2

4.5K 96 48
                                    

Nie musieliśmy jechać samochodem bo Cameronowie mają dom zaraz obok nas, ale oczywiście rodzice chcieli pochwalić się kupnem swojego nowego samochodu i musieliśmy te 300 metrów przejechać.

- Wiecie jak macie się zachowywać, w szczególności ty, Daisy. - powiedziała moja mama wychodząc z samochodu. Odburknęłam cichym "jasne" i wyszłam. 

Moja mama nie miała na myśli tego że robiłam wcześniej jakieś dziwne akcję, tylko żeby nie było w miarę widać jak bardzo nie chcę tam być. 

- Co siostra, nie chcę się huh? - zapytał Conor z durnowatym uśmieszkiem. - Na twoje pocieszenie też mi się nie chcę tam iść.

- Ta, tylko ty możesz pogadać sobie chociaż z twoim kolegą. - miałam na myśli oczywiście rafe'a, ale nie wypowiadam jego imienia na głos. 

- Ty za to możesz poplotkować z Sarah o jakiś ciuchach czy czymś tam.

- Chyba zapomniałeś z kim rozmawiasz. - to nie tak że jestem jakąś chłopczycą, po prostu nigdy nie interesowały mnie bezsensowne gadki o makijażu i tych sprawach.

- W sumie racja. - powiedział cichy bo otworzyły się drzwi i nie stał tam nikt inny jak Ward Cameron. 

Najbogatszy człowiek tejże wyspy. Nic do niego nie ma, w sumie kiedyś był dla mnie miły. Ale od kiedy nie trzymam się z jego dziećmi, rzadko z nim rozmawiam. 

- Witajcie. - powiedział po czym uścisnął dłoń mojego ojca a następnie mamy.

- Daisy, jak ja cię dawno nie widziałem. Co u ciebie słychać? - zapytał się mnie. To nie tak że widzieliśmy się jakiś miesiąc temu, co zupełnie wystarczało. 

- Wszystko w porządku, dziękuję. - odpowiedziałam typowo i starałam się uśmiechać. Uznałam że nie ma stać jak kołek i udałam się do środka. Zaraz za mną szedł mój brat no i gospodarz całego tego spotkania. 

- Usiądźcie oczywiście gdzie chcecie, pójdę zobaczyć do kuchni jak idzie Rose. - powiedział po czym udał się do kuchni. 

Nigdy nie lubiłam Rose, ale ona chyba mnie też. Zawsze zadawała mi jakieś dziwne pytania i patrzała na mnie wrogim spojrzeniem. Nie wiem z czego to wynikało ale nie zaprzątywałam sobie tym głowy. Spojrzałam w stronę stołu zastanawiając się gdzie usiąść.

Najchętniej usiadłam obok mamy, ale obok jest już zajęte miejsce przez Rose. Obok niej siedzi Sarah i Whezzy. Na przeciwko mamy siedzi zawsze Ward, obok mój tata, a później siedzi mój brat i Rafe. Czyli pozostaję mi usiąść na przeciwko niego, wspaniale. Chociaż usiądę obok Whezzie która wydaję się być tutaj najlepszym towarzystwem. 

Kiedy odsuwałam krzesło to czułam na sobie wzrok osoby siedzącej na przeciwko mnie, ale zignorowałam to. Usiadłam i zaczęłam rozmawiać z Whezzie, dopóki nie przerwał nam Ward wchodząc do pokoju z Rose z jakimś jedzeniem. 

- Mam nadzieję że będzie wam smakować. - powiedziała Rose. 

- Na pewno. - powiedział Ward i pocałował ją w policzek, po czym usiadł i zaczął rozmawiać z moimi rodzicami. 

Zjadłam trochę jedzenia które przygotowała Rose. Było bardzo dobre ale nie miałam za bardzo apetytu. Whezzy rozmawiała z swoją siostrą więc nie miałam za bardzo co robić. Z nudów spojrzałam ukradkiem na chłopaka siedzącego na przeciwko mnie. Wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały co musiało oznaczać że już wcześniej na mnie patrzał. Oczywiście od razu odwróciłam wzrok. Odchrząknęłam i powiedziałam cicho w stronę rodziców starając się im nie przeszkadzać za bardzo :

- Muszę iść do toalety. - wstałam i zasunęłam krzesło.

- Nie wiesz pewnie gdzie jest. - powiedziała Ward. No tak, w sumie tego nie przemyślałam. - Rafe możesz iść z Daisy, jej pokazać gdzie jest łazienka.

- Ale nie ma takiej potrzeby, po prostu niech mi pan powie gdzie się znajduję. - zaczęłam panikować, ale nie chciałam żeby zauważyli że coś nie gra.

- Wydaję mi się że Rafe nie będzie miał z tym problemu. - odpowiedział. - Prawda Rafe?

Popatrzyłam teraz w stronę bruneta patrząc na niego z największą obojętnością jaką potrafiłam.

- Tak, nie będzie problemu. - powiedział po czym wstał i zaczął iść przez korytarz. Chwilę tak stałam ale później ruszyłam za nim bo uznałam że podejrzane byłoby to gdybym nagle przestała mieć potrzebę i po prostu usiadła z powrotem. 

Szliśmy chwilę w ciszy aż doszliśmy do tej nieszczęsnej toalety. 

- Em, to ja tu poczekam. - powiedział po czym stanął obok wejścia, krzyżując ręce na ramionach i patrząc w podłogę.

- Super. - odpowiedziałam i weszłam do toalety. Jakbym mogła już stąd nie wychodzić to byłoby świetnie. Nie wiem ile czasu tak siedziałam do momentu w ktorym usłyszałam głos po drugiej stronie drzwi :

- Siedzisz tam już chyba 10 minut, zamierzasz w końcu wyjść? 

Prychnęłam i wyszłam z toalety. 

Friends don't look at friends that way ~ Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz