Easter chapter

313 15 24
                                    

Święta się skończyły, a to przecież idealny czas, aby dodać świąteczny rozdział...

Nienawidzę świąt, każdych. Ta cała atmosfera mnie jakoś nie dotyka. Może i większość jest szczęśliwa, ale ja nie jestem. Nie mam zamiaru niszczyć nikomu nastroju czy coś takiego, jednak nie chcę też udawać, że się cieszę. A teraz nadeszła pora na Wielkanoc… Zdecydowanie nie jestem osobą wierzącą i nie mam w planach nią zostawać. Olivier stwierdził, że i tak zakupi jakieś ozdoby i pomaluje jajka. Już widzę siebie malującego po skorupkach… No ale temu wysokiemu osobnikowi nie da się przeciwstawić. Skończyło się na tym, że wspólnie zrobiliśmy pisanki i wsadziliśmy kwiaty do wazonów. Zrobiło się niezwykle wiosennie. Z tego względu, że mężczyzna miał wolne, mogliśmy pozwolić sobie na spanie do południa. - Kochanie. - Olivier szepnął mi do ucha nachylając się nade mną. - Mhm? - Dalej leżałem z zamkniętymi oczami i wtulałem się w poduszkę. - Wiesz, mam wolne, może masz jakieś specjalne życzenia? - Dokładnie wiedziałem o co mu chodzi. Wiem, że mnie kocha i nie robi nic, na co nie mam ochoty, ale nawet niewinne słowa go zdradzają. - W sumie to tak, mam kilka. - Przekręciłem się na drugi bok i schowałem w klatkę piersiową mężczyzny. Ten objął mnie ręką i przeczesał moje włosy. - Czego więc sobie życzy mój książę? - Delikatnie pocałował mnie w skroń. - Chcę, abyś pozwolił mi Cię związać. - Na początku sam uznałem to za głupie, ale pomyślałem, że mogłoby to być całkiem zabawne. Olivier jakby zastygł. Nie wiedział zbytnio jak ma zareagować. - Ale w jaki sposób związać? - Uniósł brew i przyciągnął mnie bliżej siebie. - Tak, byś się nie ruszał. - Uśmiechnąłem się niewinnie wiedząc, że nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Mężczyzna westchnął i przetarł twarz dłońmi. - W porządku. - Prawie udławiłem się własną śliną. Nie dałem po sobie jednak poznać, że jestem w szoku. - Zgadzasz się? - Zapytałem ostatecznie i wstałem zrzucając przy tym koc, który z powrotem położył na łóżku Olivier. - Tak, krzywdy raczej mi tym nie zrobisz, jedyne, co ucierpi to moja duma dominanta. - Zaśmiał się, a ja wraz z nim. Zdawałem sobie sprawę, że jest władczy i nie cierpi ulegać, więc było to jeszcze bardziej satysfakcjonujące. Gdy byliśmy już po śniadaniu wyszliśmy na krótki spacer. Trzymaliśmy się za ręce i wolnym krokiem przemierzaliśmy leśne ścieżki. - Ty naprawdę nie żartowałeś z tym, że chcesz mnie związać, prawda? - Pokręciłem przecząco głową i uśmiechnąłem się słodko. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że na pewno nie będę się nad Tobą znęcać. - Przytuliłem się do boku Oliviera, który szybko złapał mnie i podniósł. - Hej! - Pisnąłem i chwyciłem się mocno szyi mężczyzny. - Powinniśmy już wracać, kochanie. - Zignorował moje sprzeciwy i niósł mnie przez całą drogę powrotną. Dalsza część dnia minęła miło i przyjemnie jak zwykle. Siedziałem z kubkiem herbaty i intensywnie rozmyślałem nad tym, co powinienem dokładnie zrobić. Sięgnąłem po czerwony krawat Oliviera i uśmiechnąłem się do siebie. Miałem idealny pomysł, który chciałem zrealizować. Akurat mężczyzna wyszedł z łazienki z jeszcze wilgotnymi włosami. Wziąłem go za rękę i poprowadziłem do jego gabinetu. - Kochanie, co my tu robimy? - Wskazałem na krzesło, na którym usiadł z widocznym niezrozumieniem na twarzy. Związałem jego nadgarstki tak, aby znajdowały się z tyłu. Założyłem na niego również opaskę, by nie był w stanie widzieć co robię. - Aster? - Głos Oliviera nie przejawiał strachu, a rozśmieszenie i zmieszanie. Położyłem dłonie na uda starszego, a ten wstrzymał oddech. Usiadłem powoli na nim okrakiem i położyłem głowę na jego ramieniu. - Kochanie, co robisz? - Mężczyzna oblizał usta i chciał mnie przytulić, ale zatrzymał go uścisk krawata. Zarzuciłem ręce na jego kark i otarłem mało świadomie. Jęknąłem cicho, prosto do ucha starszego, który się zaśmiał. - Może byś mnie tak odwiązał, Aster? - Od razu się opanowałem. - Czemu? - Dalej przytulałem się do Oliviera. - Bo mógłbym chociażby oddać przytulaska? - Wyszeptał i objął mnie. Wtuliłem się jeszcze mocniej. Ale coś mi nie grało… - Chwila… Uwolniłeś się! - Odepchnąłem od siebie mężczyznę. Wstałem i poszedłem do sypialni po czym udawałem obrażonego. Starszy zapukał trzykrotnie i również pojawił się w pomieszczeniu. - Kochanie, nie bądź zły… - Obróciłem głowę w innym kierunku. - Chciałem Cię tylko przytulić… - Powiedział skruszony i usiadł obok mnie. - Wybaczysz mi? - Kiwnąłem głową potwierdzająco, ale dalej wpatrywałem się w okno. - Mam dać Ci się znowu związać? - Popatrzyłem na Oliviera i zebrałem w głowie myśli. Bycie choć w małym stopniu dominującym albo bardziej kontrolującym mi w ogóle nie wychodzi. Chyba faktycznie lepiej się czuję, gdy to mężczyzna inicjuje czynności. - Wiesz, może nie… Nie nadaję się do tego. - Starszy już chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie powstrzymał się od komentarza. Cmoknął mnie w policzek i przyciągnął do siebie. Szybkim ruchem ściągnął ze mnie koszulkę. - Um, przepraszam? - Zatrzymałem go. - Nie pozwalasz sobie na za dużo, przypadkiem? - Nie wytrzymałem i wybuchnąłem cichym śmiechem. - Czy Ty mnie musisz tak straszyć, kochanie? - Olivier musnął moją rękę swoją dłonią. - Może. Lubię to robić. - Wzruszyłem ramionami. Mężczyzna westchnął i uśmiechnął się lekko. Pocałował mnie zmysłowo w usta i przyszpilił do łóżka związując moje nadgarstki krawatem. - Teraz Twoja kolej, Aster. - Szepnął głębokim głosem, co sprawiło, że zadrżałem. Zsunął ze mnie bokserki i sam pozbawił się swoich. Obróciłem zawstydzony wzrok. - Chcę zobaczyć Twoją twarz, kochanie. - Rozkazał starszy władczym tonem, więc od razu zrobiłem tak jak prosił. - Grzeczny chłopiec. - Zaraz po wypowiedzeniu tych słów wszedł we mnie cały. Jęknąłem odchylając głowę do tyłu. Ślina samowolnie wypływała z moich ust, a łzy spływały w niezwykłej prędkości. Olivier wycierał każdą z nich kciukiem. Nie był delikatny. Ale to właśnie było niesamowite. Coraz szybciej zaczął się we mnie poruszać, co sprawiło, że podrapałem przypadkowo jego plecy. Zacisnąłem zęby i starałem się nie krzyczeć. Po niedługiej chwili doszedł, co chciałem zrobić i ja, ale powstrzymał mnie trzymając mojego penisa. Wtedy rozpłakałem się jeszcze bardziej, próbując się uwolnić. Mężczyzna po kilku sekundach puścił mnie i pozwolił się spełnić. Położyłem głowę na poduszce i wyciągnąłem ręce przed siebie. Olivier przytulił mnie mocno i pocałował każdy element mojej twarzy. - Wszystko w porządku? - Zapytał z troską. - Tak. - Wymruczałem i schowałem głowę w szyi starszego, który pogłaskał mnie i zszedł dłonią na mój kręgosłup. - Kocham Cię. - Powiedział po chwili i pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. - Tak cholernie mocno. - Zarumieniłem się i uśmiechnąłem. Obróciłem twarz w jego stronę. - Też Cię kocham. - Wyszeptałem i pocałowałem krótko w usta. - O wiele mocniej niż sobie wyobrażasz. - W myślach powiedziałem.

Chciałem przeprosić za drobne spóźnienie i jeszcze wprowadzę Was w tą atmosferę świąt... Mam jeszcze w sumie w planach zrobić jakieś małe questions and answers, jeśli chodzi o moją osobę, więc możecie pisać w komentarzach pytania, jeśli macie. Z góry dziękuję i to by było chyba na tyle...
Buziaczki, pianeczki, ily <3
~Kornel~

I feel love... I'm lovedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz