25. wielkie plany.

3K 121 65
                                    

— Masz mi opowiedzieć cały ten mecz z pieprzonymi szczegółami, Taylor Gino. Muszę wiedzieć nawet, jakiego koloru majtki miał na sobie Lewandowski.

Przewróciłam oczami i oderwałam kawałek jeszcze ciepłego rogalika, by włożyć go do ust.

— Opowiadałam ci już kilka razy o tym, jak przejebali, nie ma sensu tego powtarzać. Oglądałeś przecież ten mecz w telewizji — skupiłam wzrok na ekranie komputera. — Naprawdę muszę pracować, Finneas. Ty też powinieneś, bo za niedługo cię wyrzucą.

Blondyn tylko machnął ręką i napił się kawy.

— Dalej nie wierzę, że kopnął cię zaszczyt mieszkania obok Zalewskiego. Przecież ty jesteś najbardziej pechową osobą, jaka chodzi po tej ziemi, a tu proszę. Najpierw sławny sąsiad, a później darmowy lot do Polski w obie strony i mecz... Żyjesz, jak pączek w maśle — wyłożył nogi na blat mojego biurka, ale szybko je strzepnęłam. Gdyby szef zobaczył, jak wygląda nasza praca, to oboje tego samego dnia zostalibyśmy bezrobotnymi. — Jeszcze powiedz, że się pieprzycie z Nicolą, to oficjalnie zerwę naszą przyjaźń.

Westchnęłam z politowaniem i spojrzałam na przyjaciela.

— Uważaj na to, co mówisz. Nicola to jeszcze gówniarz, nie kręcą mnie takie dzieciaki — sprostowałam dosadnie. — Poza tym można uznać, że jestem zajęta...

— Zajęta to może być kabina w publicznej toalecie, Tay. A właśnie, jak mają się sprawy z panem matematykiem? Ile baz już zaliczyliście?

Zacisnęłam usta zirytowana. Louis nie odzywał się do mnie od tygodnia, chociaż przepraszałam go kilkanaście razy w wiadomościach, na które nie dostałam odpowiedzi. Byłam przez to niesamowicie podminowana i bałam się, że Lynch obraził się na mnie na śmierć.

— Pocałował mnie na ostatnio — mruknęłam cicho.

Finneas zadławił się pitą kawą i wytrzeszczył oczy, odkładając z hukiem kubek.

— Słucham? — syknął wściekły. Oparłam się o biurowy fotel i zaplotłam ręce na piersiach. — Dlaczego dowiaduję się tego dopiero teraz?

Wzruszyłam ramionami.

— Nie było okazji, żeby o tym mówić. Nie patrz tak na mnie, nie widzieliśmy się przez dłuższy czas — wymierzyłam w niego oskarżycielsko wskazującym palcem. — Byłeś zajęty Mayą, a ja byłam zajęta pracą, którą teraz ty też powinieneś być zajęty — podkreśliłam ostatnie słowo.

Harrison wydawał się naprawdę mocno zdenerwowany, ale wiedziałam, że jego plotkarski tyłek się na mnie nie obrazi. Był głodny szczegółów.

— I jak było? — spytał po dłuższej chwili, na co uniosłam kącik ust. — Och, Taylor! Opowiadaj.

Streściłam mu przebieg naszych wspólnych zakupów w galerii, ale jego interesował tylko fragment z pocałunkiem. Wpatrywał się we mnie z serduszkami zamiast oczu, dopóki nie wspomniałam o kłótni i tym, że Louis nazwał mnie niedojrzałą.

— Wtedy do pokoju wpadł Nicola i krzyknął kochanie, mam twoje frytki, a Louis to usłyszał i nieźle się wkurzył. Od tej pory nie rozmawiamy. Pisałam do niego kilka razy, ale nie odpowiedział mi na żadną wiadomość. Zgaduję, że dalej mu nie przeszło, a minął już tydzień — ze wspartą na ręce brodą mieszałam łyżeczką swoją wystygniętą kawę.

— Jaja, jak balony — podsumował zamyślony Finn. — Ale nie dziw mu się, Taylor. Zapomniałaś o tej operze, więc poniekąd go wystawiłaś. Też był się wkurwił. I na to wszystko Nicola... Z twojej strony wyglądało to inaczej, niż ze strony Louisa. Musicie to wytłumaczyć między sobą. 

cup of sugar • nicola zalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz