23

1.6K 53 9
                                    

- Siorka, bo się spóźnimy! - pośpiesza mnie Conor z przedpokoju. Pakuję właśnie do plecaka ostatnie rzeczy, bo po ognisku wybieram się do Cassy, której obiecałam nocowanie za ostatnie "zniknięcie" z imprezy. Oczywiście wymyśliłam, że byłam zmęczona i jak wróciłam do domu, to poszłam od razu spać. Przecież nie powiem jej prawdy. Nie mam za bardzo ochoty na całe to nocowanie, ale uznałam, że ucieszy to dziewczynę po zerwaniu z Topperem, chociaż z tego co wiem, to ma już kogoś nowego na oku. Klasyczna Cassy.

- Już biegnę! - odkrzyknęłam i zarzuciłam plecak na ramię. Conor obiecał mi podwózkę, co mi pasowało. Mam na sobie lekką zwiewną sukienkę. Jest to jedyna sukienka która jestem w stanie nosić i czuć się komfortowo jednocześnie, ponieważ nie jest obcisła, przez co nie muszę się w niej kisić i jest bardzo wygodna. 

Zbiegłam na dół i od razu wsiedliśmy do auta, bo już byliśmy lekko spóźnieni, a mnie nie może ominąć film.  Po około 15 minutach dojechaliśmy i film właśnie się zaczynał. Wspaniale, w samą porę. Wzrokiem wypatrzyłam gdzie siedzi Cassy. Zauważyłam dziewczynę, ale niestety obok niej nie było już żadnych wolnych miejsc, a Conor poszedł już w swoją stronę. Uznałam, że usiądę gdzieś z boku. Znalazłam idealne miejsce. Usiadłam i zaczęłam pochłaniać obraz z płachty.

Film strasznie mnie pochłonął. Fabuła była tak wciągająca, że oglądałam go bez odrywania wzroku. Jednak w pewnym momencie coś zaczęło mi śmierdzieć. Już po chwili zauważyłam dym wydostający się gdzieś zza ekranu. Ludzie również zaczęli to zauważać, wstając po kolei. Dym szybko zaczął przeradzać się w ogień, który zaczął pochłaniać płachtę. Wszyscy panikowali, krzyczeli i zaczęli uciekać. Wszystko działo się tak szybko. 

Stałam jak wryta do momentu, w którym nie usłyszałam czyjegoś krzyku dobiegającego zza ekranu :

- Zostaw go, Rafe! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Instynktownie, słysząc imię wypowiedziane z jej ust, pobiegłam w tamtą stronę. 

To, co tam zobaczyłam, totalnie wybiło mnie z rytmu. Topper z Kielce brali udział w bójce z jakimiś chłopakami, a Rafe bił się na ziemi z jakimś blondynem. Z boku stała jakaś dziewczyna, która płakała i krzyczała w ich stronę, żeby ich zostawili. Podbiegłam do Rafe'a.

- Rafe! - zdążyłam krzyknąć zanim poczułam silny ból w okolicy brzucha. Rafe biorąc zamach, cofnął łokieć, który z całej siły uderzył we mnie. Złapałam się za brzuch i odeszłam kilka kroków w tył, przewracając się. Ból był niemiłosierny, nie wiedziałam co dzieję się wokół mnie. Zanotowałam tylko, że Rafe mnie zauważył. 

- Spadajmy stąd! - krzyknął Topper. Rafe wziął mnie na ręce, bo obecnie nie kontaktowałam. Jedyne co zauważyłam, to blondyna, który mimo obrażeń próbował wstać i uciekać, bo ekran płonął prawie już cały. Moje powieki stały się jakieś ciężkie, więc po prostu je zamknęłam.

Obudziłam się i zarejestrowałam, że znajduję się w aucie. Moje wszystkie mięśnie się napięły i natychmiast się wyprostowałam . Skrzywiłam się czując piekący ból w okolicach brzucha. 

- Nie wykonuj gwałtownych ruchów, bo będzie bardziej boleć. - odezwał się Rafe zza kierownicy. Dopiero teraz go zauważyłam. Przypomniałam sobie dzisiejsze wydarzenia i moja twarz przybrała zielony kolor. 

- Nie bolałoby, gdybyś nie pobił tego chłopaka. - fuknęłam. - Czemu to zrobiłeś? 

- Nie bolałoby, gdybyś nie wtykała nosa w nie swoje sprawy. - odpowiedział. A więc tak się bawimy. 

- Po co go pobiłeś? - dociekałam prawdy. W końcu należy mi się, ja też na tym ucierpiałam. 

- Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. - zbywał mnie. Odpięłam pas i otworzyłam drzwi. Chłopak natychmiast zahamował i spojrzał w moją stronę zirytowany. 

- Co ty robisz? - zapytał. Wysiadłam z auta, ignorując ból. Trzasnęłam drzwiami i zaczęłam kierować się pieszo na wprost. Znajdowaliśmy się na jakiejś drodze, wydawało mi się, że nie daleko jest jakaś stacja benzynowa. Przejdę się kawałek. 

Rafe podjechał autem i jechał powoli, otwierając okno od strony pasażera.

- Możesz wsiąść do tego jebanego auta? - słyszałam w jego głosie zirytowanie. Nie obchodzi mnie. Nie zamierzam z nim nigdzie jechać. - Kurwa.

Zatrzymał się i wysiadł. Podszedł do mnie i powiedział :

- Czy możesz wsiąść łaskawie do tego samochodu? Bo tracę powoli cierpliwość. - już się boję. Prychnęłam. 

- Nigdzie z tobą nie jadę, dopóki mi nie wyjaśnisz, czemu skatowałeś tego chłopaka. - skrzyżowałam ręce. Toczyliśmy walkę na spojrzenia. Chłopak westchnął.

- Dobra, ale wsiądź. - uśmiechnęłam się zwycięsko i wsiadłam do auta. - Musisz być taka uparta. 

Mruknęłam ciche "tak" i zapięłam pasy. 

Friends don't look at friends that way ~ Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz