Rozdział 30

22.8K 1.3K 181
                                    

Will

        – Otwórz te drzwi, Sofii! Proszę, nie zamykaj się teraz.

        Uderzałem nieustannie w drewnianą powłokę, mając nadzieję, że w którymś momencie dziewczyna w końcu otworzy. Moje serce waliło jak oszalałe, bo tak strasznie się bałem. W głowie układałem już najgorsze scenariusze i już miałem zamiar wyważyć drzwi, gdy nagle się otworzyły, a w nich stanęło maleństwo.

        Pierwsze co zarejestrowałem to fakt, że stała przede mną cała i zdrowa, a na sobie miała jasne dżinsy i moją białą koszulę, w której wyglądała niesamowicie dobrze.

        – Nie miałam co założyć, więc pożyczyłam. – Wskazała na ubranie, delikatnie się uśmiechając.

        Kompletnie ignorując jej słowa, złapałem jej dłonie i dokładnie obejrzałem jej nadgarstki, jednak nie było tam żadnych nowych śladów.

        Poczułem jak blondynka wyrywa swoje drobne ręce z mojego uścisku i odsuwa się parę kroków w tył.

        – Co ty robisz? – spytała, posyłając mi zdezorientowane spojrzenie.

        – Ja... na łóżku była krew i... – Nie zdołałem skończyć wypowiedzi, gdyż Sofii gwałtownie mi przerwała.

        – I od razu założyłeś, że się pocięłam? – zapytała, a jej tęczówki były przepełnione smutkiem, rozczarowaniem, ale i złością. – Najłatwiej było założyć, że mała, biedna Sofii wszystko zaprzepaściła, tak?

        Próbowałem do niej podejść i uspokoić ją, ale natychmiast mnie odepchnęła. Była na mnie wściekła i nie pocieszał mnie fakt, że to ja byłem powodem, przez który pierwszy raz wykazywała tak silne emocje.

        – Ufam ci. Myślałam, że ty mi też – powiedziała smutno, a ja nie mogłem patrzeć na to, jak smutna jest i to z mojego powodu.

        – Ufam ci – zapewniłem ją.

        – I dlatego przy pierwszej lepszej okazji uznałeś, że się poddałam, że nie dałam rady?

        Najwidoczniej nie ufasz mi wystarczająco mocno. Przecież jestem tylko jakąś niezrównoważoną i głupią małolatą. – Jej głos był przepełniony bólem, tak samo, jak oczy. – Fajnie wiedzieć co o mnie sądzisz... – wyszeptała i ruszyła w stronę drzwi.

        – Proszę, porozmawiaj ze mną – zacząłem, chcąc ją zatrzymać.

        – Chyba nie mamy o czym... zaufanie to podstawa Will. A tak w ogóle to dostałam okres, stąd ta krew...

        Otworzyła drzwi i wyszła z mojego pokoju, trzaskając drzwiami i kierując się na dół. Pośpiesznie zarzuciłem na siebie pierwsze lepsze ciuchy i pobiegłem za nią. Nie mogłem pozwolić, by wyszła, by teraz ode mnie uciekła.

        Już skończyłem zbiegać ze schodów, gdy nagle wpadłem na stojącą blondynkę. Złapałem się poręczy, by nie upaść na drobną postać przede mną.

        Sofii stała nieruchomo wpatrując się przed siebie.

        – Co... – już chciałem spytać co się stało, gdy spojrzałem w stronę, gdzie wlepiała swój wzrok. – Mama, tata? – wykrztusiłem, zupełnie zdezorientowany.

        Na środku salonu stali moi rodzice w towarzystwie Jane, która powstrzymywała się od śmiechu. To musiało wyglądać dwuznacznie. Ja wybiegający za Sofii ubraną w moją koszulę...

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz