1 - Rocznica

29 2 2
                                    

Otworzyłam leniwie oczy, żeby powitać kolejny dzień. Zamiast oślepiających promieni słonecznych, wpadających przez okno, ujrzałam twarz, której nie miałam ochoty oglądać. Sięgnęłam po książkę, którą czytałam poprzedniego wieczora i uderzyłam nią w głowę niechcianego gościa.

– Chcesz mnie zabić? – mruknął niezadowolony, upadając na podłogę.

– Już jesteś martwy – opowiedziałam, szukając telefonu. – Idź dręczyć kogoś innego.

Kiedy znalazłam w końcu mój komunikator, uznałam, że najwyższy czas się ruszyć. Przerzuciłam nogi przez krawędź łóżka i przetarłam oczy, nie zwracając uwagi na mojego gościa. Od roku się za mną kręcił i żadne groźby odesłania go na stałe do Zaświatów nie miały sensu. Takie uroki bycia Medium...

Zadrżałam, kiedy stopy dotknęły zimnych paneli, byłam pewna, że zostawiłam laczki dokładnie w tym miejscu.

– Gdzie je znowu schowałeś? – zapytałam wściekła, wpatrując się w lewitującego ducha młodzieńca.

– Dasz skraść sobie buziaka, a wtedy ci je oddam – odparł z szarmanckim uśmiechem.

Pokręciłam głową i ruszyłam do kuchni, żeby przygotować sobie śniadanie. Po drodze zerknęłam do salonu, by sprawdzić, czy Judy, u której wynajmowałam pokój w zamian za opiekę nad nią, już wstała. Wychyliła tylko głowę ze swojej sypialni, więc zapytałam, na co ma ochotę? Uśmiechnęła się tylko ciepło i schowała z powrotem u siebie. Westchnęłam ciężko i poszłam zrobić kanapki oraz zaparzyć herbatę.

Kwadrans później śniadanie czekało już gotowe w salonie na moją starszą współlokatorkę. Ubrała się dzisiaj wyjątkowo w uroczą sukienkę i z najwyższą troską, aby jej nie pobrudzić, spożywała posiłek.

– Możesz powiedzieć mojej Judy, że dzisiaj wygląda szczególnie pięknie? – usłyszałam szept przy prawym uchu.

Pokiwałam głową na zgodę, zawsze byłam gotowa pomóc porozumieć się tej dwójce. Duch, który poprosił mnie o przysługę, był mężem Judy, zmarł dosyć młodo na raka. Od tamtej pory nie opuszcza jej na krok i pilnuje, żeby była szczęśliwa oraz żyła w jak najlepszym zdrowiu. Wyznał mi kiedyś, że chciałby, żeby jego żona znalazła sobie kolejnego męża, ale ona uparcie nie chciała wiązać się już z nikim innym. Wzruszała mnie ich historia, nie raz przy mnie wspominali dawne dzieje, wspólne dni. Judy pokazywała mi mnóstwo pamiątek, a ja jedyne co mogłam dla nich zrobić, to przekazywać słowa.

– Mój Ronald tu jest, prawda? – zapytała starsza kobieta, zakładając za ucho niesforny kosmyk i rumieniąc się delikatnie.

– Jak zawsze, jest tam, gdzie pani – odparłam i się uśmiechnęłam. – Mówi, że pani pięknie dzisiaj wygląda – przekazałam.

– Naprawdę?

Mogłam to przekazywać codziennie, a ona zawsze reagowała tak samo, zawstydzeniem i machnięciem dłonią w uroczy sposób, jakby nie godziła się być obdarowywana tyloma komplementami.

– I oczywiście pamięta, dlaczego dzisiaj się pani tak wystroiła – przekazałam kolejną wiadomość. – I prosi, żeby dokończyła pani śniadanie.

HOW NOT TO BE A MEDIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz