Rozdział 12

756 40 0
                                    

Mężczyzna niósł mnie do jego sypialni. Kiedy już się tam znaleźliśmy, wyjął z szafki nocnej różowy smoczek. Pokazał mi go na początek. Taki jak mają niemowlaczki. - Kochanie, czy chciałbyś z nim spać? - Dla niego liczyło się moje zdanie. Byłem mu za to niezmiernie wdzięczny. Jestem pewny, że nie zrobi nic wbrew mojej woli. Choć i tak wiem, że nie zrobi mi krzywdy. Troszkę się zarumieniłem. Miałem piętnaście lat, jednak ta propozycja była dla mnie kusząca. Olivier widząc, że nie wiem co powiedzieć, sam zaczął opowiadać. - Aster, kochanie, to nic złego, że chcesz spróbować nosić smoczek. Nie masz się czego obawiać. Tutaj nikt nie będzie Cię oceniał, pamiętaj. - Podał mi przedmiot do rąk. Przez jeszcze króciutki moment na niego patrzyłem, a potem na mężczyznę, który uśmiechnął się czule i pogłaskał mnie po włosach. Szybciutko włożyłem smoczek do ust i zacisnąłem oczy. Olivier pocałował mnie w czoło, oba policzki, nos i cumelek, na co dopiero uniosłem powieki do góry. Wtulił mnie w siebie. - Mój dzielny chłopczyk. - Wyszeptał mi do ucha, na co zapewne się zarumieniłem. Zanim się położyliśmy, dostałem uroczego różowego misia. To drugi raz w życiu, kiedy miałem przytulankę. Pierwszy był, gdy miałem roczek. Był to biały niedźwiadek polarny. Musiałem go oddać temu sadyście w ośrodku, jak tam tylko przybyłem. Płakałem. Dużo płakałem. To była jedyna rzecz, jaką kochałem. Z czasem bardziej sobie radziłem, lecz to dalej było dla mnie nieprzyjemne i smutne. Nawet nie zorientowałem się, że zacząłem płakać. Ten dzień był pełen łez. - Aster, już, wszystko jest dobrze, shhh. Jesteś ze mną. Przypomniało Ci się coś przykrego? - Trafił w dziesiątkę. Wyszeptałem ciche “tak” i opanowałem się. Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem. Było minęło. Teraz zaczynam nowy rozdział w moim życiu. Moi rodzice będą ze mnie dumni. A raczej już są. Szkoda, że ich już nie ma. Ale taka kolej rzeczy. - Już dobrze, kochanie? - Olivier całował mój prawy policzek i trzymał za plecy, głaszcząc je. - Mhm.- Wymruczałem ze słodkim uśmiechem, bo cóż, ciężko mi było mówić ze smoczkiem w ustach. Ten odwzajemnił gest. - To co, Aster? Idziemy do spanka? - Zapytał, podając mi różowy, bardzo mięciutki kocyk. Dałem mu potwierdzający znak głową, na co mężczyzna rozścielił swoje ogromne łóżko. Cały komplet był koloru czarnego, z czerwonymi dodatkami. Wyglądało to bardzo elegancko. Ale skrycie wielbię te różowe rzeczy. Choć wydaje mi się, że Olivier i tak się tego domyślił. Wskoczyłem na łóżko, co spowodowało śmiech u mężczyzny, ale on też opadł na miękki materac i cmoknął mnie w czoło. Zapiął mi jeszcze błyskawicznie łańcuszek ze smoczka do koszulki i ułożył mnie wygodnie. Wtuliłem w siebie kocyk i misia. Czułem się bardzo dobrze. Pomimo różnych rzeczy, które w bólem do mnie wracały. Mam teraz kogoś. Wtuliłem się w Oliviera, który objął mnie, jakby bał się, że ucieknę. - Dobranoc, kochanie. - Pocałował mnie w nos. Uśmiechnąłem się na tę czułość. - Doblanoc. - Nie mówiłem może zbyt wyraźnie, ale przekaz został zrozumiany. Cieszę się. Już nie jestem sam. 

Pisałem dzisiaj sprawdzian z chemii, jezu. Był straszny... No i jeszcze kartkówkę z wosu... A co lepsze, byłem na pobieraniu krwi, wah. Aleee, żyję i mam zamiar kontynuować przez jakiś czas.
No i jeszcze krótkie ogłoszenia duszpasterskie...
Mianowicie możecie mi pisać jakieś pomysły na oneshoty. Zależy mi na tym, bo chcę wiedzieć co mam tworzyć. I pamiętajcie o gwiazdkach pod ostatnim rozdziałem "~~~", bo chcę zrobić ten maraton, a jeszcze nie ma 12 gwiazdeeek ☆
Następny rozdział będzie za 5 gwiazdeczek <3
Buziaczki, pianeczki ily <3
~Kornel~

I feel love... I'm lovedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz