Pierwsze promienie słoneczne dotarły do mojego pokoju, przez co jęknęłam. Budzik wskazał godzinę dziewiątą. Wzięłam telefon do ręki i postanowiłam napisać do Rafe'a, bo nadal nie odpisał mi na moją wczorajszą wiadomość.
Do Rafe
Dzień doberek
Śpisz nadal?
Miłego dnia🤎
Odłożyłam telefon i udałam się na dół. W kuchni siedział Conor, który jadł płatki i przeglądał coś na telefonie. Wzięłam szklankę i nalałam sobie wody ziewając. Chłopak spojrzał na mnie kątem oka i zapytał :
- Coś ty wczoraj zrobiła, że mama była taka wkurwiona? - spytał spokojnie, biorąc do buzi łyżkę z mlekiem i płatkami. Przewróciłam oczami.
- Nic, po prostu włączył jej się nadopiekuńczy tryb. - żachnęłam się i zabrałam swoją szklankę. Miałam zamiar wejść na górę do pokoju, ale Conor złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego z konsternacją.
- Pamiętasz tą plotkę którą Ci mówiłem? - blondyn spojrzał na mnie z góry. Nie umiałam odgadnąć jego wyrazu twarzy. - Tą, że Rafe się z kimś spotyka?
Przełknęłam ślinę. O chuj mu chodzi? Muszę zachowywać się naturalnie.
- No, coś tam pamiętam. Czemu pytasz? - spojrzałam nerwowo na chłopaka. Conor był jak oaza spokoju, a ja w środku przechodziłam kryzys.
- Bo ta plotka dotyczy ciebie. - spojrzałam tępo przed siebie. Co mam zrobić? Zaprzeczyć? Przyznać się? Muszę podjąć decyzję, od której nie będzie odwrotu.
- Co ty bredzisz? Conor, dobrze się czujesz? - przyłożyłam rękę do czoła chłopaka, udając że ma gorączkę. Conor natychmiast ją strzepnął i przewrócił oczami. Dawałam z siebie wszystko, żeby chłopak mi uwierzył.
- Nie uważasz, że ciekawe jest, że plotka dotyczy ciebie? Nigdy za nim nie przepadałaś, a teraz nagle masz się z nim spotykać? Po co ktoś miałby to wymyślać? - dociekał Conor. Przetarłam twarz ręką. Zaczynałam panikować.
- Nie wiem, okej? Snoby są popieprzone. - obruszyłam się i skrzyżowałam ramiona. Conor wrócił do telefonu, więc uznałam że temat jest zakończony. Skierowałam się go swojego pokoju, jednak Conor dodał :
- Jeżeli jednak byłaby to prawda, to lepiej na niego uważaj. Nie wiesz o nim tak dużo, jak ja. - westchnęłam i zatrzasnęłam drzwi. Denerwuję mnie, że zawsze każdy wie lepiej ode mnie co jest najlepsze dla mnie. On gówno wie o Rafie.
Dostałam powiadomienie, więc wzięłam telefon do ręki z myślą, że jest ona od Rafe'a, jednak wiadomość przyszła od Sarah.
Od Sarah
rodziców nie będzie, robię imprezkę!!!
dzisiaj o 21
Do Sarah
Może wpadnę
Dochodziła już dziesiąta, a Rafe nadal mi nie odpisał, więc uznałam, że zapytam dziewczynę o niego.
Do Sarah
Wstał już Rafe?
Od Sarah
nie było go na noc w domu
Do Sarah
Co?? Dlaczego?
Od Sarah
nie wiem
nie martw się
pewnie musiał coś załatwić i nocował u jakiegoś kolegi
Do Sarah
Okej
Jednak zapewnienia blondynki mnie nie przekonały. Nie znam innych kolegów Rafe'a niż Topper i Kielce, więc nawet nie wiem do kogo bym miała zadzwonić. Starając się nie zwariować, usiadłam przy instrumencie i pochłonęłam się w muzyce.
Zbliżała się godzina dwudziesta trzydzieści, a ja nadal nie dostałam żadnej wiadomości od Rafe'a. Teraz czuję się jakbym miała oszaleć. Martwiłam się o chłopaka, czy coś mu się nie stało. Nie wiem gdzie, ani z kim jest. I dlaczego się nie odzywa? Wysłałam do niego z jakieś trzysta wiadomości i dzwoniłam z pięćdziesiąt razy. Za każdym razem słyszałam tą pieprzoną pocztę głosową. Uznałam, że na imprezie wypytam każdego kto choć trochę zna Rafe'a, czy może ma jakiś pomysł, gdzie znajduję się chłopak.
Kiedy wybiła za dziesięć dziewiąta, założyłam trampki i udałam się do domu Cameronów. Po kilku chwilach znalazłam się przed otwartymi drzwiami, spomiędzy których wchodziło mnóstwo ludzi. Weszłam do środka, przeciskając się przez tłum ludzi z celem znalezienia Sarah. Jednak zamiast niej, w oczy rzucił mi się pewien bardzo dobrze znany mi szatyn, wciągający biała kreskę do nosa.
Rafe.
Rozdział ten dedykuję dla mojego ukochanego króliczka, który odszedł w tym tygodniu [*]
Daisy na zawsze w naszych sercach 💔
CZYTASZ
Friends don't look at friends that way ~ Rafe Cameron
RomansaMoje życie w Outer Banks toczyło się normalnie, dopóki on nie przypomniał sobie o moim istnieniu i nie wywrócił mojego świata do góry nogami.