46

1.2K 74 7
                                    

Monika

-Nie jestem w stanie zrozumieć postępowania Twojej mamy, bo moja aż za bardzo okazywała mi swoje uczucia. - Powiedziałam przytulając uczennicę. Jeszcze 3 miesiące temu nie podejrzewałabym się o takie wyznania w czyimkolwiek kierunku. O mojej rodzicielce rozmawiałam tylko z Marcinem.

-To źle? Można za bardzo okazywać uczucia? To chyba lepsze niż ich całkowity brak. - Dziewczyna pociągnęła nosem.

-Myślę, że we wszystkim powinna być zachowana równowaga. - Zamyśliłam się. - Jeśli za bardzo będziesz głaskać zwierzaka, ucieknie. Jeśli w ogóle nie będziesz okazywała mu zainteresowania, będzie się jej domagał. 

Po dłuższej chwili milczenia i małym zwiększeniu odległości między nami (już i tak wystarczająco bardzo zadziwiam sama siebie z tym, że jej dotyk mnie nie parzy) Laura znów wróciła do tematu mojego dzieciństwa. 

-Okej, czyli to, że Pani matka dawała Pani zbyt wiele uczuć sprawiło, że jest Pani teraz zimna i obojętna? - Zmrużyła oczy.

-Na to wychodzi. - Odpowiedziałam krótko. Wystarczająco znałam jej tok myślenia, żeby wiedzieć, że ma jakieś głębokie przemyślenia w tej swojej lokowanej główce. 

-Czyli to trauma. Nie cecha charakteru. - Uśmiechnęła się delikatnie.

-Chyba tak. 

-Okej. - Uśmiechnęła się.

-Okej? I tyle? - Nie mogłam powstrzymać narastającego zdziwienia wymieszanego z rozbawieniem. - Liczyłam na jakąś filozoficzną przemowę. Zawiodłam się. - Udałam, że się smucę. 

-Wystarczą mi te informacje. - Jej twarz rozświetlił taki uśmiech, że zobaczyłam jej wszystkie śnieżnobiałe i równe ząbki.

-A o co chodzi z nasionkiem? - Tego się nie spodziewałam. Byłam pewna, że to określenie istnieje tylko w mojej głowie. 

-O nic. - Odwróciłam wzrok od jej twarzy.

-Czyżby...? - Przeciągnęła powoli sylaby słowa. 

-Koniec rozmowy o mnie. Powiedziałam Ci wystarczająco dużo. - Mój umysł automatycznie zamknął drzwi do swoich piekielnych otchłani. 

-W porządku. Dlaczego Pani Tomaszewska rozpowiada na prawo i lewo o tym, o czym nie powinna mówić? Myślałam, że jest w porządku. Chociaż Ona to nic, byłam pewna, że Pani Lidka jest kimś, komu można zaufać. - Jej wielkie oczy znów wypełniły się łzami. Po tym jak przeszło jej zdenerwowanie, kiedy kilkadziesiąt minut wcześniej wyszło skąd mam informację dotyczącą jej przykrej i okrutnej przeszłości, długo rozmawiałyśmy na ten temat. Prawdopodobnie nie jestem dobrym psychologiem i terapeutą, ale jestem nauczycielem. Na studiach psychologia była, okrojona, bo okrojona, ale ucieszyłam się, kiedy uczennica wyznała, że Dąbrowska namówiła ją na pójście na terapię. Teraz nie postrzega siebie w takich kategoriach, w jakich patrzyła na siebie wcześniej. Jest pewniejsza siebie, spokojniejsza, odważniejsza i mimo wszystko zna swoją wartość. Co nie zmienia faktu, że w swojej głowie ciągle miałam burdel mimowolnie wyobrażając sobie jak jakiś stary i obleśny zboczeniec mógł ją dotykać bez jej zgody.  Nasza relacja jest... Jaka jest, ale Laura jest dorosła i wystarczyłoby jej "nie", żebym przestała. 

-To nie tak. - Wyciągnęłam dłoń w jej kierunku i palcami delikatnie otarłam łzę spływającą po policzku. - Nie odbieraj tego jako coś złego. To, czego doświadczyłaś jest przestępstwem. Nie będę Cię przekonywała, żebyś zgłosiła to na policję, jeśli podjęłaś decyzję, że nie chcesz tego robić, że chcesz zapomnieć, ale...

UzależnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz