A więc to się naprawdę dzieję. Jutro rano już mnie tu nie będzie. Służba pakuję właśnie nasze ostatnie walizki do samochodów. W nocy mamy samolot.
Przeprowadzamy się do Londynu. Trochę o nim poczytałam. Pogoda do dupy, ale ludzie tam są całkiem nie najgorsi. Podobno. Teraz w sumie jest mi trochę obojętne. Nic mnie tutaj już nie trzyma. No może szkoła, ale mam już tam wszystko załatwione. Będę chodziła do najlepszej muzycznej szkoły w Londynie. W sumie trochę mnie to ekscytuję.
Uznałam, że przejdę się ten ostatni raz po naszych plażach. Przeszłam do przedpokoju i założyłam japonki.
- Wychodzę! - krzyknęłam do mamy, która rozmawiała z kimś przez telefon i załatwiała ostatnie sprawy. Kiwnęłam głową i poprawiła swoje okulary, które zjeżdżały jej z nosa.
Otworzyłam drzwi i wyszłam wzdychając udałam się w kierunku plaży. Po chwili, czując już piasek pod moimi stopami, ściągnęłam obuwie i niosłam je w dłoni, idąc wzdłuż wody. Napawałam się zachodzącym już słońcem. To jest coś, za czym definitywnie będę tęsknić. Lekki wiatr sprawiał, że moje włosy latały we wszystkie strony. Ale mi to nie przeszkadzało.
Po dłuższym chodzeniu, natrafiłam na jakąś imprezę. Nie wiem kto ją organizował, ale było mnóstwo kolorowych światełek, alkoholu i muzyki. Już chciałam zawracać, dopóki nie usłyszałam mojego imienia zza moich pleców.
- Daisy? - usłyszałam niepewny głos i obróciłam się za siebie. Ujrzałam tam chłopaka, na którego półtora tygodnia się jeszcze rzuciła z czułością, a teraz miałam ochotę żeby cierpiał. Cierpiał tak jak ja.
- Czego chcesz? - zapytałam chłodno. Nie zasługiwał na moją sympatię. Nie po tym co zrobił. Zaczęłam bawić się nerwowo rąbkiem bluzy. Jego obecność jednak nadal na mnie działa. Ale nie dam tego po sobie poznać.
- Chciałem powiedzieć, że...
- Nie obchodzi mnie co masz mi do powiedzenia. - przerwałam mu. Stałam tam z największą obojętnością jaką potrafiłam. Miałam już obrócić się na pięcie i odejść, ale chłopak złapał mnie za ramię, powodując że się zatrzymałam. - Możesz mnie puścić?
- Chciałem powiedzieć, że będę za tobą tęsknić. Chciałem się pożegnać. - spuścił głowę na dół. Wyrwałam się z jego uścisku i zacisnęłam szczękę.
- Nie zasługujesz na moje pożegnanie, Rafe. Nie zasługujesz nawet na to, żebym z tobą rozmawiała.
- Wiem. - westchnął szatyn. - Proszę cię tylko o to, żebyś na te kilka sekund zapomniała o tym wszystkim co się stało. Kurwa, wyjeżdżasz do pieprzonej Anglii. Wyjedziesz bez pożegnania?
Przegryzłam wargę. Biłam się z myślą. Jedna moja strona chciała go zostawić i powiedzieć mu, że jest nic nie wart, ale druga strona pragnęła wtulić się w jego ramiona.
Chuj z tym, i tak wyjeżdżam i to nie będzie się liczyło.
Podeszłam do chłopaka i patrząc w jego oczy złączyłam nasze usta. Szatyn oddał niepewnie pocałunek. Zamknęłam oczy i złapałam go za włosy, przyciągając jego twarz bliżej mojej.
Tęskniłam za jego dotykiem. Za jego sposobem bycia. Za całym nim. Jednocześnie kocham go i nienawidzę. Jest to popieprzone.
Oderwaliśmy się od siebie i wtuliłam się w jego ramiona. Rafe zacisnął ręce na moich plecach.
- Przepraszam, Daisy... - zaczął, ale go uciszyłam.
- Nie chcę tego słyszeć, Rafe. To już bez znaczenia. To jest nasz koniec. - głos drżał mi niemiłosiernie. - Nie jestem w stanie więcej podnosić cię z dna. Nie mogę ci więcej pomagać z twoim uzależnieniem, tym bardziej na odległość.
- Pokazałeś mi, co to znaczy kochać. Dbałeś o mnie jak tylko mogłeś, wiem o tym. - oderwałam się od niego i utknęłam wzrokiem gdzieś nad wodą. - Ale to było za mało. Nie chcę żebyśmy tkwili z niezdrowym związku nad odległość. Musimy nauczyć się żyć bez siebie. Już na zawsze będę cię kochała.
- Ja ciebie też. - skitował szatyn. Spojrzał na mnie załamanym wzrokiem. Prawda boli, co?
- Muszę już iść. - powiedziałam niepewnie. Nie chciałam tego momentu. Ale on musiał nadejść. Spojrzałam jeszcze raz w jego niebieskie tęczówki, których tak bardzo będzie mi brakowało. Naprawdę nie sądziłam, że nasza historia się tak zakończy. Nie chciałam, żeby nasza historia się tak skończyła. Ale on musi mi pozwolić odejść. Cieszę się, że to rozumie.
- Żegnaj, Daisy. - powiedział smutno. Przymknęłam oczy i przekręciłam głowę lekko w bok. Westchnęłam.
- Żegnaj, Rafe. - powiedziałam, po czym obróciłam się i odeszłam w kierunku domu, zaczynając szlochać cicho pod nosem.
Już na zawsze będę cię kochała, Rafie Cameronie.
KONIEC
Co mam powiedzieć kochani. Mamy to. Jest to już koniec pierwszej części opowieści o Rafie i Daisy. Tym samym jest to moja pierwsza książka która skończyłam.
Wiem, że nie jest ona idealna. Zawiera ona dużo błędów interpunkcyjnych, językowych i logicznych. Ale uczę się, po to, aby kiedyś pisać lepiej.
Dziękuje za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze, jesteście wspaniali, naprawdę. Dam wam radę.
Nie poddawajcie się. Serio. Jeżeli ktoś wam powie, że coś jest niemożliwe, udowodnij, że jest. Nie dla tego kogoś. Dla samego siebie. Może wam się to wydawać głupie, że mówi to jakiś random z neta z 16K wyświetleń, gdzie inne mają po setki tysięcy. Dla mnie jest to i tak sukces. Nigdy bym nawet nie pomyślała, że osiągnę coś takiego.
A jeżeli myślicie, że to koniec historii Daisy i Rafe, to jesteście w ogromnym błędzie. Za niedługo pojawi się druga część ich opowieści! Tak jest! Druga książka o tej dwójce. A więc nie złośćcie się o te zakończenie. Bo to nie jest ich koniec. Być może Daisy się tak wydaję, ale tak nie jest. Obiecuję.
Czekają mnie teraz egzaminy 8klasity oraz wycieczka moich marzeń, na którą czekałam bardzo długo, także musicie trochę poczekać. Wierzę w was, że dacie radę. Myślę, że w połowie czerwca, powinna się pojawić.
Stay tuned i pamiętajcie, że
miłość rośnie wokół nas.
tosia
CZYTASZ
Friends don't look at friends that way ~ Rafe Cameron
RomansaMoje życie w Outer Banks toczyło się normalnie, dopóki on nie przypomniał sobie o moim istnieniu i nie wywrócił mojego świata do góry nogami.