Rozdział 15

26.7K 1.5K 90
                                    

Sofii

        Zabije kiedyś czarnowłosą i wcale nie przesadzam... Dzięki jej wspaniałomyślności prowadziłam teraz do pokoju jej kompletnie pijanego brata. Ona postanowiła zająć się Johnem, bo jak prędzej stwierdziła coś między mną, a Willem iskrzy. Problem był taki, że kompletnie nie wiedziałam co zrobić z pijanym blondynem.

        Dlatego teraz z niemałym trudem ciągnęła go do jego sypialni. Gdy już z trudem udało mi się otworzyć drzwi, od razu popchnęłam go na łóżko, na które bez problemu opadł. No dobrze, może nie byłam zbyt delikatna. No, ale Will jednak jest nieźle zbudowany, przez co trochę waży, a ja nie mam tyle siły.

        W sumie niezbyt wiedziałam co zrobić dalej, więc już byłam gotowa wyjść z jego pokoju. No właśnie, byłam... Will miał jednak dziwny zwyczaj zmieniania moich planów.

        – Nie zostawiaj mnie samego, Smerfetko – wybełkotał, przewracając się na bok.

        – Smerfetko? – spytałam zdezorientowana.

        – Yhm. Jesteś moją smerfetką – usiadł i zaczął zdejmować białą koszulkę. W pewnym momencie coś mu nie wyszło i się w niej zaplątał, zostając w całkiem zabawnej pozycji. –

        Ups... Chyba musisz mi pomóc – jego głos był jeszcze gorzej słyszalny przez koszulkę okrywającą teraz jego twarz.

        Westchnęłam cicho i ruszyłam w jego stronę. Gdy już przed nim stanęłam, pomogłam mu powoli ściągnąć ubranie. I kurcze to, co zobaczyłam... to było zdecydowanie coś. Lekko przygryzłam wargę na ten widok. Wiedziałam, że jest umięśniony, ale nie wiedziałam, że aż tak.

        We wpatrywaniu się w chłopaka przeszkodził mi on sam.

        – Smerfetko, pomóż mi – powiedział to proszącym głosem, jak u dziecka.

        A niech to... On właśnie ściągał swoje spodnie. Przez chwilę stałam oniemiała, ale w końcu postanowiłam pomóc biedakowi. Starając się wcale na niego nie patrzeć, zdjęłam mu buty i dżinsy. Gdy tylko to zrobiłam, prędko się odwróciłam.

        Nawet nie zamierzałam na niego patrzeć. On był prawie całkowicie nagi, a ja rumieniła się na samą myśl o tym. Już czułam jak na moje policzki wypływa czerwień. Czy ja przez wszystko muszę się rumienić?

        – Umm... Przykryj się kołdrą – starałam się to powiedzieć najodważniej jak tylko potrafiłam.

        – Już, Smerfetko – zaśmiał się gardłowo.

        Najpierw tylko leciutko odwróciłam głowę, by sprawdzić czy nie kłamał. Gdy tylko się upewniłam, odwróciłam się w jego stronę. Leżał rozłożony i zadowolony z nie wiadomo czego.

        Zobaczymy jaki zadowolony będziesz, gdy jutro obudzisz się z kacem.

        – To dobranoc – wyszeptałam.

        Tym razem już naprawdę bym wyszła, ale nie, bo jaśnie pan nie mógł mi na to pozwolić.

        Zajęło mu to dosłownie pięć sekund i już leżałam obok niego. Bez jakiegokolwiek pytania, czy sobie tego życzę. Ułożył nas tak, że teraz przytulaliśmy się na łyżeczki, a ja nie miałam żadnej możliwości wydostania się z jego szczelnego uścisku.

        – Ślicznie pachniesz, Smerfetko – wyszeptał, wtulając twarz w moją szyję.

        Dosłownie osłupiałam, gdy usłyszałam te słowa... Czy on właśnie stwierdził, że ślicznie pachnę? Kompletnie nie wiedziałam co dalej zrobić. Ja się pytam, czy oni na pewno pili tylko i wyłącznie alkohol.

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz