18

1.4K 58 0
                                    

Monika

Zaczyna mnie irytować ta cała przyjaciółeczka Laury. Za kogo niby ona się uważa, żeby dawać sobie prawo do wyższości nade mną? Tak bardzo się martwi o jej uczucia a wtedy na imprezie nawet nie zwracała uwagi na to co dzieje się z tą drugą. Szczerze nienawidzę takich fałszywych ludzi. Nie wiem czy dziewczyna coś zauważyła czy nie ale jedno jest pewne. Nie pozwolę sobie na jawne obrażanie mnie.

Od: Mama
„Kochanie mogłabyś proszę kupić kilka pomarańczy jak będziesz do nas jechała? Wyleciało mi z głowy na zakupach. Kocham Cię."

-Jeszcze jedna lekcja i zostanę oblepiona miłością z każdej strony.- powiedziałam sama do siebie i oparłam czoło o położone na blacie ręce.

-Coś się stało Pani Niss?- usłyszałam obok znajomy przyjemny głos. Nie wiem co tu robiła i dlaczego nie zamknęłam drzwi ale dobrze, że to Ona a nie ktoś inny.

-Muszę kupić pomarańcze- przekręciłam głowę leżąc teraz policzkiem na przedramionach.

-To już nie jabłka? Jakieś zaklęcie nie wyszło?- Laura zmarszczyła brwi uśmiechając się szeroko i przechyliła głowę w prawo, żeby była pod tym samym kątem co moja

-Urocza jesteś - uśmiech sam odnalazł moje usta. Podniosłam się do normalnej pozycji. - zapomniałaś czegoś?

-Nie... Chciałam kulturalnie, bez rzucania się na szyję podziękować za podjęcie decyzji o wyjeździe - dzięki Bogu, że tym razem dojrzale się zachowała.

-Nie masz za co dziękować dziewczynko bo wynikło kilka utrudnień w naszym wyjeździe. To długa przerwa?- upewniłam się, dziewczyna potakująco pokiwała głową

-Jakich utrudnień?- posmutniała

-Pojedziemy moim samochodem. Gdzieś na odcinku remontują tory i musiałybyśmy się przesiadać na autobus, później znów na pociąg.

-To chyba lepiej?- zapytała niepewnie

-Lepiej ale... -zamyśliłam się. - chodzi też o to, że został ostatni pokój i jedno dwuosobowe łóżko. Jest też sofa, która się nie rozkłada - dodałam przyglądając się jej reakcji

-Przecież nie musimy spać razem- wzruszyła ramionami. - dla mnie to żaden problem. Mogłabym położyć się nawet na podłodze, byleby tam być - utkwiła w moim chłodnym spojrzeniu swoje wielkie czekoladowe oczy. Odetchnęłam z ulgą

-Nie wiem jak wyglądały poprzednie wyjazdy z Panią Dąbrowską. Czy Wy... Robiłyście coś wcześniej? Możemy wyjechać rano i trochę pozwiedzać. Pójść nad Wisłę, do parku Łazienkowskiego dawno nie byłam w Warszawie, pewnie dużo się zmieniło.

-My siedziałyśmy całe popołudnie w pokoju i rozmawiałyśmy. - uczennica usiadła na ławce i uśmiechnęła się do swoich wspomnień

-Rozumiem. Pytam bo muszę zadzwonić do Twoich rodziców i przedstawić plan wyjazdu. -dziewczyna spuściła wzrok na podłogę

-Do mamy. Już teraz? - ciągle nie wiedziałam czy mam serce ale ta rozmowa była tak bardzo niekomfortowa, że aż bolało

-I tak miałam to zrobić zanim przyszłaś, więc prościej będzie jak podasz mi numer i wykonam telefon przy Tobie. W porządku? - przeleciałam wzrokiem po jej ciele. Wyglądała teraz jak mała, zagubiona dziewczynka.

-Okej- przeniosła wzrok na swoje ręce i zaczęła bawić się palcami. Odblokowałam swój telefon i weszłam na wpisywanie numeru. Wstałam i podałam go uczennicy.

-Dlaczego wyglądasz jakbyś szła na ścięcie? Nie cieszysz się? - pierwszy raz ją taką widziałam. Jakby w jednej chwili uszło z niej życie.

-Cieszę, bardzo ale myślałam, że jeśli jestem już pełnoletnia to nie będzie to potrzebne. W poprzednich latach wystarczyła podpisana zgoda. -wzruszyła ramionami

UzależnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz