy wyjechać. Nie możesz tu być. Luke jest nieobliczalny. Nie pozwolę by kiedykolwiek się do ciebie zbliżył i zrobił Ci krzywdę. Nie ma o czym dyskutować. Idź się pakować. - nie dała mi czasu na odpowiedź bo odeszła i sama zaczęła się pakować.

Podeszłam do lady w kuchni by zabrać mój telefon i napisać to Lily co się dzieje i ze wyjeżdżam. Gdy odblokowałam telefon odrazu zimny prąd przeszedł moje ciało. Na ekranie widniały powiadomienia o nieodebranych połączeniach i SMS-ach. Większość od Luka. Nie chciałam tego czytać, spodziewałam się co tam mogę przeczytać. Zabrałam telefon do pokoju i zaczęłam się pospiesznie pakować.

Gdy obydwie byłyśmy gotowe, zdecydowałyśmy nie czekać do rana tylko odrazu ruszyć w drogę. Spakowałyśmy walizki do bagażnika starego samochodu mojej mamy którym jeździła do pracy i nie oglądając się za siebie, wyjechałyśmy spod kamienicy. Nagle poczułam wibracje w telefonie a mnie przeszły dreszcze. Ekran wyświetlał informacje od kogo dostałam SMS. Nie zaskoczyło mnie to gdy zobaczyłam „ wiadomość od: LUKE"

-Pamiętaj nie uciekniesz ode mnie. Jesteś moja. Moje jest przy mnie. Nigdy nie odejdziesz. Nie pozwolę Ci na to. - po przeczytaniu tej wiadomości niemalże odruchowo odpisałam mimo ze z początku nie miałam zamiaru tego robić już nigdy.

- Już to zrobiłam. Żegnaj.


———————

Hej :)
Dajcie proszę znać jak wam się podoba początek:) mam nadzieje ze wciągnie was historia Nicole :)
Miłego czytania :)

Ocal mnie przed złem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz