20

53 8 0
                                    

      NICOLE

   Od ostatniej rozmowy z Thomasem która miała miejsce dwa tygodnie temu,nie mieliśmy żadnego kontaktu. Nie pisał, nie dzwonił, jedynie raz pojawił się na mojej zmianie, w restauracji, ale udawaliśmy, że się nie znamy. Widziałam jego zaciskające się pięści, ilekroć podchodziłam do stolika, przy którym siedział. Bolała mnie jego obojętność, mimo tego, że sama go o nią prosiłam. To wszystko było takie dziwne i niezrozumiałe. Postanowiłam jednak, że nie będę się tym nadal zadręczać. Dziś jest sobota, wiec wybieramy się z Beth, na imprezę, bez większej okazji. Po prostu, chcemy odreagować ostatnie czternaście dni, które były intensywne. Miałyśmy straszny ruch w pracy, a gdy kończyłyśmy zmianę, nie kontaktowaliśmy z rzeczywistością, przez ogromne zmęczenie. Prosto po tej nieziemskiej harówie, pojechałyśmy do domu dziewczyny, by przygotować się na wieczór pełen wrażeń. W dniu dzisiejszym, Beth była nastawiona na wyrywanie facetów. Bawiło mnie to, jak skakała po swojej garderobie w panice.
- Jestem w czarnej dupie! Nie mam w co się ubrać! - krzyczała przerażona, jakby faktycznie nie miała czegokolwiek, do nałożenia na siebie.
- Beth, chyba żartujesz! Twoja garderoba jest większa, niż całe moje mieszkanie. - zakpiłam z niej, rozbawiona do szaleństwa.
- Muszę dziś wyglądać zjawiskowo! Przecież idę szukać męża hahah - obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem. Dziewczyna, w końcu zdecydowała się na ołówkową, różową sukienkę, sięgającą do połowy ud. Ja natomiast wybrałam coś mniej wyzywającego. Zwykle białe, krótkie spodenki oraz jasnoniebieski crop top, pasujący do moich oczu. Jeśli chodzi o makijaż, Beth poszła w odcienie różu, dopasowując się do koloru stylizacji, ja jednak odpuściłam sobie używanie cieni i zdecydowałam się jedynie na cienkie, czarne kreski. Obydwie podjęłyśmy decyzje, by zostawić włosy rozpuszczone. Jej gęste loczki sprawiły, iż wyglądała jak milion dolarów. Gotowe, ruszyłyśmy do taksówki, stojącej pod domem dziewczyny.

Chwile później, byłyśmy już pod klubem. Obawiałam się, że spotkam tam Thomasa. Paul również miał w planach imprezy do samego rana, a że Tom jest jego najlepszym przyjacielem, prawdopodobnie będzie bawić się z nim.
- Wyluzuj, Nico. Po prostu go olewaj, jeśli się gdzieś napatoczy. - zaczęła Beth, której nie uszło na uwadze moje zachowanie i obawy. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i bez zbędnego przedłużania, weszłyśmy do środka. Odrazu znalazłyśmy się pod barem, zamawiając pierwszego drinka. Czekając na trunki, zaczęłam się rozglądać. Był niezły szum, a ilość osób przerosła moje oczekiwania. Jednak mimo tłumu, zauważyłam Thomasa, siedzącego przy jednej z loży, w towarzystwie kolegów. Jakiś czas mu się przyglądałam, ale kiedy tylko Tom na mnie spojrzał, uśmiechając się niepewnie, odwróciłam wzrok. Poczułam się zawstydzona, przez to, że przyłapał mnie na obserwowaniu go. Dla odwagi, wypiłam drinka za jednym zamachem, by po chwili zamówić kolejnego.

Po kilku głębszych, rozluźniłam się i zaczęłam tańczyć z Beth na środku parkietu. Bawiłam się świetnie, zapominając o wszystkim co złe. Nigdy nie byłam typem imprezowiczki, jednak jak się okazało, bardzo mi to pomagało wyluzować się. Nagle poczułam czyjeś dłonie, spoczywające na moich biodrach. Odwróciłam się, mając nadzieje, że to Thomas, jednak gdy się odwróciłam, przestraszyłam się i odskoczyłam do tylu. Nie wiedziałam, co to za koleś, kojarzyłam skądś tę twarz, jednak nie wiedziałam skąd. Chciałam się jeszcze bardziej wycofać, jednak ten chwycił mnie w pasie, przyciągając do siebie.
- Ej, Nicole. Gdzie mi uciekasz? Chodź zatańczymy.. - zaczął szeptać mi do ucha, na co moje ciało całe się spięło i przeszedł po nim dreszcz.
- Nie dziękuje. I skąd znasz moje imię? - zapytałam, wyrywając się z objęć czarnowłosego.
- Nie pamiętasz mnie? Bylem na ostatniej imprezie u Beth i Paula. Graliśmy w butelkę, pamiętasz? - zapytał rozczarowany, znów przyciągając mnie do siebie.
- Już pamiętam. Ale nie mam ochoty z tobą tańczyć. Proszę, puść mnie. - poprosiłam go błagalnym tonem. Nie miałam ochoty na tańczenie z jakimkolwiek facetem. Tym bardziej tak nachalnym.
- No weź, zatańcz ze mną. Wyglądasz tak seksownie.. - znów szeptał mi do ucha, a ja próbowałam się oswobodzić, co jednak nie do końca mi się udawało. Aż tu nagle, ktoś odepchnął go ode mnie, powalając na ziemie.
- Odpierdol się od niej, Joe. Masz trzy sekundy, by zejść mi z oczu, albo inaczej pogadamy. - w mojej obronie, stanął nie kto inny, niż Thomas. Był naprawdę wściekły. Joe, jednak wstał momentalnie, by rzucić się na Toma, jednak ten wykonał szybki unik, a ja jedynie obserwowałam z przerażeniem i nadzieją, że tym razem obejdzie się bez bijatyki.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz, Thomas? Myślisz, że zakładając się o przelizanie jej, dostałeś w pakiecie jakieś prawo do niej? Że nikt nie może do niej podbijać? - rzucił wściekły Joe, popychając Thomasa. Na początku nie rozumiałam słów, które właśnie padły. Poczułam jak w moich oczach pojawiają się łzy. Spojrzałam na bruneta, szukając w jego oczach wyjaśnień, jednak ich nie otrzymałam.
- Zamknij się, Joe! Nicole, to nie tak jak myślisz! Daj mi wytłumaczyć, proszę! - Thomas zaczął się do mnie zbliżać, a ja nie czekając ani chwili dłużej, wybiegłam z klubu, cała w łzach.
- Nicole! Zaczekaj! Daj mi wyjaśnić! - słyszałam jego krzyki za sobą, jednak nie zważając na nie, biegłam dalej. Nagle zatrzymała mnie dłoń, chwytająca mój nadgarstek. Odwróciłam się, a nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam rosnący strach, wściekłość i ból w jego pięknych, piwnych oczach.
- Daj mi wyjaśnić... To nie tak jak... - uderzyłam go w twarz, nie dając mu dokończyć.
- Wiec po to, to wszystko było? Dla głupiego zakładu? Ile jestem dla ciebie warta co?! To wszystko co mówiłeś, co robiłeś.. To wszystko dla wygranej... - mówiłam to wszytko, łamiącym się głosem. Płakałam coraz bardziej. Okropnie mnie to zabolało. Pod wpływem emocji, nie czekając na jego odpowiedź, zrobiłam coś czego nie spodziewałam się po samej sobie. Chwyciłam go za koszulkę, przyciągając go do siebie i złożyłam na jego usta, pełen bólu i rozczarowania pocałunek.
- Tego chciałeś? Proszę bardzo, idź pochwal się kolegom, że wygrałeś. Mam nadzieje, iż było warto. A teraz się odpierdol ode mnie, raz na zawsze. Nienawidzę cię... - mówiąc to, patrzyłam mu prosto w oczy. Jego źrenice gwałtownie się powiększyły, pod wpływem szoku, który doznał. Odepchnęłam go od siebie i pobiegłam do taksówki, która akurat podjechała. Wsiadłam do niej z prędkością światła, chcąc jak najszybciej znaleść się w domu. Nie mogłam przestać płakać. Jakim człowiekiem trzeba być, by coś takiego zrobić. Nienawidzę go. Odwróciłam się na moment, by zerknąć ostatni raz na chłopaka. Widziałam, jak biegnie za samochodem, próbując go dogonić. Posłałam mu środkowy palec i skierowałam swój wzrok, z powrotem na przednią szybę. Nie wybaczę mu tego, co zrobił. Mam nadzieje, że już nigdy go nie zobaczę.

——-

Hejka, przepraszam, że tak późno :c nie miałam wcześniej czasu, mam jednak nadzieje, że wam sie spodoba. Miłego czytania ❤️

Ocal mnie przed złem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz