Rozdział 22

24.6K 1.3K 52
                                    

Sofii

        – To... to przez sen – wyszeptałam cichutko.

        Byłam pewna, że zaraz zacznie się z tego śmiać, albo uzna mnie za głupią, jednak niczego takiego się nie doczekałam. Niepewnie podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz. Nie było na niej krzty rozbawienia. Patrzył na mnie uważnie i czekał na to, co powiem dalej.

        Chyba zauważył moją niepewność, bo po chwili delikatnie chwycił moją dłoń. Gładził ją z czułością, dodając mi tym pewności, że mogę mu zaufać.

        Tylko co ja mam powiedzieć? Westchnęłam cicho i zaczęłam mówić. Przecież gorzej już nie będzie.

        – W tym śnie byłeś ty... i Stefani – zagryzłam mocno wargę i spuściłam głowę, jednak on od razu uniósł ją do góry, zmuszając mnie tym do spojrzenia na niego. – Gdy... do ciebie przyszłam, to... wy się całowaliście. – Ostatnie słowo powiedziałam tak szybko mając nadzieję, że nie usłyszał. Niestety usłyszał. – Ona zaczęła mówić różne rzeczy o mnie i ty... ty wtedy przyznałeś jej racje. – Z każdym słowem mówiłam coraz ciszej.

        Bałam się jego reakcji. Nie wiem czemu, ale tak było.

        – Stefani, to dziewczyna z twojej starej szkoły prawda? – spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. – A co ci mówiła, w tym śnie? – dodał, jednocześnie gładząc moją dłoń.

        – Że wszyscy w rzeczywistości mają mnie gdzieś, że jestem jednym wielkim problemem, że jestem paskudna i gruba. A mężczyźni nie wybierają takich straszydeł jak ja – wyjąkałam.

        Przemilczałam jedynie to, że ta część o mężczyznach była odniesieniem do niego samego.

        – A co ja powiedziałem? – spytał z troską wymalowaną na twarzy.

        – Co się tak na mnie patrzysz? Nie słyszałaś Stef? Wynocha. Przeszkodziłaś nam – dokładnie wyrecytowałam jego słowa.

        Tak bardzo utkwiły mi w pamięci, że pamiętałam jego wypowiedź słowo w słowo. Może dlatego, że tak bardzo mnie to zraniło? Nie wiem, wiem tylko, że chyba nigdy nie zdołam zapomnieć tych słów i to jest najgorsze.

        Nawet nie zauważyłam, że w pewnym momencie z moich oczu ponownie zaczęły lecieć łzy. A już po chwili silne ramiona brązowookiego mocno mnie do siebie przycisnęły. Objęłam go jeszcze mocniej i wtuliłam twarz w zagłębienie między jego szyją a ramieniem. Szlochałam cicho, a on gładził moje plecy.

        – Ja... wiem, że to był sen, ale... ale bałam się, że kiedyś naprawdę możesz mieć mnie dosyć. Bo jeśli zostanę sama... to ja sobie nie poradzę. Nie dam rady z tym wszystkim – wychlipałam w jego ramię. – I tak bardzo boję się, że znów się na kimś zawiodę.

        I chociaż z jednej strony byłam na siebie zła, że pokazuje mu swoją słabą stronę, to z drugiej strony nareszcie zrozumiałam, że jeśli kiedykolwiek chcę wyjść z tego wszystkiego, to potrzebuję pomocy. Jego pomocy.

        W pewnym momencie podniósł moją twarz do góry, trzymając moje policzki tak, że byłam zmuszona patrzeć w jego oczy.

        – Nigdy nie zrobiłbym ci czegoś takiego – powiedział poważnie, patrząc mi w oczy. – Nie mógłbym. Jesteś wspaniała i nie zamierzam cię z tym wszystkim zostawić samej, rozumiesz? – Lekko pokiwałam głową. – Nie zawiodę cię. Damy radę i nawet to lekkie potknięcie nie da rady zaprzepaścić tego, co osiągnęliśmy. Obiecałem sobie na samym początku, że cię z tego wyciągnę i zdania nie zmienię. Pomogę ci – wyszeptał.

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz