26

1.6K 49 7
                                    

Rafe's pov :

- Stary, może tobie już wystarczy. - usłyszałem rozbawiony głos Toppera podczas wciągania kolejnej kreski. Poczułem jak pieką mnie nozdrza, a źrenice rozszerzają. Nie wiem którą już dzisiaj wciągam, ale nie obchodzi mnie to. Nie mogę sobie wybaczyć tego jak potraktowałem Daisy. Znowu. 

-  Ej, wszystko okej? - zapytał blondyn. Położył swoją rękę na moich plecach. Od razu ją zrzuciłem. Wstałem szybko i zacząłem chodzić w kółko. Tracę powoli nerwy. Mam ochotę coś rozwalić. 

- Nie, nic nie jest okej. - powiedziałem płaczliwie. - Znowu zjebałem. 

- Co ty gadasz? - zdziwił się chłopak. Oczywiście, nic nie wie. Topper kiedyś, kiedy wyśmiewałem Daisy, nie popierał tego. Tylko reszta durniów mi przyklaskiwała. A ja byłem największym idiotą. I nadal jestem. 

- Zjebałem. - łzy napłynęły mi do oczu. Nie interesuję mnie już co chłopak sobie pomyśli. - Jak zwykle. Jestem beznadziejny. Nawet mój własny ojciec ma mnie za nic. 

Blondyn westchnął. Starał się mnie jakoś pocieszać, ale nic nie było w stanie odwrócić mojej uwagi od tych nieprzyjemnych i niechcianych myśli. Z jednej strony potrzebuję porozmawiać z Daisy, ale z drugiej nie chcę jej krzywdzić. 

Ten pocałunek znaczył dla mnie wiele. Ale nie mogę jej tego wyznać. Po jakimś czasie i tak pewnie bym coś zepsuł. Ja nie potrafię nie ranić ludzi. Za bardzo mi na niej zależy. 

Po kilku razach wciągnięcia więcej białej substancji w ogóle nie kontaktowałem. Nie wiedziałem co dzieję się wokół mnie. Zanotowałem tylko jakieś strzaskane szkło, krzyki i niemożliwe. 

Daisy's pov :

Grałam na pianinie ćwicząc utwory potrzebne do szkoły, i dostałam powiadomienie. Zignorowałam je, ale w pewnym momencie telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu wyświetliła mi się Sarah. Zdziwiłam się, bo dawno nie widziałam się z dziewczyną. Odebrałam i po drugiej stronie słuchawki usłyszałam :

- Daisy, musisz przyjść do mnie do domu. - w tle słyszałam jakiś niezrozumiały bełkot. - Rafe się naćpał i bredzi coś, że musi z tobą koniecznie porozmawiać. Tata za niedługo będzie, a nie może zobaczyć go w takim stanie.

Biłam się z myślą co zrobić. Ostatecznie podjęłam wybór. 

- Zaraz będę. - odparłam, po czym zakończyłam rozmowę i udałam się do domu Cameronów.

Zapukałam w drzwi. Od razu otwarła ja blondynka. 

- Dobrze, że jesteś. - przytuliła mnie na powitanie i od razu zaprowadziła mnie do salonu. - Nie wiem o co mu chodzi. I czemu akurat z tobą chcę mówić. Ale nie mam już pomysłu, nic do niego nie przemawia. 

W salonie zastał mnie widok Rafe'a, który siedział na sofie i płakał. Kiedy mnie zauważył jego twarz automatycznie zalała się większą ilością łez. Nie spodziewałam się tego. 

- Rafe? - spytałam, chwytając go za dłonie. Nie obchodzi mnie co pomyśli sobie Sarah. Najważniejsze jest teraz uspokojenie chłopaka. - Rafe, spójrz na mnie.

Chłopak podniósł głowę do góry. Jego źrenice były strasznie szerokie. Złapałam jego policzki i przymknęłam oczy. 

- Weź głęboki wdech i wydech. - szatyn oddychał głęboko, uspokajając się. - Spokojnie. 

Sarah wydawała się zaskoczona. Przyniosła szklankę wody i według mojego polecenia, chłopak wypił ją całą za jednym razem. Udało nam się go przetransportować do jego pokoju. Położyłyśmy go na jego łóżku i zeszłyśmy na dół do salonu. Usiadłam na kanapie wzdychając.

- Co to kurwa było? - zapytała blondynka. Zakryłam twarz dłońmi. Spodziewałam się takiej reakcji. Co mam jej niby powiedzieć?

- Zakochałam się w w Rafie. - wypaliłam i spojrzałam przed siebie. Kątem oka widziałam szok malowany na twarzy blondynki.

- Ale że w moim bracie? - zapytała niedowierzając. Kiwnęłam głową. Właśnie, przyznałam to na głos. Jakiś ciężar spadł mi z serca. - Wiesz, jakim on jest trudnym człowiekiem? 

Wzruszyłam ramionami. 

- To nie ma znaczenia, bo on tego nie odwzajemnia. - przyznałam. Ciężko było mi to wyznać, ale taka prawda.

- No nie wiem. Jedyną osobą którą chciał widzieć, byłaś ty. I to jak sprawiłaś, że się uspokoił. -stwierdziła dziewczyna. Może coś w tym jest. Nie chcę robić sobie złudnej nadziei. 

- To ja się będę zbierać. - powiedziałam, po czym zaczęłam kierować się do wyjścia. Dziewczyna w progu podbiegła i przytuliła mnie. 

- Dziękuję. - wyszeptała. Odwzajemniłam uścisk i opuściłam dom Cameronów. 

Friends don't look at friends that way ~ Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz