Rozdział 14

25.9K 1.5K 144
                                    

Sofii

        Pakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, które mogły mi się przydać na noc u Jane. Nadal nie byłam przekonana co do tego pomysłu. Może gdzieś w głębi bałam się, że znów zostanę potraktowana jak w szkole... Chociaż z drugiej strony czuję, że Jane taka nie jest. Jednak trudno pozbyć się takiej wewnętrznej obawy. To nie jest wcale takie proste, jakby się mogło wydawać.

        John był wręcz wniebowzięty tą wiadomością. Tak bardzo się z tego ucieszył, że nie miałabym serca teraz tego wszystkiego odwołać. Nie po tym ile radości mu to sprawiło. A uwierzcie, już dosyć zmartwień mu przysporzyłam.

        Może ma nadzieje, że w ten sposób wrócę do „normalności". Cokolwiek można przez to rozumieć. Jeśli jednak jest szczęśliwy, to niech tak właśnie będzie.

        Właśnie zapinałam torbę, gdy w drzwiach ukazał się uśmiechnięty Will. Jak zawsze wyglądał idealnie. Biała koszulka opinająca jego mięśnie, a czarne spodnie świetnie na nim leżały.

        Gdy wszedł do środka, jego wzrok od razu skierował się na trzymaną przeze mnie torbę, a na jego twarzy pojawiła się zupełna dezorientacja.

        – Jane nic ci nie mówiła? – spytałam trochę zdziwiona, że siostra nic mu nie wspominała.

        – Nie – potrząsnął głową. – A co mi miała mówić?

        – No bo... po prostu będę dzisiaj u niej nocowała – wyszeptałam lekko skrępowana i spuściłam wzrok.

        Nie wiem, dlaczego tak właściwie byłam tym tak zdenerwowana. Może gdzieś podświadomie bałam się, że blondyn nie chce mnie w swoim domu. W końcu on też tam mieszka i ma prawo decydować...

        – Och. Nic nie widziałem, ale bardzo się cieszę... Mam nadzieje, że dobrze będziecie się bawić – powiedział łagodnie.

        I nie wiem, co bardziej mnie zabolało. To, że na tym skończyła się nasza rozmowa i potem panowała między nami tylko krępująca cisza, krępujące milczenie, które rzadko między nami panowało i sprawiało, że czułam się zbędna. Czy to, że pierwszy raz, gdy spuściłam głowę w dół on nie zrobił tego co zawsze. Nie uniósł jej do góry tak, bym patrzyła w jego piękne oczy. Mało tego nawet się do mnie nie zbliżył...

        Nie, jednak najbardziej bolał mnie fakt, że zachowywał się tak zimno i obojętnie w stosunku do mnie. Gdzie podział się ten wiecznie uśmiechnięty chłopak?

        Niestety chyba znam odpowiedź. Zniknął wraz z naszym „prawie pocałunkiem".
I właśnie ten fakt bolał mnie najbardziej. Bo traciłam kolejną osobę...

~~

        Siedziałyśmy z Jane na jej dużym łóżku w naszych piżamach. Opowiadała mi właśnie różne śmieszne historie z życia szkoły. W niektórych momentach byłam bliska zaśmiania się, ale zawsze coś mnie od tego powstrzymywało. Ogólnie była bardzo sympatyczna i nic dziwnego, że miała tylu przyjaciół.

        Jak się później dowiedziałam, mój brat wraz z blondynem postanowili zrobić sobie męski wieczór. Wyskoczyli razem gdzieś na miasto i w ten sposób kontakt z nimi całkowicie się urwał. Miałam tylko nadzieję, że nie zrobią nic głupiego.

        Właśnie oglądałyśmy jakiś film, podczas którego czarnowłosa zachwycała się urodą jednego z aktorów. Ja zaś nie podzielałam jej entuzjazmu. Cóż, może i był przystojny, ale Willowi nie dorównywał.

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz