Nicola, Nico... Jak zwał, tak zwał.
W każdym razie mój nowy włoski sąsiad wziął sobie za bardzo do serca moje słowa, bo od ponad godziny z jego mieszkania dochodziła mnie głośna muzyka, śmiechy i krzyki, a drzwi od mieszkania bruneta raz po raz się otwierały i zamykały, co niosło się echem po całym bloku.
Nie zrozumcie mnie źle, sama robiłam imprezy w swoim mieszkaniu, ale nigdy nie były one aż tak... dzikie. Miałam wrażenie, że podłoga trzęsie się pod moimi stopami, a szyby w oknach zaraz pękną.
Nie miałabym kompletnie nic przeciwko, że za ścianą jest impreza, bo tak jak wspomniałam Nicoli, niemal ciągle miałam słuchawki w uszach. Muzyka pomagała mi się skupić przy pracy i zwyczajnie umilała mi czas, ale jednak nie byłam w stanie przy niej zasnąć. Do tego potrzebowałam ciszy.
A dźwięki piosenki Jasona Derulo nie należały do przyjemnych. Jak ktoś, kto śpiewa o uprawianiu seksu i tyłkach może być aż tak sławny?!
Leżałam w łóżku, owinięta grubą kołdrą i z poduszką na głowie, ale za nic nie mogłam zasnąć.
Po kilkunastu minutach stwierdziłam, że mam dość i wstałam z łóżka, by ubrać szlafrok i złożyć wizytę nowemu sąsiadowi.
Gdy znalazłam się na korytarzu, mocno zapukałam w drewniane drzwi, które niemal od razu ktoś otworzył.
— Cześć — odezwałam się pierwsza. Ciemny blondyn miał na twarzy ogromny uśmiech, a jego oczy zdradzały, że wypił tego wieczora zdecydowanie za dużo. — Mógłbyś zawołać Nico?
Chłopak nie poruszył się ani o milimetr, mając na twarzy wyraz głębokiego zawahania. W końcu odezwał się, a ja ledwo go zrozumiałam przez ten cholerny, brytyjski akcent.
— Kim jesteś?
Wryło mnie w ziemię. A kim, kurwa, mogłam być? Dostawcą pizzy w piżamie? W dodatku bez pizzy? Komornikiem? A może Matką Boską?
— Mieszkam w tym mieszkaniu — mój ton był oschły, gdy pokazałam na uchylone drzwi. — To co, możesz poprosić Nicolę na małą chwilkę?
Zza wysokiego blondyna wyszedł inny blondyn. Zmierzył mnie wzrokiem i spytał pierwszego:
— Kto to jest?
Miałam ochotę uderzyć się krzesłem w głowę.
— Sąsiadka Nicoli — odpowiedział pierwszy. Następnie powiedział do swojego kolegi coś w innym języku, a on kiwnął tylko głową ze śmiechem.
Nienawidziłam, gdy ktoś przy mnie mówił obcym językiem, bo podświadomie czułam, że obrabia mi tyłek.
Z uniesionymi brwiami i rękami zaplecionymi na piersiach wbijałam wzrok raz w jednego, raz w drugiego.
— Macie tu jakieś spotkanie kółka językowego? — warknęłam już nieco zniecierpliwiona. — Nieważne, zawołacie Nicolę?
— Zielu, mógłbyś po niego iść? — pierwszy blondyn zwrócił się do kolegi, a ten zniknął z mojego pola widzenia. — Tak przy okazji, to jestem Matty — nadal uśmiechał się tak, jakby dostał szczękościsku.
Zmierzyłam go spojrzeniem i on też wydał mi się cholernie znajomy. Miał na sobie odjechany komplet od Drew House.
— Taylor — mruknęłam, twierdząc że obejdzie się bez zbytnich przyjemności.
Nagle w drzwiach pojawił się Nicola i po jednym spojrzeniu w jego brązowe oczy wiedziałam, że jest prawdopodobnie bardziej zalany, niż Matty.
— Cześć, sąsiadko — zachwiał się lekko, przytrzymując drzwi. Westchnęłam zirytowana. — W czym mogę służyć? — próbował się ukłonić, ale stojący za nim domniemany Zielu odwiódł go od tego pomysłu, trzymając mocno jego ramię.
Przestąpiłam z nogi na nogę.
— Jest środa, Nicola — zakomunikowałam twardo. – Prosiłabym, żebyście razem z kolegami byli trochę ciszej, bo staram się zasnąć. Wstaję jutro bardzo wcześnie do pracy.
Brunet gapił się na mnie, jak sroka w kość, gdy w mózgu zapewne przetwarzał moje słowa. Finalnie uśmiechnął się głupio.
— Mówiłaś, że hałas nie będzie ci przeszkadzał — zacytował to, co powiedziałam kilka godzin temu.
Przewróciłam oczami. Byłam chyba na przegranej pozycji.
— Mimo wszystko wolałabym, żebyście byli trochę ciszej. Nad tobą mieszka upiorne babsko, które nie zawaha się wezwać policji.
Wzruszył ramionami.
— Trudno.
Wypuściłam głośno powietrze z ust. Doskonale wiedziałam, że moja prośba nic nie zdziała, dlatego ze zrezygnowaniem cofnęłam się pod swoje drzwi.
— Na trzeźwo byłeś milszy – uśmiechnęłam się krzywo. — Miłej imprezy.
Cała trójka skinęła głowami, a ja z powrotem znalazłam się w swoim mieszkaniu. Przeszukałam każdą szafkę w nadziei, że znajdę jakieś stopery, by spokojnie przespać kilka godzin, ale niestety takowych nie posiadałam.
Muzyka w mieszkaniu Nicoli dalej była słyszalna u mnie, pomimo zamkniętych drzwi w od sypialni. Zamknęłam mocno oczy, licząc że sen przyjdzie szybciej, niż będę się spodziewać.
Czułam, że powoli odpływam w objęcia Morfeusza, kiedy usłyszałam pukanie w drzwi. W pierwszej chwili to zignorowałam, bo naprawdę chciałam zasnąć. Ale gdy dźwięk przybrał na sile, wkurwiona do granic możliwości wstałam z łóżka, prawie zaplątując się w kołdrę.
Przekręciłam klucz w zamku i mocno pociągnęłam za klamkę. Przede mną stał Nicola, wyglądający na mniej pijanego, niż wcześniej.
— Tak? — wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
Zaskoczony moją wrogością zamrugał powoli. Po kilku sekundach wystawił przed siebie rękę.
— Taylor, to dla ciebie. W podzięce za cukier. Malinowa chmurka z przepisu mojej mamy — na małym talerzyku spoczywał kawałek tak pięknego ciasta, że moje ślinianki automatycznie zaczęły produkować więcej śliny. — Przepraszam za moich przyjaciół i hałas —uśmiechnął się lekko. — Glenda z góry faktycznie wezwała policję, a oni rozgonili całe towarzystwo.
Przejęłam od niego pięknie wyglądający wypiek.
— Przyszedłeś do mnie o trzeciej w nocy, żeby dać mi ciasto? — zabrzmiałam dość niemiło, dlatego szybko się zreflektowałam. – Dzięki, nie trzeba było, nie gniewam się — mruknęłam nadal w lekkim szoku. — A co do Glendy, to uważaj na nią. Potrafi być bardzo złośliwa.
Włożył dłonie w kieszenie czarnych spodni i zakołysał się w przód i w tył.
— Cóż, jeszcze raz przepraszam. Następnym razem będziemy dużo ciszej.
Pokiwałam głową.
— Dobranoc, Nico — stłumiłam ziewnięcie. — I dzięki — uniosłam talerzyk.
— Dobranoc.
Obdarował mnie jeszcze jednym uśmiechem, zanim zamknęłam drzwi. Mój wzrok powędrował na zegar w kuchni i westchnęłam. Za niecałe pięć godzin musiałam być w biurze.
Cholerny sąsiad.
***
rozdziały będą raczej krótkie i będą pojawiały się często :)
CZYTASZ
cup of sugar • nicola zalewski
Fanfic❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.