06. taylor's version.

3.9K 139 91
                                    

— Jesteś zajęta? — spytał Nicola, gdy otworzyłam drzwi wejściowe. 

Czy miałam zapierdol w pracy? Tak. Czy musiałam posprzątać całe mieszkanie, bo nie było gdzie postawić nogi? A i owszem. Czy Nicola przyszedł nie w porę, bo właśnie miałam iść do toalety na dwójkę? Oczywiście. 

Ale odezwała się we mnie ta cząstka Miłosiernego Samarytanina i pokręciłam głową. 

— Nie bardzo, a co?

— Potrzebuję pomocy — brzmiał na zdesperowanego. — Nagły wypadek.

Obejrzałam go z góry do dołu. Nie miał nic złamanego, nie krwawił, głowę miał na miejscu.

— Pomocy z czym? — nadal zdezorientowana zaprosiłam go gestem ręki do środka.

Ściągnął buty i wręcz rzucił się na narożnik z wyrazem głębokiej rozpaczy wymalowanej na jego chłopięcej twarzy. 

— Z prezentem — powiedział i poczęstował się ciastkiem. — Jestem w tym naprawdę beznadziejny, a ten prezent musi być idealny. 

Usiadłam koło niego i zdjęłam okulary z nosa. 

— Dla kogo ten prezent?

Wyglądaliśmy teraz jak psycholog i pacjent, omawiający jakiś poważny problem egzystencjonalny.

— Dla mojej przyjaciółki. Nie mam pojęcia, co mógłbym jej kupić. Rozmawiałem z Mattym, ale on miał same chujowe pomysły. Przecież nie mogę kupić Nicol zestawu lego albo żelu pod prysznic — nakrył twarz poduszką. — Dlatego musisz mi pomóc — chwycił mnie lekko za rękę. — Bo wiesz, jesteś dziewczyną, prawda? Dziewczyny zawsze wiedzą, co kupić.

Spojrzałam na swoje cycki i ponownie na niego.

— No, jak ostatnio sprawdzałam, to faktycznie byłam dziewczyną. Czym interesuje się Nicol?

— Jest tancerką i w sumie... Lubi tańczyć.

Z udawanym entuzjazmem klasnęłam w ręce. 

— Och faktycznie, teraz to ma sens. Jest tancerką, bo lubi tańczyć — zaczęłam się z niego nabijać. — A coś oprócz tańca?

Zalewski chwilę milczał, skubiąc poszewkę poduszki.

— Lubi się malować. Ma dużo kosmetyków i w ogóle. Biżuterię też lubi, szczególnie pierścionki. Zawsze ma ich dużo na palcach. Wspominała mi też ostatnio o jakiejś torebce, którą chciałaby dostać.

— Pamiętasz, co to za torebka?

Pokręcił głową.

— No dobra, to pokaż mi jej instagrama. Może ma jakieś zdjęcia, na których widać pierścionki, to po prostu znajdziemy coś w podobnym stylu.

Nicola podał mi swój telefon, a ja oniemiałam.

— O mój Boże... Ale ona jest boska — zaczęłam przeglądać jej posty. Idealna figura, włosy, twarz... Laska naprawdę była zjawiskowa. — Widzisz, tu ma jakieś pierścionki. Myślę, że znalazłbyś coś dla niej u jubilera. Do tego bukiet kwiatów i jakieś dobre wino. Ja bym się ucieszyła. 

Brunet przez chwilę zastanawiał się nad moimi słowami, po czym przeczesał jedną ręką swoje roztrzepane włosy. 

— Dobry pomysł — skinął głową i wstał. Otrzepał spodnie z okruszków ciastka wprost na mój biały dywan. — Pół godziny ci wystarczy, żeby się ogarnąć? 

Zmarszczyłam czoło, a on już ubierał buty. 

— Słucham? 

— No ubieraj jakieś normalne spodnie i jedziesz ze mną — ponaglił mnie ręką. — W tych pantalonach się z tobą nie pokażę na ulicy — wskazał na moje luźne dresy ze ściągaczami, które podwinęły się niemal do kolan podczas mojej popołudniowej drzemki nad projektem. 

cup of sugar • nicola zalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz