- Co dzisiaj zakładasz? - zapytała Cassy siedząca po turecku na moim puchowym dywanie.
- Hm? - przerwałam czytanie mojej ulubionej książki i odwróciłam się w stronę przyjaciółki.
- No co zakładasz dzisiaj na kolację z Cameronami?
- Aaaaaa. - totalnie o niej zapomniałam - Nie wiem. Nie chcę tam w ogóle iść więc pewnie coś zwykłego. Nie zamierzam się starać.
- No ale wiesz, dzisiaj wyjątkowo będzie tam też młody Cameron. - poruszyła sugestywnie brwiami.
- Odpuść Cas, wiesz że go nienawidzę. - wiedziałam przecież że tam będzie.
- Tak wiem, ale właściwie czemu? Czy ty widziałaś jak on wygląda? - oczywiście że widziałam.
- Stara sprawa, nie chcę mi się o tym gadać. Mów lepiej jak tam z Topperem sprawy się toczą. - zapytałam przyjaciółki próbując zmienić temat.
- Wiesz, nie układa nam się ostatnio....
Zaczęłam czytać z powrotem moją książkę udając że słucham monologu Cassy. W pewnym momencie przestałam również czytać książkę, bo zaczęłam myśleć o dzisiejszej kolacji.
Moi rodzice prowadzą jakieś interesy z Wardem Cameronem przez co około co miesiąc musimy schodzić się na głupie kolację. Nigdy nie pojawiał się na nich Rafe, aż do dziś. Oczywiście pierwszą osobą od której się o tym dowiedziałam był mój ukochany braciszek, jego najlepszy przyjaciel.
- Wychodzimy za godzinę. - o wilku mowa.
Przed państwem, największy głupek jakiego znam, czyli mój brat.
- Wiem. - odpowiedziałam i gapiłam się na niego bo nie wiedziałam po co on tam jeszcze stoi.
- Zamierzasz iść tak? - zapytał, po czym parsknął śmiechem.
- Odczep się Conor. - powiedziałam.
Conor jeszcze chwilę się gapił na mnie i Cassy, po czym wyszedł z mojego pokoju.
- To ja się już chyba będę zbierać. - powiedziała dziewczyna, wstając i zbierając swoje rzeczy.
Machnęłam głową i powiedziałam ciche "pa".
Odkręciłam się na moim stołku dookoła swojej osi i uznałam że przebiorę się już, a resztę czasu poświęcę na serial.
Wybrałam sobie czarne dżinsy i zwykła biała koszulkę z nadrukiem uśmiechniętej ośmiorniczki. Tak, mam 17 lat i uwielbiam śmieszne wzorki na koszulkach. Kiedy się przebrałam, usiadłam sobie w salonie z zamiarem spokojnego oglądania serialu. Moją czynność przerwała moja mama wchodząca do pomieszczenia.
- Dziecko, chyba tak nie idziesz? - otworzyła na mnie szerzej oczy, jakby oczywiste było to że jeszcze się nie przebrałam na kolację.
- Idę. A co złego jest w moim ubiorze?
- Przyniesiesz wstyd całej rodzinie, zaraz ci wybiorę jakąś moją ładną sukienkę.
Tylko to nie. Wyłączyłam serial i poszłam za mama chociaż żeby wybrać sobie sama sukienkę.
- Weź tą. - powiedziała moja mama, po czym wręczyła mi obcisła długa czerwona sukienkę z długimi rękawami.
- Nie włożę tego.
- Nie mam czasu na szukanie innej, trzeba było przyjść wcześniej. Zakładasz tą i koniec kropka.
Westchnęłam bo wiedziałam że kłótnia z moją mamą nic nie wskóra. Wyszłam do pokoju aby się przebrać. Nie wyglądała źle ale nie będę się czuła komfortowo w takiej sukience. Wyszłam z pokoju i poszłam do garderoby mamy aby pokazać jej jak w niej wyglądam.
- No i pięknie. - skomentowała, po czym się uśmiechnęła - Dam ci jeszcze moja jakąś biżuterię. Pomalowałaś się chociaż trochę?
- Mamo nie przesadzaj. - ona wie że nie lubię się stroić, a mimo tego nadal to robi.
Wybrałam sobie kolczyki z ledwo widocznymi słoniami i uznałam że jestem gotowa.
- Wychodzimy zaraz więc się nie rozsiadaj nawet. - powiedziała po czym wyszła z garderoby i zaczęła schodzić na dół.
Uznałam że zrobię zdjęcie i wyślę Cassy jak wyglądam.
Do Cassy
wysłano zdjęcie
Patrz w co mnie ubrała mama☠️☠️☠️
Od Cassy
Wow ale z ciebie laska Daisy😇😇🤪🤪
Do Cassy
Daj spokój
Będę teraz musiała w niej siedzieć cały wieczór
Umrę w tej sukienkę
Od Cassy
Nie przesadzaj
Dla wyglądu trzeba trochę pocierpieć
Zablokowałam telefon i schowałam go do szafki w biurku bo nie zamierzałam zabierać go ze sobą na kolację.
- Wychodzimy! - krzyknęła moja mama z dołu.
No to zaczynamy...
Jezu przepraszam że jeden dzień opóźnienia, ale jestem na wycieczce 😭
CZYTASZ
Friends don't look at friends that way ~ Rafe Cameron
RomanceMoje życie w Outer Banks toczyło się normalnie, dopóki on nie przypomniał sobie o moim istnieniu i nie wywrócił mojego świata do góry nogami.