29

1.5K 44 6
                                    

- Czego chcesz? - zapytałam Conora, któremu brwi wystrzeliły do góry. Chciałam to załatwić jak najszybciej. W końcu nie chciałabym, żeby Rafe mi się tam udusił. Usiadłam na krześle od biurka i starałam się zachowywać normalnie. 

- Czemu tak nie miło? Przychodzę pokojowo. - uniósł ręce góry. Czyli już wiem, że czegoś potrzebuje. - Jest taka sprawa. Mianowicie, rodzice wracają dzisiaj wieczorem, a ja tak jakby lekko zarysowałem lekko ich auto z boku.

- Przecież ty już jesteś uziemiony chyba do końca roku. - powiedziałam. Moi rodzice są strasznie sfiksowani na punkcie ich samochodów. Nie wiem skąd taka obsesja. Jeżeli widzą jedną ryskę, to od razu jadą, żeby ją zakryć. - Nie będę się w to mieszać, bo jeszcze ja na tym ucierpię. 

- Kurwa. - westchnął. - Co ja mam teraz zrobić? Jest niedziela, wszystko jest pozamykane. 

- Nie mój problem. - uśmiechnęłam się. Conor mnie przedrzeźnił i już miał wychodzić, ale z szafy dobiegł jakiś dziwny dźwięk. Mina zrzedła mi od razu.

- Co ty masz tam szczury? - zapytał ironicznie. Już miał podejść ją otworzyć, ale byłam szybsza i oparłam się o jej drzwiczki. 

- Jest tam straszny bałagan. - próbowałam go przekonać. - Nie otwieraj, bo wszystko wyleci i będę miała więcej bałaganu. 

Byłam ciekawa co zrobi. Kiedy byłam już prawie pewna, że otworzy szafę, ten po prostu machnął ręką i wyszedł z mojego pokoju. Odetchnęłam. Miałam szczęście, Conor jest strasznym złośliwcem, więc pewnie by ją otwarł. Ale na mój plus tego nie zrobił.

Od razu otwarłam drzwi od szafy, a z niej jak najszybciej wyskoczył Rafe. 

- Boże, myślałem że nie wytrzymam już tam więcej i wyjdę. - przetarł czoło ręką. Zaczęłam się śmiać. Cała ta sytuacja byłam poniekąd zabawna. 

- Dobra, lepiej żebyś się zbierał, bo nie wiem co ten głupek jeszcze wymyśli. - powiedziałam. Nie mam zamiaru znowu chować Rafe'a po szafach. 

- Już mnie wyrzucasz? - uśmiechnął się prowokującą. Podszedł bliżej i złapał mnie za podbródek, który uniósł do góry. Spojrzeliśmy sobie w oczy i złączyliśmy nasze usta. Czułam jak moje nogi zamieniają się w watę. Mięknę przez tego chłopaka. Złapałam go za policzka. Napawałam się każdą chwilą. Cudownie jest czuć jego miękkie usta na moich. Oderwałam się w końcu od niego. 

- Gdybym nie musiała, to bym tego nie robiła. - powiedziałam szczerze. Nie chciałam, żeby chłopak już szedł, ale z każdą chwilą, coraz bardziej obawiałam się, że Conor wpadnie mi do pokoju, jak w jego zwyczaju. Rafe dał mi krótkiego całusa i puścił moje ręce. 

- Uważaj, żeby nie spotkać Conora jak będziesz wychodził. - powiedziałam. Chłopak posłał mi buziaka i ostatni raz na mnie spojrzał, wychodząc cicho z mojego pokoju. Usiadłam na łóżku po turecku i westchnęłam. Złapałam się za głowę i uśmiechnęłam się sama do siebie. Co ten chłopak ze mną robi?


Siedziałam właśnie w salonie, przeglądając koncerty fortepianowe zaplanowane na resztę roku. W tle leciał jakiś program o zwierzętach. Planowałam, kiedy mogę wyjechać na jeden z koncertów moich marzeń. Bilety będą dostępne od jutra od godziny siódmej rano. Muszę wstać i od razu je zakupić, ponieważ wychodzą już po piętnastu minutach. 

Usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. Conor siedzi w swoim pokoju, co oznacza że rodzice wrócili. Podniosłam się do siadu i zauważyłam roześmianą dwójkę wchodzącą do salonu z walizkami. 

- Cześć, kochanie. - przywitała się i pocałowała mnie w policzek. Miło patrzeć na szczęśliwych rodziców. 

- Hej, skarbie. - przytulił mnie tata na powitanie. 

- A więc jak było? - zapytałam i udaliśmy się do salonu, w którym mi opowiedzieli wszystkie szczegóły ich wyjazdu. O tym, że pili wodę z kokosu codziennie i jak byli na plaży i nagle rozpętała się burza i musieli schronić się w prowizorycznym barku. Wszystkiego słuchałam z bananem na twarzy. Zasługiwali na ten wypoczynek. Mimo tego, że nie są idealni, to zasługują na to co najlepsze.

- Ale dosyć o wakacjach, bo musimy teraz wrócić do biznesów. - odezwała się mama. - Jutro czeka nas kolacja z Cameronami.

Otwarłam szerzej oczy. To może być ciekawe. Powiedziałam, że jestem już zmęczona i pójdę do pokoju. W końcu był już dosyć późny wieczór. Weszłam na górę i sięgnęłam po telefon. 

Do Rafe :

Jutro się zobaczymy na kolacji biznesowej

Tęsknie

Odpowiedź przyszła niemal natychmiast

Od Rafe :

Ja za tobą też, słońce

Nie podoba mi się wizja kolacji z naszymi rodzicami

ale cieszę się że cię zobaczę

Do Rafe :

Ja też

Jestem zmęczona, idę spać

Od Rafe :

słodkich snów

kocham cię

Do Rafe :

Ja cię też

dobranoc

Od Rafe :

Dobranoc

Czytając później moje napisane rozdziały, czuję potrzebę posiadania swojego Rafe'a🫶🫠

Friends don't look at friends that way ~ Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz