52

1.8K 84 24
                                    

Monika


Laura zniknęła gdzieś na schodach. Miałam ochotę za nią pójść i... Sama nie wiem co zrobić. Co to miało znaczyć do cholery? Co miała znaczyć ta rozmowa rano? Dlaczego nawet nawet na mnie nie spojrzała. Mnie się nie ignoruje...

-Monia? - Ty też jakaś nieobecna dzisiaj jesteś. Wszystko okej? - Ewelina przejechała palcami po moim przedramieniu, na co moje ciało automatycznie się spięło.

-Tak, wszystko w porządku. Dzisiaj większość ludzi ma dziwny dzień. Nie było pełni w nocy, czy czegoś podobnego? - Zmieniłam temat, byleby tylko koleżanka nie połączyła mnie z zachowaniem Laury. Nie miała do tego, żadnych podstaw, jednak wolałam być ostrożna. Zajęłyśmy się rozmową o tym, jak fazy księżyca wpływają na człowieka. Co za niedorzeczny temat do pogawędki.

-Pani Ewelino? - Zamarłam ponownie słysząc głos Laury. Odwróciłyśmy się obie w jej kierunku. Uczennica poza tym jednym spojrzeniem znad telefonu nadal zawzięcie unikała mojego wzroku. W końcu jednak będzie musiała zostać ze mną sam na sam. W jaki inny sposób odda mi moją własność?

-Znalazłam klucze na schodach i odniosłam je do sekretariatu, jakby ktoś zgłosił zgubę. - Powiedziała najspokojniej na świecie do swojej wychowawczyni, a do mnie chyba dopiero po kilkunastu sekundach dotarło o jakie klucze chodzi. "Co kurwa?!"

-Dobrze kochanie. Jakby ktoś pytał, to... - Wyłączyłam się na kontynuację tej rozmowy. Co ta mała, pyskata, wyszczekana dziewczyna sobie wyobraża?! Doskonale wie, że nie mogę nic zrobić. Z furią wpatrywałam się w bok jej twarzy. Płonęłam od środka. W co Ona pogrywa? Co się zmieniło w ciągu kilku godzin, że z onieśmielonej dziewczynki stała się... Właśnie, kim? I co zamierza?

-Do zobaczenia na polskim Pani Moniko. - W końcu odwróciła do mnie twarz i uśmiechnęła się słodko, krzyżując nasze spojrzenia. - Mimowolnie otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale na szczęście w miarę szybko je zamknęłam. Wwierciłam w nią swój wzrok. Mam godzinę, żeby zaplanować zemstę. Albo chociaż porozmawiać. Co niby mogłabym zrobić przy wszystkich, będąc w szkole? Uczennica z premedytacją próbowała uniknąć konfrontacji. Sama rano wyszłam, nie rozmawiając z nią, ale tylko dlatego, że dotknęła we mnie czegoś, czego nie powinna była dotykać. Nie powiedziałam jej o moich upodobaniach po to, żeby chciała być jednym z nim. Miały ją przestraszyć, a nie kurwa przyciągnąć. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że mogłoby to zadziałać w tę stronę. W mojej głowie odbiło się echo jej słów "Nie śmiałabym pyskować Pani Dominująca." "Co, gdybym ja chciała wejść w taki układ?" Olśniło mnie. Nie dostała tego, czego chciała, więc postanowiła, że mnie sprowokuje. Co za mała przebiegła suczka... Wiedziała o czym mówi i zrobiła to świadomie.

-Możecie wyjść wcześniej. - Powiedziałam do uczniów 15 minut przed końcem lekcji. Pisali sprawdzian więc i tak nie zdążyłabym już zacząć tematu. - Tylko jeśli usłyszę chociaż szept na korytarzu to będzie to pierwszy i ostatni raz. Podniosłam głos i wyszłam za nimi. Nie wiem ile Laura rozmyślała nad swoim dziwnym planem, zabawą, grą, czy nie wiem jak to nazwać, ale nie wiedziała o mnie tego, że mi myślenie idzie znacznie szybciej. Chce się zabawić? W porządku. 15 minut jej wystarczy? Zapukałam do drzwi, w których aktualnie lekcje miała 3C i weszłam do środka.

-Dzień dobry, mogłabym Ci zabrać Laurę? - Pyskata jest w stosunku do mnie, ale nie do innych nauczycieli. - Potrzebuję... "No Monia, po co ją potrzebujesz?"

-Oczywiście. - Miły kolega przed emeryturą nawet nie chciał znać powodu, dla którego chcę ją zabrać, co dało mi dłuższą chwilę na zastanowienie. Odszukałam wśród klasy jej bardzo zdziwioną buźkę i wskazałam głową, żeby się podniosła i wyszła ze mną.

UzależnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz