Rozdział 37

22.9K 1.3K 214
                                    

Sofii

        Stałam przed lustrem, wpatrując się w tafle szkła przede mną. Miałam na sobie białą, zwiewną sukienkę z koronkową górą. Na stopy natomiast wsunęłam czarne szpilki, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Jeśli chodzi o makijaż, to tylko podkreśliłam oczy tuszem i kreską, a usta pomalowałam czerwoną szminką.

        Z czystym sumieniem mogłam przyznać, że podobało mi się to, jak wyglądałam. Miałam nadzieję, że Willowi też.

        Na samą myśl o dzisiejszym wieczorze szeroko się uśmiechnęłam.

        – Sofii! Jesteś gotowa? Musimy jechać – usłyszałam głośny krzyk brata.

        To z nim i Ashley jechałam na miejsce. Blondyn ich także zaprosił, więc mój braciszek uparł się, że to z nimi pojadę. I jak to określił: „Będziecie mieli wystarczająco czasu na obściskiwanie się".

        Zaśmiałam się cicho na wspomnienie słów.

        Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do drzwi. Ten wieczór będzie idealny.

        Pół godziny później wysiadłam z samochodu, zamykając drzwi i od razu zaczęłam szukać blondyna. Gdy go wreszcie ujrzałam, ruszyłam w jego stronę. Stał odwrócony tyłem, więc nie mógł mnie zobaczyć. Zakradłam się po cichu i zasłoniłam mu oczy.

        – Zgadnij kto – wyszeptałam mu cicho do ucha.

        – Hmm... pomyślmy. Czyżby to moja najwspanialsza dziewczyna, którą mam cholerną ochotę pocałować? – wymruczał, a po moim ciele przeszły dreszcze.

        – Wygrałeś.

        Odwróciłam go w swoją stronę i od razu wpiłam się w jego usta. Objął mnie w talii i odwzajemnił pocałunek. Jak ja kocham go całować.

        Gdy w końcu zabrakło nam oddechu, odsunęliśmy się od siebie. Dopiero teraz mogłam się mu przyjrzeć i szczerze musiałam przyznać, że w garniturze wyglądał bosko. Bezwiednie przygryzłam wargę.

        – Czyżby podobało ci się to, co widzisz? – poruszył brwiami.

        – Nie powiem. Nie zamierzam podnosić ci twojej, już wysokiej samooceny –szeroko się uśmiechnęłam.

        – I tak znam odpowiedź- pocałował mnie w policzek i chwycił moją dłoń. – A ty wyglądasz bajecznie – wyszeptał mi do ucha.

        I jak go tutaj nie kochać?

~~

        – Mmm. Pyszne – powiedziałam, sącząc drinka przez słomkę.

        – Tylko mi się tutaj nie upij, bo twój brat mnie wykastruje – cicho się zaśmiał, obejmując mnie w talii.

        – Nie masz o co się bać. Obronie cię w razie potrzeby – posłałam mu szeroki uśmiech.

        Dochodziła północ, a ja świetnie się bawiłam. I nie było tak za sprawą alkoholu, bo to był dopiero mój drugi drink.

        – Uwaga! Uwaga! – wszyscy odwrócili się w stronę małej sceny. – Rozpoczynamy najbardziej wyczekiwany przez wszystkich moment. Zapraszam do siebie panów biorących udział w licytacji – powiedział starszy mężczyzna.

        – Idź ty mój, mężczyzno. I mam nadzieję, że wylosuje cię jakaś starsza pani – uśmiechnęłam się, ostatni raz lekko go przytulając.

Napraw mnie [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz