30. pan idealny.

3.1K 127 54
                                    

— Czerwona, czy zielona?

Nicola przechylił głowę w lewo i zacisnął usta. Przez chwilę mierzył uważnym spojrzeniem dwie sukienki, które trzymałam. Zlustrował jeszcze moją twarz i włosy, po czym w końcu westchnął.

— Czerwona, zdecydowanie. Jakoś nie widzę cię w tej zieleni, jest chyba zbyt... — wykonał jakiś dziwny gest ze zmarszczonymi brwiami.

— Mdła? — dopytałam, przyglądając się obu materiałom.

Pokiwał głową, a później poprawił poduszkę, na której się opierał.

— Uważam, że ta czerwień bardziej ci pasuje. Będziesz wyglądać naprawdę... — urwał i uśmiechnął się głupio. — Kusząco.

Przewróciłam oczami na jego dziecinne zachowanie i odrzuciłam na łóżko zieloną sukienkę. Poprawiłam pasmo idealnie wyprostowanych włosów, przeciągając palcami po długim kolczyku.

— Ubiorę ją i pomożesz mi dobrać płaszcz...

— Możesz przebrać się przy mnie — zaproponował w chwili, gdy wychodziłam z sypialni. — Nie będę narzekał.

— Spierdalaj, nie dla psa kiełbasa — wystawiłam w jego stronę środkowego palca i ruszyłam do łazienki.

Powiedzieć, że byłam zdenerwowana, to jak nie powiedzieć nic. Louis zaprosił mnie na kolację ze swoimi znajomymi, a wcześniej mieliśmy iść na jakiś gówniany spektakl do teatru. Nie było mi to w smak, ale cieszyłam się mimo wszystko, że to nie opera. Wtedy po raz kolejny wykręciłabym się przeziębieniem albo ostrą sraką, byleby nie znaleźć się między tymi bufonami w smokingach.

Wróciłam do sypialni, a moje kapcie szurały po podłodze. W zestawieniu z sukienką wyglądały tragicznie, ale nie chciało mi się ubierać botków.

— I jak? — okręciłam się wokół własnej osi, gdy z powrotem znalazłam się w sypialni.

Leżący na niepościelonym łóżku Nicola w pierwszej chwili nie zwrócił na mnie uwagi, zajęty odpisywaniem komuś, więc wsparłam ręce na biodrach z wkurwioną miną

— Spo... — urwał w chwili, gdy jego wzrok padł na sukienkę, a potem na moje oczy. — O mój Boże, Taylor. Dlaczego nie stroisz się tak na co dzień? Wtedy zakochałbym się w tobie bez pamięci — wstał na równe nogi i podszedł do mnie, nadal z wysoko uniesionymi brwiami. — Wow... Wyglądasz naprawdę cudownie. Zamknij oczy, tusz odbił ci się na powiece — uczyniłam to, a Zalewski delikatnie przesunął palcami po mojej skórze. Za to zapach jego żelu pod prysznic i perfum nagle zrobił się intensywniejszy.

— Więc jest okej? — spytałam z powątpiewaniem. Nie wiedziałam, jak ubierać się do miejsc takich jak opera, czy teatr, dlatego musiałam improwizować. Miałam mało eleganckich ciuchów.

Nicola z ogromnym uśmiechem skinął głową. Chwycił mnie za dłoń i okręcił mną, na co zachichotałam.

— Jest więcej, niż okej. Londyn stanie w miejscu na twój widok — puścił mi oczko, a ja z prychnięciem szturchnęłam go w ramię. — Zdążymy coś zjeść, zanim cię odwiozę? Jestem głodny — zaczął marudzić. — Może skoczę po burgery do knajpy za rogiem?

— Weź mi tego z podwójnym serem, proszę — wymruczałam, wyciągając z szafy dwa płaszcze. — Który?

Zalewski niemal od razu wskazał palcem na czarny, bardzo długi, niestety niezbyt ciepły płaszcz. Po chwili sam ubierał na siebie wierzchnie okrycie oraz czapkę z ogromnym pomponem.

— Będę za niedługo, w razie czego dzwoń — trzasnął drzwiami, opuszczając moje mieszkanie.

Zdjęłam z siebie sukienkę i odwiesiłam ją na wieszak, by przebrać się z powrotem w wytarte dresy i bluzę. Miałam prawie półtorej godziny do wyjścia, a Zalewski zobowiązał się do odwiezienia mnie pod ten cholerny teatr. Od kilku dni starał się spędzać ze mną więcej czasu, a co za tym idzie bardzo dużo rozmawialiśmy do późnej nocy lub rana.

cup of sugar • nicola zalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz