Laura
Suką może była, ale za to nieziemsko pociągającą. Na oko miała około 36 lat, długie, proste blond włosy związane w wysoki kucyk, porcelanową cerę lalki, delikatny makijaż, pełne, pomalowane czerwoną pomadką usta. Ubrana w idealnie dopasowaną czarną sukienkę sięgającą wyżej kolan z delikatnym dekoltem, który podkreślał jej doskonałe kształty. Długie nogi w wysokich czerwonych szpilkach. Obserwowałam każdy centymetr jej ciała, kiedy zorientowałam się, że czuję na sobie wzrok, a dokładniej na moich ustach. Uśmiechnęła się delikatnie, a ja zamarłam. Kurwa, musiałam wyglądać jak śliniący się szczeniak. Moje policzki zalały się czerwienią ze wstydu po czym automatycznie wtopiłam wzrok w ławkę.
-Lari! - Szturchnęła mnie przyjaciółka. - Ja pierdole, muszę na fajkę, bo chyba zaraz zemdleję. Dawaj, mamy tylko 5 minut przerwy. - Nawet nie zwróciłam uwagi na dzwonek, zajęta robieniem notatek. Sandra wyciągnęła mnie za rękę z klasy.
-Kurwa, ja jebie, ja pierdole, do chuja co to miało być?! - Wyrzucała z siebie potok przekleństw. Ja rzadko ich używałam. W każdym razie nie w takich okolicznościach. - Ta kobieta to połączenie anioła i demona! Piekła i... piekła! - Zapowietrzała się zaciągając się papierosem. - Mamy ostro przejebane! Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?
-Ostro przejebane... - Powtórzyłam. - Słucham, ale po co mam mówić coś, co i tak wszyscy wiemy? Może nie będzie tak źle? - Wzruszyłam ramionami.
-Jak kurwa nie będzie źle?! Jak?! To dopiero 45 minut, a mi już chce się ryczeć.
-San, wyluzuj. - Posłałam przyjaciółce najbardziej pokrzepiający uśmiech jaki mogłam.
-Wyluzuj? Jeszcze przed chwilą biegłaś do szkoły pełna emocji, a teraz nic?
-Nie powiedziałam, że nie mam emocji. Dajmy jej szansę, nie znamy jej. Swoją drogą, nieźle zgasiła Wikę już na wstępie, co? - Powiedziałam zmieniając nieco temat. Wiktoria i Lena były naszymi klasowymi „gwiazdeczkami". To ten typ człowieka, który uważa się za lepszego i daje sobie prawo do gnojenia innych. Co do emocji... Zalewały całe moje ciało. Włącznie z bielizną.
-Lari. - Szepnęła mi na ucho Sandra, kiedy siedziałyśmy już w sali. - Chcę z powrotem Panią Lidkę.
Przypomniałam sobie, że do niej napisałam. Zerknęłam pod ławką w telefon, bo nauczycielki jeszcze nie było.
Od: Mamusia 2
„Wiem skarbie, mi także jest bardzo ciężko z tym, że Was nie widzę. Mam nadzieję, że moje zastępstwo przypadnie Wam do gustu.
Tęsknie, kocham, całuję.
Ps. Wyprzytulaj Sandrusie ode mnie.Pokazałam przyjaciółce konwersacje.
-Weź, bo zaraz tu beksę walne. - Powiedziała. - Lepszego człowieka nie ma na ziemi.
Do: Mamusia 2
„Sandra prawie płacze i mówi, że lepszego człowieka od Pani nigdy nie będzie. Zgadzam się w 100%. Ja wobec NOWEJ nie jestem aż tak negatywnie nastawiona. Ładna jest.
Buziaczki :*"Wyślij.
Wpatrywałam się przez chwilę w ekran, aż poczułam, jak moja przyjaciółka cała się spięła. W klasie też zrobiło się tak jakby ciszej... Podniosłam wzrok. Kurwa!
-Proszę telefon. - Pani Niss stała nade mną z wyciągniętą ręką.
-Przepraszam, nie słyszałam dzwonka, naprawdę...- Próbowałam jakkolwiek się wytłumaczyć. Pięknie, wpadka już pierwszego dnia.
-Nie mam zamiaru się powtarzać. - Powiedziała nieco głośniejszym tonem, zabierając urządzenie z mojej dłoni.
„Świetnie" - Pomyślałam. Już jestem skreślona.
Nauczycielka położyła telefon na biurku i mimowolnie zerknęła w wyświetlacz, którego nie zdążyłam zablokować. Kurwa, kurwa, kurwa! Kąciki jej ust podniosły się w delikatnym uśmiechu.-Pani „nowa ładna" odbierze telefon po wszystkich zajęciach.
Nie spojrzałam na kobietę ani razu przez całą lekcję. Przecież dopiero co weszła do klasy. To niesprawiedliwe. Z drugiej strony jej władczy styl bycia przyprawiał mnie o przyjemną gęsią skórkę. Inne lekcje jak zwykle ciągnęły się w nieskończoność. Na żadnej nie mogłam się skupić, nie dlatego, że bałam się odebrać moją własność. Dlatego, że... Sama nie wiem. Jej obecność elektryzowała całe pomieszanie.
-Tak? - Usłyszałam ten cholernie pociągający, stanowczy głos. Kobieta stała oparta o biurko z założonymi na piersiach rękoma. Boże, jej biust był taki... Idealny w każdym calu.
-Chciałam odzyskać telefon. - Podeszłam niepewnie na bezpieczną odległość. Na tyle blisko, że obezwładnił mnie zapach jej perfum. Zawirowało mi w głowie. „To nie możliwe" - Pomyślałam. „Przecież to tylko perfumy" ale wymieszane z zapachem jej ciała tworzyły mieszankę iście wspaniałą.
-Och, Pani nieposłuszna nie może wytrzymać bez kontaktu ze światem? Co mówiłam na temat używania go podczas moich lekcji? - Kobieta uniosła brew i delikatnie przymknęła powieki.
-Przepraszam bardzo... - Wyjąkałam.
-Jak bardzo? - Uśmiechnęła się.
-Słucham? - Zapytałam nieco zdziwiona jej reakcją.
-Jak bardzo przepraszasz? - Powtórzyła swoje pytanie.
-Cholernie bardzo... Obiecuję, że taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy. - W moim podbrzuszu zaczęły dziać się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. Uwielbiałam to uczucie, ale nie teraz... Jakim cudem?
-Myślisz, że powinnam Cię ukarać za pisanie wiadomości pod ławką? - Przez jej twarz przemknęło coś na kształt delikatnego uśmiechu.
„Ja pierdole!" - Co się ze mną działo?! To było zwykle pytanie, a przez moje ciało przeszło tornado gorąca. Patrzyła mi w oczy głębokim, ciemnoniebieskim niczym ocean spojrzeniem. Nie byłam w stanie go wytrzymać, bo paliło mnie od środka. Jakby wwiercało się w moje wnętrze. Spuściłam wzrok.
-Proszę. - Przesunęła ręką po biurku, aby wziąć moją własność, zrzucając niechcący na podłogę stos kartek. Schyliłam się, żeby je pozbierać, przecież nie będzie tego robiła sama.
-Lauro?
Uniosłam wzrok na jej twarz wyczekując dalszej reprymendy. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Przygryzła dolną wargę, jakby powstrzymywała się od uśmiechu, delikatnie mrużąc przy tym oczy. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Patrzyła z góry z taką kurewską dominacją, że żadna kara nie byłaby dla mnie straszna. Wręcz przeciwnie...
CZYTASZ
Uzależnienie
RomanceDoskonale zdaję sobie sprawę z tego skąd wywodzi się moje ogromne zainteresowanie starszymi kobietami... Psycholodzy od kilku lat uświadamiają mi jaki wpływ na człowieka ma dzieciństwo. Nieczuła matka, rozwód rodziców. Świadomość przyczyn wywodzącyc...