12. ed sheeran i ekipa.

3.1K 119 63
                                    

— Naprawdę nie masz nic ciekawszego do roboty? — spytałam Nicolę, a on z uśmiechem pokręcił głową. — W takim razie jedziemy twoim samochodem. Nie będę się tłukła komunikacją.

Planowałam iść w końcu do galerii, by kupić kilka ubrań, które mogłabym włożyć na spotkania w pracy. W firmie obowiązywał elegancki dress code, a pomimo tego, że pracowałam tam już ponad rok, nadal na palcach u jednej ręki mogłam policzyć, ile mam formalnych kompletów. Nie przepadałam za sztywnymi koszulami i niewygodnymi spodniami w kant, ale cóż, zasady to zasady.

— To kiedy widzisz się z Lewisem? — zaczął Nicola, gdy staliśmy na światłach.

— Louisem — poprawiłam go. — W sobotę, idziemy na mecz koszykówki. Cieszę się, bo uwielbiam ten sport, a odkąd przeprowadziłam się do Londynu, ani razu na żadnym nie byłam.

— Nicol przylatuje dziś wieczorem — powiedział kilka chwil później. — Zabieram ją jutro na koncert, ale to niespodzianka. Myśli, że spędzimy weekend w Birmingham.

Uniosłam kąciki ust. Gdy Zalewski mówił o swojej przyjaciółce, na jego twarzy pojawiał się mimowolny uśmiech i niewielki rumieniec na policzkach.

— Ale z ciebie pieprzony romantyk — szturchnęłam go w ramię. — Co to za koncert?

Wskazał palcem jeden z bilbordów, które ciągnęły się wzdłuż ulicy. Wytrzeszczyłam oczy.

— Kłamiesz — przerzuciłam na niego spojrzenie. — Kłamiesz, Nicola! — zaprzeczył ze śmiechem, a ja wydałam z siebie jęk zazdrości. — Kocham Eda Sheerana. Matko, co bym dała, żeby kiedyś dorwać bilety na jego koncert. Zawsze są wszędzie wyprzedane...

— Nicol też go uwielbia — wspomniał. On był naprawdę szczęśliwy, kiedy o niej mówił.

Przypomniałam sobie, o co chciałam spytać go już parę dni wcześniej.

— Rozmawialiście na temat... No wiesz, waszego pocałunku?

Jego entuzjazm przygasł. Zaprzeczył ruchem głowy.

— Chciałem z nią porozmawiać o tym chyba milion razy, ale mnie zbywała. Liczę, że w końcu to przegadamy, kiedy przyleci. Trochę męczy mnie ta sytuacja.

Zrobiło mi się go zwyczajnie żal, gdy z widocznie gorszym humorem kroczył za mną po alejkach galerii. Zabrałam go na dobre sushi, a po powrocie wypiliśmy herbatę w moim mieszkaniu.

Zauważyłam, że pomimo krótkiej znajomości, Nicola wydawał się osobą, której można bezgranicznie zaufać. Wspaniale prowadził rozmowę i był też bardzo pomocny. Oczywiście czasami wychodził z niego typowy włoski temperament, jednak miał też momenty, w których zachowywał się, jak ten słodki i dobrze wychowany chłopak z sąsiedztwa.

Moim nawykiem stało się wpychanie palców w jego przeurocze dołeczki, a także mierzwienie brązowych włosów przy każdej możliwej okazji.

Kiedy spędzaliśmy wspólnie czas więcej się uśmiechałam i zdecydowanie mniej myślałam nad tym, jakie mam chujowe życie.

— Muszę się zbierać, umówiłem się z Mattym i Bednarkiem na fifę — ociężale wstał z kanapy, na której spędził niemal całe popołudnie. — Możesz wpaść do mnie jutro i poznać się z Nicol, jeśli chcesz. Jestem pewien, że się polubicie.

Siedziałam przy stole, zajęta rysowaniem na tablecie, kiedy nachylił się nade mną i uścisnął mnie krótko, owijając ramiona wokół mojego karku.

Zdziwiłam się, ale nic nie powiedziałam. W końcu wiadomym było, że Włosi są niezwykle dotykalscy.

— Bardzo chętnie — uśmiechnęłam się. — Uważaj na siebie, na drodze jest ślisko! — krzyknęłam za nim, gdy zamykał drzwi.

cup of sugar • nicola zalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz