31. dwa na raz.

2.7K 127 22
                                    

Myślałam, że jestem buntowniczką już w momencie, kiedy sprawiłam sobie więcej, niż pięć kolczyków w uszach albo, kiedy zaczęłam malować na oczach czarne kreski. Wydawało mi się, że w młodości zrobiłam już wszystko, co mogłam, by dobrze ją zapamiętać, a także nagromadzić historie, które opowiem w przyszłości dzieciom, czy wnukom.

Zaliczyłam kilka niezapomnianych koncertów i imprez, wyjechałam do innego kraju, gdzie musiałam nauczyć się jazdy ruchem lewostronnym, skończyłam studia na dobrym uniwerku i byłam całkowicie niezależna. Wyglądało na to, że w wieku prawie dwudziestu pięciu lat miałam wszystko, o czym marzyłam, gdy byłam nastolatką.

No, może oprócz jednej rzeczy.

Dlatego w tamtym momencie wpatrywałam się z powątpiewaniem w neonowy szyld z rękami opartymi na biodrach. Czułam lekki strach, ale także ekscytację, od której zaczynał boleć mnie brzuch.

— Kiedy powiedziałeś, że to będzie coś fajnego, spodziewałam się jakiejś wypasionej kolacji albo wycieczki krajoznawczej — wskazałam ruchem ręki na drzwi. — Ale nie tego.

Nicola wzruszył ramionami, wciskając ręce do kieszeni kurtki. Z jego ust wydobywał się obłoczek pary, bo na zewnątrz było zimno, jak na biegunie północnym.

— Wymiękasz? — zapytał i poruszał brwiami. Wydawał się rozbawiony moją miną i postawą. Widocznie za bardzo wziął sobie do serca moje słowa sprzed kilku dni.

Westchnęłam w zastanowieniu i ponownie spojrzałam na budynek przed nami. Niczym niewyróżniająca się kamienica w tej starszej części miasta. Można by śmiało powiedzieć, że gdybym mijała ją codziennie, nie zwróciłabym na nią uwagi, gdyby nie świecący szyld.

— Chciałbyś — popchnęłam lekko jego ramię, a następnie nacisnęłam na klamkę, by otworzyć drzwi.

Nie wiedziałam, do czego mogłabym porównać klimat, jaki panował w tym studiu tatuażu. Było tam dość... mrocznie, a w tle leciała ciężka, rockowa piosenka, na co przystanęłam. Nicola zatrzymał się zaraz za mną, a z jego ust uciekł chichot. Rzuciłam mu piorunujące spojrzenie.

— Nicola!

Wysoki i nienaturalnie chudy chłopak rozłożył ramiona, podchodząc do Zalewskiego. Przyciągnął go do męskiego uścisku, któremu towarzyszyło poklepywanie po plecach, śmiech i kilka przekleństw.

— Ty pewnie jesteś tą laską od "napuszonego pana idealnego", o którym ostatnio słyszałem — stwierdził z ogromnym uśmiechem i skierował rozbawione spojrzenie zielonych tęczówek na mnie.

Uniosłam brew.

— Zalewski ma aż tak długi jęzor? — podeszłam bliżej i wyciągnęłam rękę do bruneta. — Taylor.

— Erick Jackson, przyjaźnię się z Mattym i tym tutaj — wskazał kciukiem na Nicolę, który zdejmował kurtkę i rzucał ją na czarną sofę. — Tak między nami, fajnie że przyszłaś. Nasłuchałem się o tobie tyle dobrego, że zacząłem się zastanawiać, czy jesteś jakimś pieprzonym aniołem — zdziwiona otworzyłam usta, ale szybko je zamknęłam. Erick wydawał się dość bezpośredni. — Nico, wyskakuj z ubrań, zaraz odbiję ci kalkę — zwrócił się do bruneta.

Oprócz Ericka w salonie pracowały trzy osoby. Dwóch napakowanych chłopaków – Ivan i blondyn, przedstawiający się przezwiskiem Rocky, a także Isla, młodsza siostra Jacksona. Wyglądała cholernie niewinnie, zupełnie jak pasterka, która zgubiła swoje owieczki.

— Nicola mówił, że też chcesz tatuaż — Erick usiadł na jednym z obrotowych taboretów, by przyciąć kalkę. — Za uchem, prawda?

Miałam w planach potwierdzić jego słowa, ale oddech uwiązł mi w gardle, kiedy uniosłam wzrok na Zalewskiego. O mój Boże...

cup of sugar • nicola zalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz