Wsiedliśmy do samochodu Rafe'a. Zapięłam pasy a chłopak próbuję odpalić samochód.
- Nie ma paliwa. - powiedział po chwili.
- Co teraz? - zapytałam. Zobaczyłam błysk w oczach chłopaka. Wpadł na jakiś pomysł.
- Musimy jechać motorem. - spojrzał na mnie poważnie, na co parsknęłam. Ja nie wsiadam na to ustrojstwo.
- Nie ma takiej opcji. - od razu odmówiłam. - Nie wsiądę na tę maszynę. Wiesz, ile wypadków rocznie jest spowodowanych przez motory?
-- Nie panikuj, nic nam nie będzie. - on już chyba podjął decyzję.
- Nie. Nie wsiądę na to. - skrzyżowałam ręce i zrobiłam obrażoną minę. Życie mu chyba nie miłe!
Chłopak zaśmiał się i wysiadł z auta. Zaskoczyło mnie to, ale szybko znalazł się tuż przed moimi drzwiami, otworzył je i odpiął mi pas. Uderzył we mnie zapach jego perfum, przez co zakręciło mi się trochę w głowie. Nie zorientowałam się, a chłopak niósł mnie jak worek z ziemniakami.
- Ej! Postaw mnie! - zaczęłam się szarpać, co widocznie rozbawiło Rafe'a. No rzeczywiście, bardzo śmieszne. - No Jezu!
Chłopak podszedł do motoru i dopiero wtedy postawił mnie na dół. Na jego ustach nadal kłębił się lekki uśmiech.
- To nie było śmieszne. - pokiwałam głową na bok. - I nadal nie zamierzam wsiąść na motor.
- Czy ktoś pytał cię o zdanie? - zaczął zakładać kask.
- Słucham? - oburzyłam się.
- Nic się nam nie stanie. Jeżdżę nim od 3 lat i nigdy nie miałem wypadku. - mimo zapewnień Rafe'a, nadal nie byłam przekonana. - Nic nam się nie stanie. Obiecuję.
Spojrzałam na chłopaka, który wyciągnął do mnie rękę z kaskiem. Ostatecznie, wzięłam go i założyłam na głowę, po czym usiadłam za chłopakiem.
- Jak przez ciebie zginiemy, to będę cię nawiedzać w piekle. - chłopak zaśmiał się, na co uśmiechnęłam się lekko.
Rafe odpalił motor i ruszył w nieznanym mi kierunku.
- Złap się mnie. Tak na wszelki wypadek. - owinęłam ręce wokół jego bioder i przytuliłam się lekko do chłopaka.
Jechaliśmy już z jakieś dwadzieścia minut i zupełnie nie wiem gdzie jesteśmy. Wydaję mi się, że nadal w Outer Banks.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- Niespodzianka. - odparł. Przewróciłam oczami. Nigdy nie byłam fanką niespodzianek.
- Chcesz mnie wywieźć gdzieś do lasu, żeby mnie zabić i sprzedać moje organy? - zapytałam ironicznie. Chłopak zaczął śmiać się niekontrolowanie.
- No nie wiem, czy twoje organy się nadają na handel. - zażartował. Złapałam się teatralnie za serce.
- Ałć. - westchnęłam, po czym również wybuchnęłam śmiechem.
- A tak serio, to zaraz będziemy. - poinformował mnie chłopak.
Jechaliśmy jeszcze jakieś dziesięć minut. Rafe wyłączył motor i postawił na nim nasze kaski.
- Chodź za mną. - powiedział, na co kiwnęłam głową. Faktycznie jesteśmy w jakimś lesie. Szliśmy chwilę jakąś dróżką, aż nie doszliśmy do jakiegoś klifu.
Rozejrzałam się wokół. Buzia opadła mi na dół z wrażenia. Było już ciemno, przez co idealnie było widać prawie pełny księżyc i niebo pełne gwiazd. Nie wiem nawet jak mam opisać to miejsce. Widok stąd jest przepiękny. Nie znałam tego miejsca wcześniej. Nadal do końca nie wiem, gdzie jesteśmy. Wpatrywałam się tak chwilę w niebo, dopóki chłopak nie odchrząknął.
- Wiedziałem, że ci się tutaj spodoba. - o i to bardzo. O wiele lepiej tu, niż na imprezie, na której jeszcze przed chwilą byłam. Chłopak usiadł na brzegu, wpatrując się w gwieździste niebo. Usiadłam obok niego.
- Tu jest cudownie. - podsumowałam. - Skąd znasz to miejsce?
Bardziej zastanawiało mnie, czemu mnie tu zabrał.
- Kiedy potrzebuję wyciszenia, albo chociaż na chwilę zapomnieć o rzeczywistości, przyjeżdżam tutaj. - powiedział, po czym westchnął. - Jest tu tak cicho, zawsze pusto.
"Idealnie", powiedzieliśmy w tym samym momencie i spojrzeliśmy na siebie. Uśmiech błądził nam gdzieś po twarzach. Wpatrywaliśmy się tak przez chwilę w siebie, dopóki nie zapytałam :
- Rafe. - mój głos zadrżał. - Czemu mnie tu zabrałeś?
Chłopak odwrócił głowę z powrotem w stronę oceanu.
- Nie wiem. - powiedział krótko. - Jakoś pomyślałem o tym miejscu i po prostu przyjechaliśmy.
- Okej. - odpowiedziałam cicho. Chłopak ponownie spojrzał w moją stronę. Wpatrywał się we mnie, więc w końcu odwzajemniłam jego spojrzenie. Jego wzrok powędrował na moje usta, a mój na jego.
- Daisy. - wyszeptał, po czym zaczął niebezpiecznie przybliżać się do mojej twarzy.
- Rafe. - jedynie co zdążyłam powiedzieć, zanim chłopak złączył nasze usta.
Moi drodzy, mamy to! Nareszcie, między naszymi bohaterami zaiskrzyło!
Oczywiście, nie myślcie sobie, że sielanka będzie trwała za długo 😏😏😏😏
4K! To jest niesamowite, wy jesteście wspaniali❣️❣️❣️❣️
CZYTASZ
Friends don't look at friends that way ~ Rafe Cameron
RomanceMoje życie w Outer Banks toczyło się normalnie, dopóki on nie przypomniał sobie o moim istnieniu i nie wywrócił mojego świata do góry nogami.