54

1.2K 78 14
                                    

Monika

Moje wnętrze trzęsło się tak, jak nigdy. Nogi mi drżały z przeogromnej złości i strachu przed tym, co uczennica może jeszcze powiedzieć lub co gorsza zrobić. W ciągu kilku minut cała pewność siebie, którą zawzięcie budowałam przez kilkadziesiąt lat rozpłynęła się niczym dym z papierosa. Bałam się tego, co koleżanka może powiedzieć na zaistniałą sytuację.

-Musimy dzwonić do jej matki? - Rozmowa póki co toczyła się na bezpieczny temat.

-Nie wiem. Nic już nie wiem. - Wzięłam głęboki wdech. Ewelina przejechała dłonią po moim ramieniu.

-Zestresowałaś się jej komplementami? - Zmarszczyła brwi i odwróciła głowę w stronę brunetki siedzącej na ławce. Laura wpatrywała się w nas, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Kolejny raz, za sprawą uczennicy grunt sypał mi się pod nogami. W tym momencie miałam ochotę rozszarpać ją na oczach niemalże całej szkoły. 

-Nie zestresowałam się. - Starałam się zachować pozory obojętności względem dziewczyny.

-Wiesz jak zachowują się nastolatki... Laurze nigdy wcześniej nie zdarzyło się coś podobnego. - Koleżanka próbowała bronić swojej wychowanki.

-Nie chodzi o to, jak się zachowała. - Przewróciłam oczami.

-Więc o co? - Ewelina zmarszczyła brwi przyglądając się moim reakcjom na jej pytania. Co ja mam jej do cholery odpowiedzieć? Że boli mnie to, iż całowała się na moich oczach z jakimś chłopakiem? Że jestem cholernie zazdrosna i to jest powodem mojej wściekłości?

-Nie pochwalam takiego niestosownego zachowania. - Skomentowałam bez zbędnych szczegółów.

-Monia rozumiem, naprawdę... - Wzięła głębszy oddech. - Ale czy to jest powód do tego, żeby dzwonić po jej mamę? - Podrapała się po głowie. Widać było, że za wszelką cenę chce uniknąć konfrontacji z kobietą. 

-Niedobrze mi... - Usłyszałyśmy kilka metrów dalej. Nie zdążyłyśmy dobiec do uczennicy, bo ta siedziała już z głową między swoimi kolanami. 

-Pięknie. - Sandra przynieś mi jej kurtkę. - Rozkazałam przyjaciółce swojej niegrzecznej dziewczynki, bo zjawiła się akurat w korytarzu.

-Boże, co się stało? - Zamiast wykonać polecenie odgarniała włosy z twarzy Laury. 

-Proszę Cię zrób to, o co poprosiła Pani Niss. - Ewelina podniosła nieco głos. Sandra zniknęła za drzwiami. 

-Kocham Panią, Pani Moniko. - Laura uniosła swoje rozmazane spojrzenie łącząc je z moim. "Wszechświecie, błagam Cię... Daj mi siłę." Gdyby okoliczności były inne, gdybyśmy były same pewnie puściłabym jej wyznania mimo uszu. Cholernie bałam się tego, co pijana dziewczyna może jeszcze powiedzieć. 

-Pójdę po mopa. - Powiedziała Ewelina i zniknęła za rogiem, zostawiając nas same. Cudownie.

-Kurwa, możesz się zachowywać?! - Wyszeptałam do ucha uczennicy, kiedy zostałyśmy same. Złapałam jej włosy, zwinęłam w kok i wsunęłam w kosmyki swoją wsuwkę, żeby jako tako się trzymał. 

-Ale ja naprawdę Panią kocham. - Brązowooka sekundę po wypowiedzianym zdaniu znów zwymiotowała. Usiadłam obok niej, trzymając jej głowę.

UzależnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz