Rozdział 5

31.1K 1.6K 75
                                    

Will

        Blondynka zaraz po wejściu do pokoju postanowiła mnie kompletnie zignorować i usiadła na parapecie, następnie wpatrując się w widok za oknem. Ehh... no cóż, przecież wiedziałem, że to nie będzie takie proste. Dasz radę, Will – powiedziałem sobie w myślach.

        Postanowiłem, że korzystając z okazji, zwiedzę sobie jej pokój. Ściany miały lawendowy kolor. Największym elementem było wielkie łóżko przy jednej ze ścian. Zasłane było fioletową pościelą, a u góry znajdowało się kilka fioletowych poduszek. Obok łóżka stała biała szafka nocna, na której znajdowała się lampka. Naprzeciwko łóżka stała ogromna biała szafa z rozsuwanymi na boki drzwiami. Na drewnianej podłodze znajdował się mały, biały, puchaty dywan. Natomiast koło drzwi stało biurko. Dziewczyna na chwile zainteresowała się moją wycieczką po pokoju i teraz wlepiała we mnie swoje błękitne oczy. Tak właściwie, piękne błękitne oczy. Parapet, na którym siedziała, był sporych rozmiarów, obity miękkim białym materiałem. Z tamtego miejsca miała świetny widok na okno i rozpościerające się za nim widoki.

        W całym pokoju znajdowało się sporo elementów dekoracyjnych, które dodawały wnętrzu ciepła i charakteru. Było widać, że włożyła w ten wystrój sporo siły i czasu, a przede wszystkim serca. Jednak elementem, który mnie najbardziej zainteresował, było wielkie drzewo znajdujące się nad łóżkiem.

        Z grubego pnia wychodziło dużo gałęzi na których znajdowało się mnóstwo zdjęć. Zainteresowany podszedłem bliżej, by lepiej się przyjrzeć. Od razu zauważyłem, że były to zdjęcia z różnych okresów jej życia. Zadziwiające było to, że na każdym z nich się uśmiechała.

        Jednak jedno najbardziej zwróciło moją uwagę. Sofii była na nim jeszcze dziewczynką. Za to na jej twarzy widniał szeroki uśmiech. I co najważniejsze, szczery. Niebieskie tęczówki świeciły się radośnie. Było widać, że zdjęcie było zrobione na jakiejś łące. Szeroki uśmiech dodawał jej jeszcze więcej uroku i piękna. Zadziwiające, ile zwykły uśmiech dodaje nam uroku. Taka właśnie powinna być niebieskooka, uśmiechnięta i radosna.

        Patrząc na te zdjęcia i pokój, każdy powiedziałby, że mieszka tutaj radosna i wiecznie uśmiechnięta nastolatka. Oczywiście by się mylił.

        Odwróciłem się w jej stronę i zauważyłem, że wlepia we mnie swój wzrok, tak jakby chciała wiedzieć, o czym teraz myślę. W sumie, ja też bym chciał wiedzieć, o czym teraz myśli Sofii. Wpatrywaliśmy się tak w siebie przez jakiś czas, aż w końcu postanowiłem powiedzieć coś, co już od jakiegoś czasu krążyło mi po głowie,

        – Wiesz, że pięknie wyglądasz, gdy się uśmiechasz? Powinnaś robić to zdecydowanie częściej – powiedziałem pewnie. Może nie powinienem jej tego mówić, ale to była szczera prawda.

        Niebieskooka pochyliła głowę, próbując zakryć twarz długimi włosami. Ale to nic nie dało, bo i tak zdążyłem zauważyć, jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce.

        Dlaczego je zakrywa, przecież wygląda uroczo?

        – D... dziękuję – wyjąkała cichutko, ale i tak usłyszałem.

        Uśmiechnąłem się do siebie, i właśnie wtedy zrozumiałem jedną rzecz. Sofii była cholernie niedowartościowana i w ogóle w siebie nie wierzyła. A ja postanowiłem to zmienić.

        – Jakie jest twoje marzenie? – spytałem, wpatrując się w nią.

        Chciałem zdobyć jakoś jej zaufanie. Mam nadzieję, że gdy mi zaufa, bardziej się otworzy i łatwiej będzie mi jej pomóc. Pewnie nie będzie prosto, ale nie interesuje mnie to. Dam radę.

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz