Rozdział 23

25.6K 1.4K 46
                                    

Will

        Delikatnie złapałem jej dłonie, patrząc w jej oczy z troską. A więc to dzisiaj opowie mi o wszystkim. Cieszyłem się, ale z drugiej strony wiedziałem, że to przywoła jej złe wspomnienia. A ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, to fakt by była smutna.

        Westchnęła cicho i lekko przymknęła oczy, a ja dalej uspokajająco gładziłem jej dłonie.

        – Wszystko zaczęło się od odejścia ojca. Jak wiesz, zostawił nas dla młodszej, całkiem zrywając z nami kontakt. Wtedy odkryto, że mama ma raka. Nawet nie próbowała z tym walczyć, była zupełnie obojętna na to, czy wyzdrowieje. Czy nie pomyślała, że ma jeszcze dzieci? – Lekko pociągnęła nosem, starając się opanować łzy. – Po jej śmierci było mi tak trudno. Tak bardzo za nią tęskniłam.

        – Może chcesz chwilę przerwy? – Spytałem, gdy zobaczyłem, że po policzkach maleństwa zaczynają skapywać łzy. Na moje pytanie blondynka energicznie pokiwała głową na znak, że będzie mówiła dalej.

        – Niedługo po jej śmierci wszystko się zaczęło. Tamtego dnia źle się czułam. Na którejś z przerw poszłam do łazienki, gdzie zwymiotowałam kolację z poprzedniego wieczoru. Może była nieświeża... nie wiem. Wtedy do łazienki weszła... – na chwilę się zacięła, ale ja już wiedziałem czyje imię wypowie. – Stefanii. Ona zawsze była tą idealną w szkole, gdy ja raczej trzymałam się na uboczu. Gdy zobaczyła jak wymiotuję, zaczęła się śmiać, że w ten sposób chce się odchudzić i że dobrze robię, bo jestem gruba. Tak bardzo mnie to zraniło.

        Ja się pytam, skąd tamtej idiotce wziął się pomysł, że Sofii jest za gruba? Przecież to największe kłamstwo w historii.

        – Wtedy jeszcze nie zwracałam na to tak dużej uwagi, ale z dnia na dzień było coraz gorzej. Wymyślała coraz to nowsze sposoby, by mnie poniżyć, sprawić bym poczuła się nikim.

        W końcu jej się udało. Zniszczyła mnie psychicznie. Przestałam jeść. Wmówiłam sobie, że jeśli schudnę, to wszyscy mnie zaakceptują, że dzięki temu będzie lepiej. – Łzy skapywały z jej mokrych policzków.

        – Ale nie było lepiej, prawda?

        – Nie... Nie pomogło to, że przestałam jeść, zaczęłam ćwiczyć. Znienawidziłam nawet gorącą czekoladę, którą tak uwielbiałam – pociągnęła nosem.

        – To dlatego wtedy tak gwałtownie zareagowałaś, gdy ci ją zamówiłem? – spytałem delikatnie, a ona pokiwała lekko głową.

        Serce mi się krajało, gdy patrzyłem jak płacze, więc szybko wziąłem ją w moje objęcia. Chciałem, by ten cały ból zniknął, ale nie byłem w stanie tego zrobić.

        – Czemu... zaczęłaś – nie wiedziałem jak to delikatnie powiedzieć. W sumie chyba nie dało się zrobić tego delikatnie.

        – Czemu zaczęłam się ciąć? – dokończyła moje pytanie i lekko się ode mnie odsunęła.

        Teraz mogłem spokojnie patrzeć w jej piękne oczy. Niestety załzawione oczy.

        – Najwidoczniej stwierdziła, że musi zniszczyć mnie jeszcze bardziej. Powiedziała mi, że to moja wina, że ojciec nas zostawił. A co za tym idzie, że z mojego powodu mama umarła. Sprawiła, że naprawdę w to uwierzyłam. Pomyślałam, że gdyby mnie nie było... Wtedy wszystko byłoby w porządku. Tata by nie odszedł, mama by żyła. Sądziłam, że powinnam siebie ukarać. – Blondynka z całej siły wtuliła się w moje ramie. Nie chciałem jej tego pokazać, ale sam miałem w oczach łzy. – Byłam zbyt słaba, by ze sobą skończyć. Gdy zmieniłam szkołę, miałam nadzieję, że będzie lepiej, ale nie było. Poczucie winy nie zmalało ani trochę. Wszystko utrzymywałam w tajemnicy, bo nie chciałam nikogo martwić. Było dobrze, dopóki John nie wszedł wtedy do łazienki – wychlipała w moją szyję.

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz