Przez niemal cały tydzień nie słyszałam najmniejszego dźwięku z mieszkania Nicoli. Wyjątkiem było zamykanie i otwieranie drzwi, gdy wychodził i wracał. Byłam z tego faktu niezmiernie zadowolona. Miałam spokój, a mój sen był znacznie zdrowszy. Kilka razy nawet zastanawiałam się, czy nie potraktowałam bruneta zbyt ostro, ale szybko porzucałam tą myśl. Sam jest sobie winny.
— Jestem tak cholernie głodny — jęknął Finneas prosto do mojego ucha, gdy staliśmy w windzie. — Zjadłbym cokolwiek. Zamówimy coś?
— Możemy. Pizza?
Skinął zadowolony głową.
Finneas pracował ze mną od kilku miesięcy i dobrze się dogadywaliśmy, więc z przyjemnością spędzałam z nim czas. Był u mnie częstym gościem, bo po prostu mieszkał niedaleko i czasem z braku innych zajęć przychodził do mnie na kawę.
— Powiem ci coś w sekrecie, ale jeśli mnie sprzedasz, to będzie koniec naszego grania w pasjansa – rzekł poważnie. Położyłam płasko dłoń na klatce piersiowej.
– Za kogo ty mnie masz? Jebać konfidentów.
– Właśnie to chciałem usłyszeć – zaśmiał się. Wystawił w moją stronę mały palec prawej dłoni, który oplotłam swoim małym palcem. – Nakryłem tę siksę Miriam z tym typkiem, którego obgadywaliśmy wczoraj rano – zmarszczyłam brwi. – Tego, który nosi skarpetki z Pumy do garniaka.
– Boże najdroższy i co?
– Lizali się w pieprzonej kuchni na siódmym pietrze – ściszył głos, chociaż poza nami w windzie nie było nikogo. – Każdy mógł ich nakryć...
– Czekaj – przerwałam mu, przypominając sobie dość istotny szczegół. – Czy siksa Miriam nie ma narzeczonego, który pracuje w księgowości?
Finneas pokiwał głową.
– Żałuj, że tego nie widziałaś. Nie masz pojęcia, co cię ominęło. Szkoda, że tego nie nagrałem...
– I to jest ten wielki sekret? – żachnęłam się zawiedziona. Liczyłam na jakieś gorące ploteczki o sukach z ostatniego piętra, które na ostatnim zebraniu ewidentnie obrabiały nam tyłki. Chociaż przekazana przez niego informacja też mnie zaciekawiła, nawet bardziej, niż powinna. Musiałam dowiedzieć się więcej na temat tego romansu. — Myślałam, że to coś lepszego.
Finneas spojrzał na mnie z politowaniem.
— Ja znam najlepsze firmowe plotki, droga Taylor.
Drzwi otworzyły się przed nami, ukazując zdziwionego Nicolę. Poczułam, jak Finn mocno chwyta mnie za ramię i wstrzymuje oddech.
— Cześć — przywitał się brunet z małym uśmiechem. Ubrany był w elegancki płaszcz i koszulę. — Dawno się nie widzieliśmy — pociągnęłam za sobą Harrisona, który nagle zapomniał języka w gębie.
— Hej Nicola, tak to prawda — odwzajemniłam jego gest. — To Finneas — wskazałam kciukiem na blondyna.
— Jestem Nicola, miło poznać — wystawił rękę do Finna, a ten z lekkim opóźnieniem ją uścisnął. — Pogadałbym z wami dłużej, ale się spieszę. Trzymajcie się.
I zniknął za zasuwającymi się drzwiami, a my weszliśmy do mojego mieszkania.
— Ja pierdolę, ale akcja — mruknął pod nosem Harrison. Wyglądał, jakby zobaczył ducha.
— Co?
Spojrzał na mnie zdziwiony.
— Ty wiesz, kto to jest? — spytał i wyciągnął telefon z kieszeni spodni.
— Nicola, mój sąsiad — odparłam, wstawiając wodę na kawę.
Finneas prychnął.
— Chodź tu — nachyliłam się nad nim, gdy odpalał aplikacje instagrama. Wpisał coś w wyszukiwarkę i podał mi telefon. — To jest Nicola Zalewski.
Zmarszczyłam brwi.
— Zalewski? — powtórzyłam powoli. — O co ci chodzi? To jakiś aktor albo celebryta?
— Kobieto, to jest piłkarz. Gra w reprezentacji Polski! — niemal wykrzyczał. — I w AS Romie. Mam nawet jego pieprzoną koszulkę!
Usiadłam na kanapie i zaczęłam przeglądać profil Nicoli. Były na nim zdjęcia z meczów, treningów lub jakichś gal. Przesunęłam posty w dół i zobaczyłam na jednym zdjęciu twarz tego całego Matty'ego, a także krótki filmik z tym drugim blondynem, którego poznałam. Zielu, czy jakoś tak.
— Matko, to faktycznie on. Wiedziałam, że skądś kojarzę jego twarz — mruknęłam pod nosem. — A ten to Matty. Był u niego ostatnio na domówce.
Finneas wyglądał, jakby w tej sekundzie dostał ataku serca. Wyrwał mi telefon z dłoni.
— Poznałaś go?
— Kogo?
Przewrócił oczami.
— Casha.
— Casha?
— Jezu, zaraz dam ci w łeb — syknął wkurwiony. — Ten — wskazał na blondyna. — To Matty Cash. Gra z Nicolą w reprezentacji. I w Aston Villi. Ty naprawdę nie wiedziałaś, kim oni są?
Pokręciłam głową.
— Mówię ci, że kojarzyłam skądś ich twarz. Może widziałam ich na jakiejś stronie plotkarskiej albo w telewizji, nie wiem.
Harrison zepchnął mnie z kanapy wprost na puchaty dywan.
— Gdybyś interesowała się piłką, skakałabyś już któremuś na fiucie — sapnął. — Mieszkasz koło sławnego piłkarza, a traktujesz go, jakby był zwykłym szarakiem.
— A co, mam go traktować, jak ósmy cud świata? Gdybyś mi nie powiedział, kim jest, to nigdy bym się nie dowiedziała.
Blondyn pewnie uważał, że jestem jakąś wariatką, bo w taki sposób na mnie patrzył.
— Nienawidzę cię, Taylor Gino Collins. Ssiesz pałę.
Uderzyłam go poduszką w głowę.
— Zrobię nam kawę, a ty zamów pizzę.
***
mało nico, ale będzie więcej. mam już cały plan na tego fanfika i już się nie mogę doczekać niektórych rozdziałów ❤️
później wrzucę jeszcze jeden!
CZYTASZ
cup of sugar • nicola zalewski
Fanfic❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.