Winter Holidays chapter

498 22 13
                                    

Nie będę kłamał, kocham zimę. Ale pogoda, jaka jest za oknem przyprawia mnie o mdłości. Z takiej właśnie przyczyny siedziałem na sofie w salonie, przykryty trzema kocami, z gorącym kakao w kubku i serialem, który oglądałem na Netflixie. Szczerze mówiąc, chciałbym zostać tak już na zawsze. Niczego więcej mi nie potrzeba. No może brakuje mi Oliviera, który pracował na górze, w swoim biurze. Powinien w sumie za niedługo skończyć. I nie pomyliłem się, bo nie minęła nawet minuta, a on był na dole. Mam wrażenie, że czyta mi w myślach. - Kochanie, co robisz? - Pocałował mnie w czoło i usiadł koło mnie, zabierając przy okazji ode mnie jeden z moich milutkich kocy. - Ogrzewam się. - Włączyłem kolejny odcinek serialu i popatrzyłem na mężczyznę, który wlepiał we mnie swój wzrok i uśmiechał się. - O czym myślisz? Czemu się tak na mnie patrzysz…? - Wystraszyłem się trochę. Przeczuwałem, że Olivier coś wymyślił. - Myślę, że moglibyśmy wyjść na dwór. No wiesz, na śnieg, skorzystać z zimy. - Zatrzymałem na chwilę jakiekolwiek ruchy. Przepraszam? Na taki mróz wychodzić? Nie ma szans. Preferuję ciepłe powietrze. Nie wyciągnie mnie na tą pizgawę za żadne pianki na świecie. A to już bardzo wyraźne stwierdzenie. - Nie ma mowy. Nie ruszam się stąd. - Odłożyłem kubek i położyłem się na kolanach mężczyzny, który zaczął bawić się moimi włosami. - Ale dlaczego? Przecież śnieg jeszcze nikogo nie zabił. - No właśnie. Jeszcze. - Musimy naprawdę iść? - Olivier pokiwał głową na potwierdzenie, a ja się poddałem. Wstałem z ogromną chęcią walnięcia się z powrotem na sofę. Poszedłem do mojego pokoju i ubrałem się cieplej, bo nie chcę później powracać moich rąk do życia, a krwi do dalszej pracy. Miałem więc na sobie różową bluzę, a pod spodem jeszcze koszulkę, takiego samego koloru jeansy, bo nie widziałem sensu, żeby je przebierać, najwyżej szybciej wrócimy do domu. Bez żadnego wyrazu szczęścia wróciłem do salonu. Mężczyzna popatrzył się na mnie z rozbawieniem. - Ja wiem, że nie chce Ci się iść… Ale jest aż tak źle…? - Potwierdziłem zmęczonym skinieniem głowy. Olivier na to się zaśmiał i wziął moją twarz w dłonie, po czym pocałował w usta. Zarumieniłem się mocno i założyłem buty, a potem kurtkę, co zrobił również mężczyzna. - Idziemy tylko na chwilę, więc proszę, rozchmurz się, dobrze? - Zmiękłem na ten ciepły i troskliwy ton. - Ale ja nie jestem niezadowolony, po prostu lubię siedzieć w ciepełku. - Uśmiechnąłem się do Oliviera i wtuliłem w niego. Zaraz po tym uderzyła we mnie fala pizgawy i mrozu, ale pomimo to wchodziłem w te zaspy i dziękowałem, że nic nie wpadło mi jeszcze do butów. - Nie jest tak źle. - Mężczyzna odetchnął i spojrzał w niebo, z którego spadały płatki śniegu. Z mojej perspektywy wyglądało to naprawdę wbrew pozorom bardzo gorąco. I skończyło się na tym, że nie zauważyłem czegoś pod moimi nogami i wpadłem w jedną z największych gór tego białego puchu. - Aster! Już Cię wyciągnę! - Olivier zerwał się i sprawnie mnie wykaraskał z tej zaspy. Moja twarz wyrażała wiele emocji. Szok, niedowierzanie i odmrożenie. - Pamiętasz, jak mówiłeś, że nikt od śniegu jeszcze nie umarł? Za niedługo ja będę pierwszy. - Pociągnąłem nosem i otrzepałem się. - Wracamy do domu, musimy Cię wysuszyć. - Byliśmy na dworze zaledwie  piętnaście minut. Mężczyzna ściągnął ze mnie kurtkę, buty i przemoczone ubrania, czyli wszystko. Dlatego musieliśmy się przetransportować do łazienki. Wybrałem sobie suchą odzież, którymi była moja ulubiona piżama z Hello Kitty. Wróciłem do Oliviera, gdy on zdążył przygotować herbatę. - Już lepiej, kochanie? - Usiadłem na blacie i potarłem mój dalej czerwony nos. - Tak już mi ciepło i przyjemnie. - Mężczyzna podszedł do mnie i nachylił się nad moim uchem. - A wiesz co jeszcze może być przyjemne? - Polizał płatek mojego ucha, a z moich ust wydobył się stłumiony jęk. To zdecydowanie mój słaby punkt… Olivier wsunął swoją dłoń pod moją zbyt dużą koszulkę i zaczął wodzić nią po mojej talii, co chwilę zahaczając o sutki. Odchyliłem głowę do tyłu i podkurczyłem nogi. Mężczyzna nie zrobił sobie z tego nic, najprościej w świecie ściągnął ze mnie dopiero co ubraną piżamę. Siedziałem w bokserkach na blacie kuchennym. To niecodzienne. - Jesteś wyjątkowy, Aster, nie zapominaj tego. - Nie rozumiałem, dlaczego w takim momencie Olivier powiedział mi takie słowa. Ale nie mogłem się skupić, jego opuszki palców delikatnie gładziły moje udo od wewnętrznej strony. Nawet nie zorientowałem się, kiedy pozbył się moich bokserek. Moje policzki zmieniły swoją barwę na intensywną czerwień. - Nie martw się, jesteśmy sami. - Wyszeptał w moje usta zanim je namiętnie pocałował. Zaczął mnie powoli rozciągać, a ja pojękiwałem cicho, chowając się w szyi mężczyzny. Nie musiałem długo czekać, a znalazło się we mnie coś o wiele większego niż palce. Krzyknąłem z przyjemności, a łzy lały się po mojej twarzy strumieniami. Podrapałem przy okazji plecy Oliviera, ale on nie zwrócił na to uwagi. Kiedy już oboje byliśmy na skraju przytulił mnie czule i doszedł we mnie, bo jakżeby inaczej, a ja na mój brzuch i na blat. - Jak się czujesz? Nie zapędziłem się? - Mężczyzna wyszedł ze mnie i od razu wziął na ręce. Głaskał po plecach i całował mokre policzki. - Nie, było cudnie, jak zawsze. No i czuję się dobrze. - Posłałem szczery uśmiech Olivierowi. Pocałowałem krótko w usta i położyłem głowę na jego barku. Ten musnął wargami mój kark i poszliśmy do łazienki, aby wrócić do porządku. - Moja piżama dalej jest na podłodze w salonie, bo ją tam rzuciłeś. - Zaśmiałem się, kiedy już stałem gotowy i oporządzony do perfekcji. - No tak, przyniosę Ci ją, zaczekaj, kochanie. - Mężczyzna szybko poszedł po moje ubranie, które, jak wrócił i mi je dał, szybko ubrałem. - Dziękuję. - Przytuliłem Oliviera i wskoczyłem na niego. Objął mnie i poszedł do kuchni, by, no cóż, umyć blat. Oboje śmialiśmy się, gdy to robił. Było to żenujące i zabawne w tym samym momencie. Wieczorem wróciliśmy do mojego ulubionego zajęcia. Oglądania serialu. - Jesteś wyjątkowy, Aster, nie zapominaj tego. - Przypomniało mi się, że powiedział mi to już dzisiaj. Popatrzyłem mu w oczy i usiadłem na jego kolanach okrakiem. - Mówisz mi to już kolejny raz. - Uśmiechnąłem się i zarumieniłem. - Bo nie możesz o tym zapomnieć. I dopóki żyję, będę Ci to powtarzał. Jesteś osobą, która uczyniła moje życie lepsze i szczęśliwsze. - Moje oczy się zaszkliły. Czemu on doprowadza mnie do takiego stanu? - Kocham Cię. - Było mnie stać na tylko takie słowa, które były najważniejszymi. - Ja Ciebie też, Aster. Po prostu zostańmy razem. Nie pozwolę światu Cię skrzywdzić. Jesteś mój. - Pocałował mnie czule w usta. - A Ty mój. Nie oddam Cię. - Wtuliłem się w tors Oliviera i zostaliśmy tak już do rana. Jednak będę wychodzić częściej na dwór w zimę, późniejsze skutki mnie przekonują.

Zacząłem dzisiaj ferie, w końcu. Muszę odpocząć od tej szkolnej codzienności, co i tak do końca prawdą nie jest, bo mam zadania domowe... Bardzo miło ze strony moich nauczycieli (wyczujcie ten sarkazm). No i też do tej pory się zastanawiam, co jest w głowie pani od matematyki, bo zrobiła nam dzisiaj kartkówkę... Akurat ni chuja rozumiem z tego tematu, więc nie nastawiam się na wspaniałości. No i z tego względu, że mam ferie... Jeśli macie do mnie jakieś pytania (albo do bohaterów tej książki, wasza wola, kochani) napiszcie w komentarzu, a zrobię osobną część na to <3
Buziaczki, pianeczki, ily <3
~Kornel~

I feel love... I'm lovedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz