Sofii
– To... to przez sen – wyszeptałam cichutko.
Byłam pewna, że zaraz zacznie się z tego śmiać, albo uzna mnie za głupią, jednak niczego takiego się nie doczekałam. Niepewnie podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz. Nie było na niej krzty rozbawienia. Patrzył na mnie uważnie i czekał na to, co powiem dalej.
Chyba zauważył moją niepewność, bo po chwili delikatnie chwycił moją dłoń. Gładził ją z czułością, dodając mi tym pewności, że mogę mu zaufać.
Tylko co ja mam powiedzieć? Westchnęłam cicho i zaczęłam mówić. Przecież gorzej już nie będzie.
– W tym śnie byłeś ty... i Stefani – zagryzłam mocno wargę i spuściłam głowę, jednak on od razu uniósł ją do góry, zmuszając mnie tym do spojrzenia na niego. – Gdy... do ciebie przyszłam, to... wy się całowaliście. – Ostatnie słowo powiedziałam tak szybko mając nadzieję, że nie usłyszał. Niestety usłyszał. – Ona zaczęła mówić różne rzeczy o mnie i ty... ty wtedy przyznałeś jej racje. – Z każdym słowem mówiłam coraz ciszej.
Bałam się jego reakcji. Nie wiem czemu, ale tak było.
– Stefani, to dziewczyna z twojej starej szkoły prawda? – spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. – A co ci mówiła, w tym śnie? – dodał, jednocześnie gładząc moją dłoń.
– Że wszyscy w rzeczywistości mają mnie gdzieś, że jestem jednym wielkim problemem, że jestem paskudna i gruba. A mężczyźni nie wybierają takich straszydeł jak ja – wyjąkałam.
Przemilczałam jedynie to, że ta część o mężczyznach była odniesieniem do niego samego.
– A co ja powiedziałem? – spytał z troską wymalowaną na twarzy.
– Co się tak na mnie patrzysz? Nie słyszałaś Stef? Wynocha. Przeszkodziłaś nam – dokładnie wyrecytowałam jego słowa.
Tak bardzo utkwiły mi w pamięci, że pamiętałam jego wypowiedź słowo w słowo. Może dlatego, że tak bardzo mnie to zraniło? Nie wiem, wiem tylko, że chyba nigdy nie zdołam zapomnieć tych słów i to jest najgorsze.
Nawet nie zauważyłam, że w pewnym momencie z moich oczu ponownie zaczęły lecieć łzy. A już po chwili silne ramiona brązowookiego mocno mnie do siebie przycisnęły. Objęłam go jeszcze mocniej i wtuliłam twarz w zagłębienie między jego szyją a ramieniem. Szlochałam cicho, a on gładził moje plecy.
– Ja... wiem, że to był sen, ale... ale bałam się, że kiedyś naprawdę możesz mieć mnie dosyć. Bo jeśli zostanę sama... to ja sobie nie poradzę. Nie dam rady z tym wszystkim – wychlipałam w jego ramię. – I tak bardzo boję się, że znów się na kimś zawiodę.
I chociaż z jednej strony byłam na siebie zła, że pokazuje mu swoją słabą stronę, to z drugiej strony nareszcie zrozumiałam, że jeśli kiedykolwiek chcę wyjść z tego wszystkiego, to potrzebuję pomocy. Jego pomocy.
W pewnym momencie podniósł moją twarz do góry, trzymając moje policzki tak, że byłam zmuszona patrzeć w jego oczy.
– Nigdy nie zrobiłbym ci czegoś takiego – powiedział poważnie, patrząc mi w oczy. – Nie mógłbym. Jesteś wspaniała i nie zamierzam cię z tym wszystkim zostawić samej, rozumiesz? – Lekko pokiwałam głową. – Nie zawiodę cię. Damy radę i nawet to lekkie potknięcie nie da rady zaprzepaścić tego, co osiągnęliśmy. Obiecałem sobie na samym początku, że cię z tego wyciągnę i zdania nie zmienię. Pomogę ci – wyszeptał.
CZYTASZ
Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]
RomanceZastanawialiście się kiedyś, jak to jest żyć, gdy wszystko idzie nie tak? Jak to jest, gdy każdego dnia znajdzie się ktoś, kto pokazuje ci jak beznadziejny jesteś? Gdy każdego dnia jedyną rzeczą, której pragniesz jest śmierć? Ja na wszystkie pytania...