— Wyglądasz, jak cholerny dresiarz.
Matty z urażoną miną poprawił swoją czapkę wpierdolkę z logo adidasa i prychnął.
— A ty jak Hagrid po tygodniu w Rosji i jakoś ja się z ciebie nie śmieję.
Kopnęłam go w kostkę, a on uszczypnął mnie w odkrytą skórę przedramienia, po czym szybko odsunął swoje krzesło dalej od stolika, asekurując się rękoma. Czy byliśmy w miejscu publicznym i każdy mógł nas zobaczyć? Tak. Czy nas to obchodziło? Nie za bardzo. Czy byliśmy o krok od napieprzania się po gębach? Tak, bez dwóch zdań.
— Nie dałeś mi nawet wysikać się w spokoju, a co dopiero przygotować do wyjścia z domu. Dalej nie rozumiem, dlaczego nie mogliśmy porozmawiać u mnie — przewróciłam oczami i upiłam łyk kawy. — To aż tak ważna sprawa?
— Na ten moment tak — Cash z wahaniem ponownie przysunął się bliżej do stolika, patrząc na mnie podejrzliwie. Szybko omiótł spojrzeniem małą kawiarnię i nachylił się, a ja zrobiłam to samo. — Tylko obiecaj, że nie puścisz pary z ust. Nikomu, nawet Nicoli — dodał, mierząc we mnie wskazującym palcem.
Urażona zaplotłam ręce na piersiach.
— Za kogo ty mnie masz? Jebać konfidentów.
Nastała cisza, a Cash wpatrywał się we mnie takim wzrokiem, jakby chciał prześwietlić moją duszę albo przewidzieć pieprzoną przyszłość, by sprawdzić, czy na pewno dochowam tajemnicy. Bawiłam się widelczykiem do ciasta i też nie spuszczałam z niego spojrzenia.
Matty od jakiegoś czasu figurował na liście moich przyjaciół i uwierzcie mi, jeszcze ani razu nie dał mi powodu, bym tego pożałowała. Był idiotą, to fakt, czasem nawet zastanawiałam się, czy w ogóle ma mózg, bo gadał takie głupoty, że nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać, ale jednocześnie skoczyłabym za nim w ogień. I gdybym miała uratować od utonięcia jego albo Justina Biebera, z bólem serca, ale wybrałabym Casha, bo inaczej jego duch nawiedzałby mnie do końca moich dni.
— Wiesz, że kocham Victorię?
Przytaknęłam niemal od razu.
— Wiem i tylko przypomnę ci, że jeśli...
— Ją skrzywdzę, to naślesz na mnie grupę recydywistów ze Słowacji, a oni zrobią ze mnie cholerny breloczek do kluczy — dokończył, powtarzając moje słowa sprzed kilku tygodni. — Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię i musisz powiedzieć mi, co ty o tym sądzisz. To dla mnie bardzo ważne.
— Czuję się zaszczycona — puściłam mu oczko. — Nawijaj, mordo.
Matty przez chwilę się nie odzywał, mierząc mnie spojrzeniem swoich jasnych oczu, po czym przetarł twarz i wyciągnął z kieszeni kurtki małe pudełeczko, kładąc je przede mną z poważnym wyrazem twarzy.
— Co to? — spytałam zdezorientowana, biorąc przedmiot w dłonie.
— Otwórz — skinął tylko głową i oparł się o krzesło.
Nadal ze zmarszczonym czołem delikatnie uchyliłam wieczko i wstrzymałam powietrze na widok zawartości. Autentycznie zrobiło mi się słabo, a gorący pot oblał całe moje ciało, gdy podniosłam przerażony wzrok na Casha. Przełykając ślinę jeszcze raz zerknęłam na pierścionek z ogromnym diamentem o owalnym kształcie i dopiero wtedy zdecydowałam się na otwarcie ust.
— Czy to jest to, co myślę?
Matty wydawał się być zdenerwowany, ale to ja z naszej dwójki walczyłam właśnie o życie, biorąc krótkie i płytkie wdechy. Nie wiem, ile czasu wpatrywaliśmy się sobie prosto w oczy, ale wydawało mi się, że minęło kilka godzin, zanim oczyścił gardło i podrapał się po policzku.
CZYTASZ
cup of sugar • nicola zalewski
Fanfiction❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.