Rozdział 10

27.9K 1.5K 89
                                    

Will

        – Margaret poznałem w klinice, w której mam swój gabinet. Trafiła tam z powodu niedożywienia i anoreksji, a mnie poproszono o jednorazową konsultację. Jednak ona oczywiście nie chciała ze mną rozmawiać. Jej rodzice poprosili mnie o pomoc i zapisali ją do mnie na wizyty – na chwilę przerwałem swoją wypowiedź i wziąłem głęboki oddech.

        Mówienie o tym bolało, a serce ściskały niewidzialne pętle za każdym razem, gdy tylko o tym pomyślałem. Wciąż kłębiło się we mnie poczucie winy i nie byłem pewien czy kiedykolwiek się go pozbędę.

        – Czemu nie jadła? – spytała cicho Sofii.

        – Chciała zostać modelką. Poszła na jeden casting, gdzie jakiś debil powiedział jej, że powinna zrzucić kilka kilo. Margaret w to uwierzyła. Problem w tym, że nie miała czego zrzucać. Jeszcze przed tym odchudzaniem należała do drobnych osób. Przekonywałem ją o tym i starałem się jej pomóc. W końcu się udało. Zaczęła jeść normalnie – uśmiechnąłem się lekko na wspomnienie, ale moje oczy powoli zaczęły robić się mokre, bo dochodziłem do tej gorszej części. – Miała dziesięcioletnią siostrę. Tamtego dnia, obiecałem małej, że jej siostra jest zdrowa i już będzie dobrze. Złamałem tę obietnicę.

        Opuściłem głowę i oparłem ją na rękach. Nie chciałem się rozpłakać przy niebieskookiej. Poczułem jak pokrzepiająco złapała mnie za ramię, więc mówiłem dalej.

        – Po jakimś miesiącu dowiedziałem się, że nie żyje. Nałykała się leków nasennych – zacisnąłem zęby. – Zostawiła tylko list. Napisała tam, że nie zasługuje na życie. Jak się potem dowiedziałem, kolejna agencja ją wyśmiała, mówiąc tym razem, że nie ma odpowiednich kształtów. Ci gnoje ją zniszczyli, ale to ja jestem odpowiedzialny za jej śmierć – pierwsza łza spłynęła po moim policzku. To była rzecz, która męczyła mnie każdego pieprzonego dnia.

        – To nieprawda – powiedziała przekonująco Sofii

        – Prawda. Jestem psychologiem, powinienem był zauważyć, że znów się coś dzieje, że Margaret sobie nie radzi. A ja się nie zorientowałem. Byłem zbyt zaślepiony dumą, że udało mi się ją wyleczyć. Powinienem był wiedzieć, że to może wrócić.

        Teraz już płakałem. Wspomnienia były zbyt bolesne, a poczucie winy pożerało mnie od środka. Nigdy nie potrafiłem tak do końca poradzić sobie z tą sytuacją.

        W pewnym momencie poczułem delikatny uścisk, w który blondynka włożyła zapewne całą swoją siłę. Przytuliłem ją jeszcze mocniej. Nie powinienem płakać, to ja miałem za zadanie ją pocieszać i pomagać. Nie odwrotnie.

        – To nie była twoja wina Will. Nie możesz się o to obwiniać. W twoim zawodzie takie sytuacje się zdarzają – mówiła cicho.

Po kilku minutach odsunąłem się od niej i otarłem zaczerwienione oczy.

        – Wiem maleństwo, ale boli mnie to. To, że jej nie pomogłem. Nie dałem rady. Może nie powinienem wykonywać tego zawodu. Nie mogę przeżywać tak każdej porażki – powiedziałem, tym razem zachowując spokój.

        – Nawet tak nie mów. Sam mówiłeś, że to kochasz. Po prostu nie każdemu da się pomóc. Jeśli ktoś nie chce pomocy, to nie jesteś w stanie go uratować – wyszeptała.
Sofii.

Sofii

        Mówiłam prawdę, nie każdemu da się pomóc. Przecież nie zmusisz kogoś do tego by wyzdrowiał. Nie chciałam by Will obwiniał się o śmierć Margaret. To nie była jego wina.

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz