Rozdział 29

24K 1.3K 160
                                    

Sofii

        Ze wciąż dręczącymi mnie obawami weszliśmy do domu blondyna. Przez całą drogę nie złapałam jego dłoni. Zdawałam sobie sprawę, że zachowuje się głupio i dziecinnie, ale cały czas te głupie myśli krążyły po mojej głowie i nie potrafiłam się ich pozbyć.

        Od progu przywitał mnie zapach kurczaka i momentalnie poczułam, że doskwiera mi lekki głód.

        – Nie wierzę, ty coś ugotowałaś – powiedział zszokowany blondyn, gdy weszliśmy do kuchni.

        Na stole stał panierowany kurczak z ryżem, a na krześle siedziała zadowolona Jane z szerokim uśmiechem na twarzy.

        – Chciałam wam zrobić niespodziankę, wy moje gołąbeczki – zaśmiała się, a ja nie mogłam nic poradzić na to, że odwzajemniłam ten gest.

        – Więc zjemy coś, mój gołąbeczku? – wyszeptał mi do ucha blondyn, a ja przytaknęłam, uśmiechając się.

        Postanowiłam odsunąć od siebie wszelkie niepokojące myśli. Ważne jest to, co jest teraz, a mu na mnie zależy. Nie będę się przecież przejmowała swoimi głupimi spekulacjami. Bez względu na to, jak bardzo mnie męczyły.

        Trzeba przyznać, że danie przygotowane przez dziewczynę było bardzo dobre. Oczywiście moja porcja była znacznie mniejsza niż ta Willa czy Jane, ale ważne, że jem... liczą się chęci, prawda?

        – No, wreszcie nauczyłaś się gotować. Bardzo dobre. Chyba od dzisiaj zagonię cię do garów. I wiesz, że smakiem nawet przypomina kurczaka z tej twojej ulubionej restauracji – uśmiechnął się

        – Fajnie, że ci smakuje – zaśmiała się nerwowo i przygryzła wargę.

        No tak, bo to był kurczak z restauracji... Zagryzłam wargę, żeby nie parsknąć śmiechem. Jane chyba zauważyła moją reakcję i zrozumiała, że się domyśliłam. Posłała mi błagalne spojrzenie.

        Posłałam jej delikatny uśmiech na znak, że jej tajemnica jest ze mną bezpieczna.

        – Tak, rzeczywiście, to jest przepyszne – powiedziałam, powstrzymując śmiech.

        Odłożyłam talerze do zmywarki i już miałam udać się do pokoju Willa, gdzie na mnie czekał, jednak zatrzymała mnie jego siostra.

        – Wiesz... Dziękuję, że mnie nie wydałaś. Chciałam wam zrobić przyjemność, a obie wiemy, że ja i gotowanie to dwa różne światy – zaśmiała się.

        – Nie ma sprawy, ale jestem pewna, że nawet jeśli byś zamówiła zwykłą pizzę to on i tak byłby z ciebie dumny – uśmiechnęłam się lekko.

        – Wiesz... cieszę się, że jesteście razem. Dzięki temu on jest szczęśliwszy niż kiedykolwiek. Przy tobie odżywa.

        – Też jestem strasznie szczęśliwa, że go mam. Dodaje mi siły w walce – przyznałam i posłałam jej uśmiech. Już miałam wychodzić, ale postanowiłam zadać jej jedno nurtujące mnie pytanie. – Wiesz, czy Will może... zresztą nieważne. – Machnęłam ręką i chciałam odejść, ale Jane mnie zatrzymała.

        – Mów co cię dręczy – posłała mi zachęcający uśmiech.

        – Will miał pewnie wiele kobiet... które na pewno były piękne i...

        – I było tak tylko dlatego, że miały na sobie kilo tapety i jeszcze więcej sylikonu – zaśmiała się. – Ale nikogo nigdy tak naprawdę nie kochał.

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz