8

1.3K 57 0
                                    

Monika

Laura wybiegła z klasy jak poparzona. Jestem pewna, że nie dlatego, że ją przestraszyłam. Kiedy zbliżyłam swoje usta do jej twarzy, a mój oddech omiótł jej szyję przy wypowiadanym zdaniu, całe jej ciało zadrżało. „Kurwa, Monia stop! Co Ty odwalasz? To Twoja uczennica!"- Ta bardziej poprawna część mojej głowy próbowała udzielić mi reprymendy. To nie moja wina, że Nina odwaliła jakieś zakochanie się i chwilowo zabrakło mi w życiu przyjemności. „Wystarczy tej zabawy, to, że Ty nie masz serca nie jest dobrym powodem ku temu, żeby łamać je niewinnej dziewczynie. Do tego tak delikatnej i wrażliwej." Chyba jednak miałam resztki jakiejś tam empatii.

-O, Monika, dobrze, że jesteś! - Podniosłam wzrok na Ewelinę, która weszła do pokoju nauczycielskiego.

-Coś się stało?

-Nie, nic, chciałam tylko wiedzieć czy przeczytałaś moją wczorajszą wiadomość na e-dzienniku? -Zapytała wstawiając wodę na kawę.

-Tak. Wybacz, że nie odpisałam. Miałam milion rzeczy do zrobienia. - Wzruszyłam ramionami z nadzieją, że kobieta jakimś cudem nie będzie ciągnęła tematu.

-Wiesz, Laura to naprawdę nasza perełka. Jej wiara w siebie nie powala, ale co rok od dwóch lat zajmuje dobre miejsca w tym konkursie. Wystarczy okazać jej trochę wsparcia.- Mówiła z przejęciem moja nowa znajoma z pracy.

-Nie wątpię, ale nie wiem czy jestem odpowiednią osobą do motywowanie jej. Z tego co wiem z poprzednią polonistką miała dość zażyłą relację. „Ciekawe czy tylko tą emocjonalną "- Dodałam w głowie. Naprawdę bardzo usilnie chciałam ograniczyć kontakt z tą dziewczyną tylko do tego obowiązkowego.

-Lidka jest cudowną i ciepłą osobą. Laura ją uwielbiała i traktowała jak swoją drugą mamę. Jej rodzice się rozwiedli jak była mała i w domu nie ma zbyt dużego wsparcia.

-„Co mnie to obchodzą uczuciowe sprawy Laury" - Moja głowa w automatyczny sposób broniła się przed przyjmowaniem takich informacji.

-To tylko dwa dni. - Kontynuowała.

-Dwa dni? - Podniosłam wzrok na Ewelinę.

-Noo.. Tak. - Chyba nawet ją przerażało moje spojrzenie. Może faktycznie było skute lodem.

-Jak miałoby to wyglądać?

-Popołudniu jedziecie do hotelu, do Warszawy. Macie jeden pokój opłacony przez szkołę. Rano ogłoszenie wyników, odbieranie nagród, podziękowania i wracacie.

-Jeden pokój? Jak to? - Zainteresowałam się tematem trochę bardziej.

-Aż tylu pieniędzy dyrektor nie przeznaczy, żeby można było wynająć dwa osobne. - Przewróciła oczami. -Nie martw się, ta dziewczyna to aniołek, nie zje Cię. - Zachichotała.

„Ona mnie może nie, ale za siebie nie ręczę..." - Moje myśli powędrowały nie w tą stronę, w którą powinny.

-W porządku. - Zobaczę co da się zrobić dla tego Twojego aniołka. - „Jak to było? Empatia?"
Ewelina zerwała się z krzesła i objęła mnie w akcie wdzięczności. Automatycznie cała się spięłam, co kobieta z pewnością zauważyła, bo po sekundzie jej uścisk oswobodził moje ciało.

-Wybacz, tak bardzo się cieszę, sama z chęcią bym pojechała ale mój synek... - Rozgadała się, a ja przestałam słuchać po pierwszym zdaniu. Może byłam egoistyczna i wredna, ale przerażali mnie ludzie pokroju mojej matki.

UzależnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz