— Rozumiem, że chciałeś spędzić ze mną czas, bo dawno nie rozmawialiśmy i nigdzie nie wychodziliśmy. Bardzo się ucieszyłam — sapnęłam głośno, biegnąc niemal sprintem po wypolerowanej podłodze. — Tylko wiesz co? Myślałam, że pójdziemy na spacer, zjemy pizzę albo coś w tym stylu. Ale na litość Boską, Nicola! Nie możesz zrywać mnie z łóżka o piątej nad ranem! Myślałam, że coś się stało, jest pożar, trzęsienie ziemi, albo nie wiem co! Inwazja zombie! Nie mogłeś powiedzieć mi chociażby dzień wcześniej Hej, Taylor, miałem cię o to spytać już kilka dni temu, chcesz lecieć ze mną na mecz towarzyski do Polski? Będzie fajnie, kupiłem ci już bilet. Nie! — prawie potknęłam się o własną nogę. — Ty po prostu kazałeś mi się spakować i zaciągnąłeś mnie na lotnisko. To jest normalne?
Zalewski spojrzał na mnie przez ramię i przyspieszył kroku, a ja myślałam, że wypluję płuca, gdy z jękiem pociągnęłam mocniej za rączkę walizki.
— Narzekałaś ostatnio, że masz nudne i szare życie, więc postanowiłem to zmienić. Poza tym zauważyłem, że nie jesteś ani trochę spontaniczna, przyda ci się trochę adrenaliny — posłał mi złośliwy uśmiech. — Szybciej, przez twoje cholerne prostowanie włosów nie zdążymy.
Pół godziny i jeszcze jedną aferę później cała czerwona i spocona usiadłam obok Nicoli na wygodnym siedzeniu, zdejmując z siebie kurtkę.
— Masz szczęście, że lecimy pierwszą klasą — niemal warknęłam w jego stronę, gdy plastikową łyżeczką wyjadał budyń z opakowania. — Jeśli odezwiesz się do mnie chociażby słowem w przeciągu dwóch godzin, to nie chcę być tobą — wcisnęłam do uszu stopery i nakryłam się miękkim kocem, który leżał złożony na siedzeniu. Następnie oparłam głowę o ramię Nicoli i zamknęłam mocno oczy, licząc na sen.
Wydawało mi się, że Zalewski jest z tym delikatnym chłopakiem, który obchodzi się z dziewczynami, jak z jajkiem. Cholernie się pomyliłam, gdy niedługi czas później obudziło mnie uczucie czegoś mokrego w uchu. Otworzyłam gwałtownie oczy, słysząc głośny śmiech Włocha.
— Nagrywasz mnie? I fuj, czy ty właśnie polizałeś mnie po uchu?! — pisnęłam i starłam resztki jego śliny rękawem bluzy. — Mam nadzieję, że nie opublikujesz tego w internecie, bo inaczej cię zamorduję — zagroziłam ostrym tonem. — Matko, Nico. Prosiłam, żebyś mnie nie budził.
Wzruszył ramionami i zablokował telefon.
— Nudziłem się — posłał mi jeden z tych swoich czarujących uśmiechów, na którego widok każda nastolatka miałaby mokro w majtkach. — Wyśpisz się w hotelu, kiedy pójdę na zgrupowanie.
Odwróciłam się do niego tyłem, by ponownie znaleźć się w krainie snów z Justinem Bieberem w roli głównej, ale wtedy Nicola szturchnął mnie w żebra palcem.
— Zostaw mnie — mruknęłam tylko i poprawiłam poduszkę pod głową. — Naprawdę, Zalewski. Ostrzegam cię po raz drugi, jeśli...
Położył dłoń na moich ustach.
— Ale ty ględzisz, Collins, słuchać się ciebie nie da — rozłożył ramiona i ponownie przyciągnął mnie do siebie. Oparłam się wygodniej o jego ciało i zarzuciłam rękę na jego pas. — Wygodnie ci? — pokiwałam głową. Zdążyłam zauważyć, że Nico był chodzącym grzejnikiem, dlatego nie zamierzałam narzekać.
Nie spałam dłużej, niż czterdzieści minut, ale poczułam się zdecydowanie lepiej. Wyglądałam fatalnie, to fakt, ale nie przejmowałam się tym za bardzo. Zarzuciłam tylko kaptur na głowę i wyszłam z samolotu zaraz za Zalewskim.
Do hotelu odwiózł nas jakiś wynajęty typek, który przez całą drogę rozmawiał z Nicolą po polsku, a ja czułam się wykluczona, bo nie rozumiałam ani słowa. Dlatego patrzyłam przez przyciemnianą szybę na Warszawę udając, że gram w teledysku.
CZYTASZ
cup of sugar • nicola zalewski
Fanfiction❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.