Nie pamiętam dokładnie jak trafiłam do domu, ale obudziłam się o jedenastej. Doskwiera mi okropny ból głowy. Dzisiejszy dzień mam zamiar przeleżeć.
Oglądałam właśnie Jane the virgin, kiedy dostałam powiadomienie :
Od Nico :
Cześć
jakieś plany dzisiaj?
Do Nico :
nic konkretnego
Od Nico :
Masz ochotę się spotkać?
Do Nico :
tak
możemy iść do parku?
Jak już miałam się z nim spotkać, to żaden alkohol dzisiaj. Umówiłam się z Nico, za dwie godzinki dopiero, więc mam czas jeszcze poleżeć. Muszę się przygotować, bo zamierzam dzisiaj powiedzieć chłopakowi, że nie patrzę na niego inaczej, niż tylko jak na przyjaciela.
Nawet nie wiem kiedy zleciał mi ten czas. Wstałam ciężko i pomaszerowałam do pokoju po telefon, przed moim pokojem spotkałam wychodzącego Conora z swojego. Biłam się z myślą, żeby zapytać go o to gdzie podziewa się Rafe. Przegrałam jednak tą walkę :
- Conor. - wydusiłam, obracając się, widząc zdziwienie chłopaka, że się do niego odezwałam, a nie zignorowałam. - Głupie pytanie, ale wiesz może gdzie jest Rafe?
Chłopak zastanawiał się chwilę i nie wiem czy nad tym, że o to pytam, czy nad tym, gdzie jest.
- U jakiegoś kolegi. - odpowiedział z zmieszaną miną. - Ale czemu pytasz? I czemu cię to interesuje?
No i co ja mam mu teraz powiedzieć? Może nie wybrałam najlepszej opcji, ale na nic innego nie wpadłam. Zignorowałam pytanie chłopaka i po prostu weszłam do pokoju. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju, kierując się do wyjścia. Miałam już chwytać za klamkę, ale wtedy mój nadgarstek złapała czyjaś ręka.
Pierwszą myślą był Conor, ale kiedy spojrzałam w górę, doznałam szoku. Przede mną stoi Rafe Cameron w własnej osobie. Co on tu robi do jasnej anielki?
- Co ty tu robisz? - wypaliłam, bo to jedyne co byłam w stanie powiedzieć.
- Przyszedłem cię odwiedzić. - odpowiedział z uśmiechem. Ja mam zwidy? Czuję się jakbym oszalała. Przede mną stoi Rafe i mówi, że przyszedł mnie odwiedzić. Boże, daj mi siły.
- Mnie, czy Conora? - zadałam zasadnicze pytanie. Wtedy przypomniało mi się, że chłopak nadal trzyma mój nadgarstek, więc zabrałam rękę, bo poczułam się nieswojo.
- Ciebie, Conor przed chwilą wyszedł. - przełknęłam ślinę, na słowa chłopaka. Czyli jestem sama w domu z Rafem, który jeszcze tak niedawno prawie zrobił mi krzywdę. Wspaniale.
- A po co? - zapytałam, patrząc zielone tęczówki bruneta. Chłopak chyba bierze udział w jakiś zawodach na utrzymywanie kontaktu wzrokowego, bo nie opuszcza go z moich oczu ani na sekundę. W końcu ja postanawiam to zrobić. Stałam tak, oczekując na odpowiedź.
- A tak jakoś. Myślałem o tobie trochę. - przyznał. Naćpany? Nie wygląda. Na pijanego też nie. Co on opowiada?
- Rafe, po co mi to mówisz? - zapytałam, nie patrząc na niego. Nie potrafię. Nie potrafię, zapomnieć przeszłości. Nie potrafię zapomnieć o tym, co kiedyś się stało.
- No bo to prawda. - odpowiedział, starając się szukać kontaktu wzrokowego. - Proszę, Daisy, czy możemy pogadać jak na normalnych ludzi przystało?
Prychnęłam kpiąco. Teraz mu się zebrało na gadkę.
- Rafe, chyba sobie robisz jaja w tym momencie. - spojrzałam na chłopaka pogardliwie. - Teraz chcesz rozmawiać jak normalni ludzie? Kiedyś nie byłeś taki rozmowny.
Chłopak skrzywił się. Nie dziwię mu się, sama nie lubię wracać do tego momentu z mojej przeszłości. Jednak chłopak mnie wyprowadza dzisiaj z równowagi.
- Proszę cię tylko o jedną rozmowę. - spojrzał na mnie błagalnie.
- Nie rozmawiam z ćpunami. - fuknęłam i miałam ochotę palnąć się w czoło. Rafe wie, że nie chce wracać do tego tematu. Jebać Rafe'a. Zasługuje na to.
Chłopak odchrząknął i minął mnie, otwierając drzwi i wychodząc. Nie obyło się też bez trzaśnięcia drzwiami. Może jednak pomaganie mu to nie dobry pomysł.
Wesołych walentynek kochani❤️🔥❤️🔥
CZYTASZ
Friends don't look at friends that way ~ Rafe Cameron
RomanceMoje życie w Outer Banks toczyło się normalnie, dopóki on nie przypomniał sobie o moim istnieniu i nie wywrócił mojego świata do góry nogami.