Rozdział 152 - Gwałciciel

875 120 51
                                    

Od tego dnia w sposobie myślenia You XiaoMo zaszła znacząca zmiana.

To był pierwszy raz, kiedy zaczął poważnie analizować swoją relację z Ling Xiao. Najpierw przypadkowo odkrył fałszywą tożsamość wojownika, co związało ich ze sobą. Potem z tych czy innych powodów ich znajomość stopniowo ewoluowała. Teraz nie można już było uznać jej za związek oprawcy i jego ofiary.

Nie byli też wspólnikami. Co to za wspólnicy, kiedy jeden drugiemu pomaga dojść i łączą ich inne tego typu dwuznaczne zachowania. W dodatku obaj byli facetami.

Kiedy więc teraz o tym rozmyślał, nie potrafił tego określić. Jaka relacja ich łączyła? Związek, który był czymś więcej niż tylko partnerstwem?

Mimo woli przypomniał mu się szelmowski i przebiegły uśmieszek na twarzy mężczyzny, kiedy ściskał jego młodszego braciszka. Na skutek tych wyobrażeń policzki chłopaka momentalnie pokryły się krwistą czerwienią. Ta wizja była zbyt żywa. Chwilę trwało, zanim doszedł do siebie i był w stanie uporządkować myśli.

W głowie miał kompletny mętlik i z wielkim trudem zasnął, lecz nawet wtedy nie zaznał spokoju i co chwilę się budził.

Tej nocy rzucał się i przewracał na łóżku. Bardzo chciał zapaść w sen, ale jego umysł nie był w stanie się wyciszyć. Leżał z szeroko otwartymi, lśniącymi czarnymi oczami, wpatrując się w oparcie łóżka. Jego myśli były splątane jak kłębek nici, a w umyśle świeciły mu dwa błyszczące znaki: Ling Xiao. Poza nimi nie dostrzegał niczego.

You XiaoMo skrzyżował nogi i wystawił jedną w powietrze. Gdyby miał źdźbło trawy, mógłby trzymać je w zębach, dopełniając niedbałego wizerunku. Wyglądał jak synalek jakiegoś bogacza. Szkoda, że nie posiadał odpowiedniego majątku.

W głowie powoli kształtował mu się schemat relacji z Ling Xiao.

Załóżmy, że był to związek pomiędzy panem a sługą. Przecież początkowo rzeczywiście był kontrolowany przez wojownika.

Później, kiedy mężczyzna dowiedział się o jego sekrecie, ich więź zaczęła powoli ewoluować, nie przypominała już tej z samego początku. Zresztą Ling Xiao też nie traktował go jak sługi czy niewolnika i często przychodził do niego w odwiedziny. Nawet pomagał mu się rozwijać. Przyniósł mu wytrzaśnięty nie wiadomo skąd podręcznik technik alchemicznych do trenowania siły duszy. W tamtym czasie wydawało się, że robił to dla własnej korzyści.

Kiedy zeszli razem z góry, ich kontakt bardzo się pogłębił ze względu na zjawisko porannej erekcji.

Wtedy odczuwał w sercu ogromny sprzeciw, ale...

Doszedłszy do tego momentu, młody mag wybuchnął nagle niewesołym, pełnym poczucia winy śmiechem. Początkowo rzeczywiście czuł sprzeciw, ale teraz wydawało mu się, że trochę tego nie chce, a trochę jednak pragnie.

Dobrze, ba. Musiał przyznać sam przed sobą, że upadł.

Wzajemna pomoc przy wiadomych sprawach dawała naprawdę niesamowite doznania. W dodatku Ling Xiao fundował mu systematyczne pranie mózgu. W tej chwili nie czuł już oporu na myśl o dwóch mężczyznach robiących tego typu rzeczy.

Tak naprawdę wcale nie był głupi, doskonale rozumiał pewne kwestie. Po prostu miał taką osobowość. Za każdym razem, gdy napotykał kłopoty, jego podświadomość spychała je na dalszy plan lub zupełnie ignorowała. Takie zachowanie wypracował, mieszkając ze swoją rodziną w poprzednim życiu. Nie sądził jednak, by było to coś niewłaściwego. Zwyczajnie dostosowywał się do okoliczności. Lubił spokojne życie. Podobało mu się cierpliwe i ciche... oczekiwanie na śmierć.

Żona legendarnego mistrza ☙ Legendary Master's WifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz