Rozdział 19

509 36 10
                                    

Następny rozdział dodam jak będzie tutaj 25 gwiazdek <333

Popatrzyłem z przerażeniem w oczach na swoje buty. Jak ja mogłem zrobić coś takiego? Nie wiem, chyba myślałem irracjonalnie. - A-Aster nie chciał... - Powiedziałem, a w pomieszczeniu zrobiła się głucha cisza. Tak samo straszna jak w ośrodku. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Zaczęły kapać na podłogę. Olivier momentalnie przykucnął przy mnie i wziął moją twarz w dłonie. - Aster, kochanie, dlaczego płaczesz i czego nie chciałeś? - Wziął mnie w ramiona i lulał przez dobrą chwilę. Leon przyniósł w tym czasie kawę i dla mnie herbatkę malinową. Także próbował mnie uspokoić, ale każdy pomysł nie skutkował. Dalej płakałem. Łzy ciągle wyznaczały sobie inną drogę na mojej twarzy. - Kochanie, powiedz mi, co się dzieje? - Popatrzyłem na Oliviera błyszczącymi i nad wyraz mokrymi oczami. Pociągnąłem nosem i odwróciłem wzrok. - A-Aster włożył s-smoczka tatusiowi... A-Aster p-przeprasza... - Na nowo się rozpłakałem. Leon patrzył na mnie ze wzruszeniem. Twierdził, że byłem słodki i uroczy. I w sumie nie tylko on tak myślał. Mężczyźni popatrzyli po sobie, a w ich oczach można było dostrzec, że są naprawdę rozczuleni i lekko rozbawieni. Olivier posłał mi czuły uśmiech i pocałował w czoło. Hm, tak mi się zdaje, że tylko ja nie rozumiem o co chodzi. Za takie coś jeszcze kilka dni temu zostałbym pobity do zgonu. Zrobiłem się też pewniejszy. A to nie przyniesie nic dobrego. Powinienem siedzieć cicho. - Aster, kochanie, przecież nie zrobiłeś nic złego. Cieszę się, że jesteś bardziej pewny siebie. Nie jestem ani zły ani obrażony. I tak wziąłbym Twojego smoczka do buzi, bo nie mam gdzie go schować, to po pierwsze. A po drugie, to było całkiem zabawne. A ja poczucie humoru mam. - Zaśmiał się pod koniec swojego monologu. Moje kąciki ust podniosły się lekko. Wtuliłem się w klatkę piersiową mężczyzny. Był bardzo miły. Byłem wdzięczny, że los zesłał mi go na swoją popieprzoną drogę. - Już jest dobrze, kochanie? - Kiwnąłem głową. Jest zdecydowanie lepiej. - To teraz Leon pokaże Ci swoją pracę. Co Ty na to? - Spojrzałem na wspomnianego Leona, który wyciągnął w moją stronę palec, za który chwyciłem. - To ruszamy cukiereczku. - Powiedział mężczyzna, wstając. Powtórzyłem jego czynności i szedłem obok niego. - A więc tutaj jest takie specjalne łóżeczko, gdzie kładą się ludzie, którzy chcą mieć tatuaż, takie jak mam ja czy Olivier. - Wskazał na sporą kozetkę. - Tutaj jest ten cały sprzęt do rysowania. - Pokazał mi różne maszynki, z różnymi grubościami igieł i wielokolorowe tusze. - A tutaj projektujemy grafiki. - Podeszliśmy do punku z tabletami graficznymi. - A tutaj jest coś, co może Cię zainteresować. Spójrz, cukiereczku, tu jest takie krzesełko, na którym robimy kolczyki. Możesz sobie usiąść. - Posadził mnie na fotelu, a tuż obok niego, jakby z powietrza, pojawił się Olivier. Uśmiechnął się do mnie i kucnął, aby znalazł się na podobnej wysokości, co ja. - Aster, kochanie, możemy Ci zrobić kolczyki. Chciałbyś? Ale odpowiedz szczerze. Chcę spełniać Twoje marzenia. Nie musisz się powstrzymywać. - Dlaczego on jest dla mnie taki dobry? Chciałbym się mu odwdzięczyć za to, co dla mnie robi. Leon zdążył wyciągnąć ogromną, przeszkloną walizkę, w której były kolczyki. Różne. Kolorowe. Jednak mój wzrok zatrzymał się na złotych sztyftach, które miały kształt serduszka z różowym diamencikiem. Popatrzyłem na mężczyzn, którzy wydawali się być z siebie bardzo zadowoleni. - Które Ci się podobają, cukiereczku? - Nieśmiało wskazałem na uroczą parę biżuterii. Leon wyjął ją i zaczął przygotowywać igłę i wenflon. - Cukiereczku, obróć główkę i patrz na Oliviera. - Zrobiłem to co kazał mi mężczyzna. Siedziałem spokojnie, nic nie czując. Nawet nie wiedziałem, kiedy igła przebiła mi skórę i w zrobioną dziurkę wsadzono kolczyk. W sumie to się nie dziwię. I tak nie odczuwałem bólu. - Bardzo ładnie. Teraz drugie uszko. - Obróciłem się na fotelu i już po chwili wszystko było skończone. - Jesteś bardzo dzielny, cukiereczku. Zobacz, czy Ci się podoba. - Wyjął całkiem spore lusterko i nakierował nim na moją twarz. Bardzo mi się podobały, one były prześliczne. Miałem trochę czerwone uszy, ale to było normalne. Jeszcze Leon popsikał mi przekłute miejsca specjalnym środkiem dezynfekującym i oczyszczającym, aby łatwiej było zagoić dziurki. Olivier pocałował mnie czule w czoło i wtulił mnie w swoją klatkę piersiową. Zmierzwił mi jeszcze włosy oraz wsadził smoczka do ust. Zeskoczyłem z tego sporego fotela przy małej pomocy mężczyzn i ruszyliśmy w kierunku zaplecza, które swoją drogą miało bardzo przytulny wystrój. Wypiliśmy tam przygotowane przez Leona napoje i przysłuchiwałem się ich rozmowom. Zdaje się, że nie widzieli się przez dłuższy czas. Do późnej godziny jeszcze tam siedzieliśmy. Szczerze, to nie nudziłem się. Olivier włączył mi bajkę i ją po prostu oglądałem. Od czasu do czasu zdarzało mi się przysypiać, a gdy tylko mężczyzna to zauważył, postanowił, że to już odpowiedni czas, by wrócić do domu. Leon oczywiście wszystko zrozumiał i powiedział, że będzie Nas częściej odwiedzał. Uśmiechnąłem się do niego, chowając za Oliviera. On tylko zaśmiał się i kucnął, wyciągając ręce. Chyba chciał, abym go przytulił. Podszedłem do niego pewnie i objąłem jego szyję. Leon wstał ze mną na rękach i obrócił paręnaście razy. Chichotałem razem z nim i chwiejnym krokiem wróciłem to Oliviera. Ten również się zaśmiał i podniósł mnie. Pożegnał się z mężczyzną, a ja mu pomachałem. Udaliśmy się w kierunku samochodu. - Cieszę się, że jesteś już bardziej otwarty, kochanie. Dzielny z Ciebie chłopiec, wiesz? Naprawdę jestem z Ciebie dumny. Pamiętaj, że zawsze masz mnie i możesz mi powiedzieć wszystko. Dobrze, że mam Cię teraz w swoim życiu. - Moje oczy zabłyszczały od kumulujących się w nich łzach. - Aster też jest szczęśliwy. Bardzo. I to wszystko dlatego, że ma najwspanialszego tatusia. - Cicho wyznałem i zobaczyłem małe strużki wody na policzkach Oliviera. Ale nie to przykuło moją uwagę. Na jego twarzy widniał ten piękny uśmiech. Ten, którym zawsze mnie darzył.

Jestem coraz bliżej terminu mojej operacji i ogarnęła mnie ogromna wena twórcza z jakiegoś powodu. Jeśli chcecie ze mną popisać, albo zrobić kolejne pytanka czy coś podobnego (w szpitalu będzie mi się nudzić) to jestem do dyspozycji <333
Buziaczki, pianeczki, ily <3
~Kornel~

I feel love... I'm lovedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz