Rozdział 1

42.2K 2K 223
                                    

Will

        Ostatni pacjent właśnie opuścił mój gabinet, a ja spokojnie mogłem ruszyć w stronę wyjścia. Ta praca sprawiała mi ogromną przyjemność, ale czasami też potrzebowałem odpoczynku. Zresztą, tak jak każdy człowiek.

        Pamiętam, że wiele osób odradzało mi psychologię, ale to od zawsze było moje marzenie. Byłem upartym nastolatkiem i jak coś sobie postanowiłem, to tak musiało być. Więc gdy oznajmiłem najbliższym swój wybór, nie byli w stanie mnie od tego odciągnąć.

        Od zawsze lubiłem doradzać ludziom i rozwiązywać ich problemy. To sprawiało mi ogromną radość i poczucie spełnienia. Myśl, że mogę komuś pomóc była naprawdę cudowna. Od wyboru nie odciągnęły mnie nawet komentarze typu: „Chcesz pracować z wariatami?", czy „Ześwirujesz jako psycholog.". Bo to nie była prawda.

        Teraz wiem, że moi pacjenci po prostu pogubili się w życiu i potrzebowali pomocy, a nie wyśmiewania przez innych i spychania na sam dół drabiny społeczeństwa.

        W trakcie dwóch udanych lat mojej pracy spotkałem się z wieloma przypadkami. Ludzie przychodzili z najróżniejszymi problemami: samookaleczenie, zaburzenia odżywiania, problemy rodzinne czy uzależnienia. Długo by tak wymieniać. Jednak te wszystkie przypadki nauczyły mnie pokory i ogromnej tolerancji oraz cierpliwości do ludzi i ich problemów.

        Najwspanialsze były momenty, gdy udało mi się komuś pomóc. To dodawało mi skrzydeł. W takich chwilach czułem, że dobrze zrobiłem, wybierając ten zawód. Oczywiście nie każdemu można pomóc. Niestety... Zresztą, na własnej skórze doświadczyłem takiej porażki. To był trudny czas, ale nie chciałem tego wspominać. Zbyt duże poczucie winy gnębiło mnie z tego powodu. O takich rzeczach, niestety, nie da się zapomnieć.

        Przechodząc koło recepcji, usłyszałem dobrze znany mi głos, którego miałem już serdecznie dosyć na kilka najbliższych lat.

        – Will, kochanie zaczekaj.

        Kochanie? Serio? Lauren podbiegła do mnie na swoich niebotycznie wysokich szpilkach. Nadal ubrana była w strój recepcjonistki. Chociaż nie byłem pewien, czy nie skróciła tej spódnicy o kilkanaście centymetrów. Nie, właściwie to byłem o tym święcie przekonany.

        Jak zwykle próbowała mieć uwodzicielski uśmiech, ale jakoś jej nie wyszło. Albo po prostu na mnie to już nie działało.

        – Tak sobie pomyślałam, że może wpadłbyś do mnie dzisiaj wieczorem. Zrobiłabym dla nas pyszną kolację. – Zarzuciła swoje czarne włosy do tyłu, próbując być seksowną, a następnie przejechała palcem po mojej klatce piersiowej.

        – Chyba już o tym rozmawialiśmy, Lauren. Tłumaczyłem ci, że między nami koniec – powiedziałem twardo, podkreślając ostatnie słowo.

        Miałem jej już serdecznie dość. Była tak uparta i przekonana, że jesteśmy sobie przeznaczeni, że to aż nienormalne. Byliśmy razem trzy miesiące i to był mój najgorszy pomysł w życiu. Nie wiem, czy byłem wtedy pijany, czy może chory, że się na to zgodziłem. Nadal się nad tym zastanawiam.

        Może i była dobra w łóżku, ale nic poza tym. A ja miałem nieco większe aspiracje i wymagania co do związku...

        – Więc kogoś masz – powiedziała nieźle wkurzona, z oskarżeniem w głosie, co było całkowicie niedorzeczne.

        – Lauren, to że nie chcę uprawiać z tobą seksu, czy spotykać się, nie oznacza, że kogoś mam. Zrozum, że to koniec. – Obdarzyłem ją najbardziej surowym spojrzeniem, jakim tylko potrafiłem.

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz