Rozdział 7

974 39 5
                                    

Olivier chciał mnie wprowadzić w małą przestrzeń. Chciał, bym poczuł się mały. I chciał się mną zaopiekować. Tylko dylematem było to, że średnio wiedział, jak zrobić to poprawnie. Dlatego uznał, że zacznie mnie po prostu traktować jak typowego trzylatka. Ale zastanawiał się też nad tym, czy nie powinien mi tego powiedzieć. Żebym był świadomy, co zaraz będzie się dziać. - Kochanie? - Popatrzyłem się w jego błogie tęczówki. - Jak się czujesz? - Zastanowiłem się chwilę. Niby dobrze. - Aster ma się dobrze, proszę Pana. - Odpowiedziałem ledwie sam słysząc siebie. Bałem się. - To w porządku, kochanie. Może pójdziemy się wykąpać, hm? Wydaje mi się, że może nam się to przydać. A dodatkowo opatrzę Ci ranę. Dobrze? - Nigdy nikt się mną tak nie opiekował. Przeważnie sam sobie polewałem rany wodą utlenioną lub spirytusem. Nie czułem pieczenia. Inni je czuli. Czy byłem gorszy? - M-Mhm. - Wymruczałem pod nosem i odwróciłem wzrok. Nie chciałem po tym wszystkim patrzeć w jego oczy. On był dobry, a ja? - Kochanie, spójrz na mnie. - Przyłożył swoje długie palce do mojej twarzy i zgrabnie ją odwrócił. Tak, że widziałem go teraz idealnie. W idealnym świetle. - Tak lepiej. - Uśmiechnął się miło, na co poczułem, jak w moim brzuchu robi się przyjemnie ciepło. Pierwszy raz ktoś w ten sposób na mnie oddziaływał. Uniosłem się z jego kolan i stanąłem przed nim, średnio wiedząc, co robić. On niedługo po mnie również się podniósł. I chwycił za rękę. Trzymał mnie. Kierowaliśmy się w stronę schodów na piętro. Powoli przekraczaliśmy stopień po stopniu. Dotarliśmy do łazienki, która była utrzymana w kolorach czerń-biel. Jak z resztą wszystkie pomieszczenia, które do tej pory widziałem. Zaczął nalewać wody do przeogromnej wanny, dolewając przy tym różowego płynu. Zaczęły tworzyć się bąbelki i piana, a pomieszczenie wypełniło się malinowym zapachem. Olivier spojrzał na mnie. a ja uśmiechałem się szczerze. Brzmi absurdalnie. Lecz to było silniejsze. Ponownie uczucia wygrały walkę ze mną samym. Czy to czas, by się poddać? Uwierzyć w istniejące szczęście?

W końcu upragniony koniec tygodniaaa. Dzisiaj czuję się całkiem dobrze jeśli chodzi o samopoczucie psychiczne, więc dam wam jeszcze jeden rozdział ^^. A u Was co tam?
Buziaczki, pianeczki, ily <3
~Kornel~

I feel love... I'm lovedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz