38

1.3K 72 11
                                    

Monika


W dniu, w którym zmuszona byłam jechać autobusem, po tym jak pół nocy w akompaniamencie wszystkich możliwych alkoholi, które miałam w domu próbowałam odnaleźć odwagę do przeczytania listu od Niny, Laura zachowała się kompletnie jak dziecko. Rozumiem, że nie powinnam ponownie jej odtrącać. Zdaję sobie sprawę z tego, że mogła się poczuć skrzywdzona, ale do cholery czasami są rzeczy w dorosłym życiu, których nastolatka nie byłaby w stanie zrozumieć. Co miałabym jej powiedzieć? Podejrzewam, że jeszcze jakiś czas temu bez problemu, prosto z mostu przedstawiłabym jej zaistniałą sytuację, ale tym razem jest inaczej. Dziewczyna otworzyła w mojej głowie nieznane mi dotąd drzwi, za którymi kryją się różnorodne emocje i uczucia. Poczucie odpowiedzialności i chęć chronienia jej wrażliwości za wszelką cenę zaliczała się do tych rzeczy. Stojąc na ogromnym kacu (albo jeszcze pod wpływem) nie spodziewałabym się takiego obrotu spraw. Najpierw zauważyła mnie Julia. Cholera... Wcale nie miałam ochoty z nikim rozmawiać a ta przyczepiła się do mnie jak rzep robiąc maślane oczy. Widziałam, że po drugiej stronie znajdują się MOJA dziewczynka z Sandrą. Mimo, że stała tyłem, jej przyjaciółka relacjonowała co dzieje się za plecami uczennicy. To, co się później wydarzyło przeraziło nawet mnie. Mogła mnie poprosić na bok, mogła zrobić wszystko inaczej a zachowała się jak rozwścieczona gówniara. Jednocześnie było mi jej strasznie żal, bo jej zachowanie było spowodowane emocjami przez moją wczorajszą wiadomość. Pierwszy raz od rozpoczęcia naszej niestosownej relacji bałam się, że byłaby na tyle nierozważna, żeby komuś przez przypadek o tym rozgadać. W szkole na dyżurze także myślałam o tym czy nie wybuchnie zaraz przy Ewelinie. Tak bardzo chciałam poczuć jej ciepło na moim ciele... Tak bardzo bałam się, że dziewczyna nie zapanuje nad sobą... Tak bardzo bałam się otworzyć list od Niny. Ciągle myślałam o tym, co w nim napisała. Czy oskarżyła mnie? Byłam powodem jej samobójstwa? Co, jeśli moja obecność w czyimkolwiek życiu wnosi do niego tylko ból i ciemność? W tamtej sekundzie uważałam o sobie same najgorsze rzeczy. Moja odwaga, pewność siebie, władczość ulotniły się gdzieś daleko w eter.


Chodziłam do pracy, ale byłam jak duch. Później musiałam wziąć kilka dni wolnego, bo uznałam, że mimo wszystko, dla własnego sumienia powinnam zjawić się na jej pogrzebie. Marcin też na nim był, gdyby nie jego wsparcie prawdopodobnie rozsypałabym się całkiem. W całej tej sytuacji nie chodziło o to, że mogłabym, czy miałam jakiekolwiek uczucia do swojej zmarłej "partnerki". Chodziło o to, że nie potrafiłam się pogodzić z tym, co czuję. Pierwszy raz nie wiedziałam jak się tego pozbyć. Jak ogarnąć cały ten koszmarny strach. Laura zasadziła w mojej głowie to popieprzone nasionko, które sprawiało, że zneutralizowanie odczuć było niemożliwe. Na ceremonii trzymałam się z dala od ludzi. Nie miałam pojęcia czy matka Niny wie jak wyglądam. Nie wiem kto czytał ten cholerny list. Po pogrzebie potrzebowałam kilku dni dla siebie. To jednak nie sprawiło, że chociaż jakaś mała część porozpierdalanych po mojej głowie rzeczy się ułożyła, czy wyjaśniła. W pracy unikałam Laury jak ognia. Tęskne spojrzenia, które kierowała w moją stroną wcale nie ułatwiały mi sprawy. Chciałam zrezygnować z funkcji drugiego opiekuna na wycieczce, jednak było to niemożliwe. Nie znalazłam nikogo, kto chciałby mnie zastąpić. Widzę, że każdy uwielbia 3C.


Na szkolny parking podjechałam jako pierwsza. Nie lubię się spóźniać. Zaraz po mnie zjawiła się Ewelina, którą przywiózł mąż.


-Mamusiu, mogę jechać z Tobą? - Odezwało się przyklejone do jej nogi starsze dziecko.

-Nie skarbie, to wycieczka tylko dla uczniów. - Odparła miziając malucha po włosach.

UzależnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz